Dariusz Molski (szkoleniowiec Pogoni Baltica): Nie udźwignęliśmy ciężaru gatunkowego tego spotkania. Przegraliśmy go w głowach, bo nie można z dnia na dzień zapomnieć i funkcjonować tak jak do tej pory to wyglądało. Do tej pory ta obrona była naprawdę niezła, tego dnia jednak, zwłaszcza w pierwszej połowie, była w niej dziura. W ataku mieliśmy grać inaczej. Zabrakło przede wszystkim zimnych głów. 11 sytuacji niewykorzystanych sam na sam i trzy rzuty karne są niepokojącym bilansem, jaki mamy po tym meczu. Tu już nic właściwie nic nie można zrobić, jest tylko zawodnik i bramkarz.
Adrianna Płaczek (bramkarka Pogoni Baltica): Nie wiem co się z nami stało. Przegrałyśmy ten mecz. Myślę, że jest to jednak niespodzianka, choć żadnego przeciwnika się nie powinno lekceważyć. Panowała za duża nerwowość, nie mogłyśmy się dogadać, dużo było tych niewykorzystanych sytuacji sam na sam. To na pewno zaważyło. Przegrywa cały zespół, nieważne kto rzucił i trafił a kto nie. Ta końcówka była zdecydowanie zagrana przez nas zbyt nerwowo. Mecz wygrywa się zawsze pod koniec a nie w 5 minucie.
Monika Głowińska (rozgrywająca Pogoni Baltica): Wygrał zespół, który był spokojniejszy, bardziej poukładany. My zagrałyśmy bardzo, bardzo nerwowo i bardzo słabo w pierwszej połowie, przede wszystkim w obronie. W drugiej, gdybyśmy wykorzystały to co miałyśmy to pewnie byłoby inaczej. Fakt jest faktem, że przegrałyśmy. Zaczęło się to dla nas kiepsko. Mam nadzieję, że kolejne spotkania będą inne. Nastawiałyśmy się na mecz walki, ale zakończony naszym happy-endem. Przytłaczające jest to, że tak się nie stało. Jest mi z tego powodu przykro. Nieskuteczność, obijałyśmy słupki, a to mogło wynikać z tego, że wkradły się małe nerwy, bo rzadko wygrywa się spokojnie i na luzie. Spokojniejsza ręka i te bramki by padały. Od poniedziałku trzeba trenować dalej.
Giennadiy Kamielin (szkoleniowiec Aussie Sambor): Naprawdę zagrały dwa równe zespoły. Każdy walczył o te dwa punkty, ale tutaj tak naprawdę była walka o cztery punkty. Domnik rzeczywiście zagrała dobre zawody, ale dobrą robotę wykonała też Urszula (Lipska – dop. red.). Cieszę się, bo zagraliśmy zespołowo. Pobroniła jeszcze bramkarka, ona też bardzo pomogła. Ten zespół się starał.
Justyna Domnik (rozgrywająca Aussie Sambor): Uważam, że my się do tego meczu bardzo dobrze przygotowałyśmy. Miałyśmy parę filmików ekipy ze Szczecina. My nie jesteśmy słabszym zespołem niż Pogoń, jesteśmy równomierną drużyną. Tego dnia my po prostu zagrałyśmy lepiej i wygrałyśmy. Cieszę się, że ten mecz na inaugurację i na powrót do ekstraklasy mi wyszedł. Cóż mogę więcej dodać. Jestem zadowolona.
Anna Szott (obrotowa Aussie Sambor): Cieszę się bardzo z tego wyniku. Myślę, ze zarówno Szczecin jak i my podejrzewaliśmy, że ten mecz będzie bardzo ciężki. Nie dość, że było to spotkanie na otwarcie w ekstraklasie, początek sezonu, to można powiedzieć, że spotkały się tak naprawdę dwa beniaminki. Pogoń była już co prawda w ekstraklasie, ale powróciła do niej. Doszły nowe: Monika Głowińska, Monika Stachowska, więc można się było spodziewać, że będzie to ciężki mecz. Tak jak powiedziałam wcześniej, cieszę się, że ta szala przechyliła się na naszą stronę.
Bez happy-endu - wypowiedzi po meczu Pogoń Baltica Szczecin - Aussie Sambor Tczew
Dobre otwarcie zanotował w Szczecinie beniaminek z Tczewa. Podopieczne Giennadiya Kamielina pokonały faworyzowaną Pogoń Baltica 24:22 prowadząc już do przerwy 13:11.
Źródło artykułu: