Stęczniewski: Jako zawodnik Iskry broniłem po pięć karnych

- W bramce stał Maciek Stęczniewski i to chyba on był tym zawodnikiem, który trzymał wynik - mówił tuz po spotkaniu Azotów Puławy z Vive Targi Kielce Bogdan Wenta, szkoleniowiec mistrzów Polski.

40-letni bramkarz gospodarzy bronił jak w transie. Popularny "Stenia" wybronił wszystkie cztery rzuty karne, wykonywane przez przeciwników. Dwukrotnie nie dał się zaskoczyć Bartłomiejowi Tomczak oraz Rastko Stojkoviciovi oraz Thorirowi Olafssonowi. - Nie pamiętam meczu, w którym nie wykorzystalibyśmy wszystkich rzutów z siedmiu metrów - dodaje Bogdan Wenta.

Nie jest tajemnicą, iż od dawna Maciej Stęczniewski jest silnym punktem Azotów Puławy. Czy mierzący 208 centymetrów zawodnik chciałby wrócić do Kielc? - Ale ja tam cały czas mieszkam. Jeśli tylko mam przerwę, wsiadam w samochód i "nabijam" kilometry - mówi. Jak wspomina zawodnik, jego marzeniem jest ponowny powrót do Hali Legionów na zakończenie kariery. - To byłoby znakomite zwieńczenie przygody z piłką ręczną. Spędziłem w kieleckim zespole połowę życia sportowego, więc chętnie bym wrócił do domu. Nie prowadzę żadnych rozmów, bo wiem, iż Vive ma znakomitych bramkarzy - dodaje.

Stęczniewski nie chce, by występ przeciwko swojemu byłemu klubowi nazywać wspaniałym. - Nie używajmy wielkich słów. W Puławach Sławomirowi Szmalowi i Venio Losertowi nie szło, ale to tylko wypadek przy pracy - twierdzi "Stenia".

Najstarszy gracz puławskiego klubu nie miał problemów z przypomnieniem sobie spotkań, w których sztuka wybronienia wszystkich rzutów karnych stawała się rzeczywistością. - Jako zawodnik Iskry broniłem nawet po pięć rzutów na pięć prób - wspomina.

Czy po wyrównanej grze, Azoty stać na zdobycie medalu? - Wolę się miło rozczarować, niż przeżywać efekt za wcześnie pękniętej bańki. Przed nami masa grania i jeszcze za wcześnie na takie deklaracje. Wiadomo, że medal mistrzostw Polski byłby spełnieniem marzeń. Z Vive zabrakło nam świeżości. Zawaliliśmy końcówkę, brakowało nam sił. Do tego widać było lukę w obronie spowodowaną nieobecnością Mateusza Kusa - stwierdza Maciej.

Świadkiem znakomitego występu bramkarza był selekcjoner reprezentacji, Michael Biegler, który przez trzy dni obserwował treningi Azotów, a na zakończenie gościł na trybunach. Czy "Stenia" może spodziewać się powołania na kolejne zgrupowania? - Jeżeli tak by się stało, byłbym szczęśliwy. Gra w reprezentacji to coś wyjątkowego. Bez wahania wsiadłbym w samochód i stawił się na treningach. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, iż jestem bramkarzem "wiekowym", a trener szuka rozwiązania na przyszłość. Przecież kiedyś, ktoś musi zastąpić Sławka Szmala - kończy 40-latek.

Bartłomiej Tomczak dwukrotnie próbował pokonać Macieja Stęczniewskiego. Za każdym razem "Stenia" był lepszy
Bartłomiej Tomczak dwukrotnie próbował pokonać Macieja Stęczniewskiego. Za każdym razem "Stenia" był lepszy
Komentarze (3)
avatar
ZYGAFAN
6.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
zgadzam się z przedmówcą 
miki
6.02.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jak dla mnie obecnie bramkarz nr 1 w Polsce. Wielu może się z tym nie zgadzać, ale Stenia właściwie w każdym meczu muruje bramkę Azotów i walnie przyczynia się do kolejnych zwycięstw puławian. Czytaj całość