- Jak dla mnie to rewelacja, po prostu rewelacja - ocenił występ prawoskrzydłowego polskiej drużyny w środowym meczu z Francją Artur Siódmiak. - Zagrał całkowicie bez kompleksów, w obronie i w ataku zanotował bardzo dobry występ. Nie bał wziąć się odpowiedzialności za rzuty. To jego pierwszy turniej rangi mistrzowskiej! Podejrzewam, że jeszcze dwa czy trzy lata temu nie marzył o tym, że będzie mógł ścierać się z Karabaticiem czy Luciem Abalo i zawodnikami tego formatu - dodaje były obrotowy reprezentacji Polski.
24-letni skrzydłowy biało-czerwonych w meczu z Trójkolorowymi pokazał się z kapitalnej strony zdobywając pięć bramek i będąc najlepszym strzelcem polskiego zespołu. Łucak nie bał się się wziąć odpowiedzialności na swoje barki, w newralgicznych momentach spotkania decydował się na rzuty z bardzo trudnych pozycji i co najważniejsze - trafiał. Wszystkim kibicom w pamięci zapadła zwłaszcza wkrętka, która przeleciał tuż obok głowy zdezorientowanego Cyrila Dumoulina.
Równie dobrze wypowiadać można się o dotychczasowej grze skrzydłowego SPR Chrobrego Głogów w defensywie. Zarówno w meczu z Serbami, jak i w rywalizacji z Francuzami Łucak zdołał "nabrać" na faul w ataku doświadczonych Ivana Nikcevicia oraz Michaela Guigou, umiejętnie zastawiając się podczas wbiegnięcia obu na koło.
- Kto liczył, że chłopak w ten sposób wejdzie do drużyny? Nikt! Dostał szansę i na razie świetnie ją wykorzystuje. Trzeba go zdecydowanie pochwalić i za występ przeciwko Francji i ogólnie za postawę podczas mistrzostw do tej pory - podkreśla Marek Motyczyński. Łucak skorzystał na kontuzji Roberta Orzechowskiego i przebojem wdarł się do drużyny Michaela Bieglera. Po tak dobrym występie przeciwko Francuzom wydaje się, że młody skrzydłowy również w pierwszym składzie rozpocznie mecz z Rosją i to mimo tego, że do Danii dojedzie awaryjnie powołany Patryk Kuchczyński.
- To wszystko dobrze wróży jeśli chodzi o taką zmianę pokoleniową i wprowadzenie świeżej młodej krwi - zauważa Artur Siódmiak, Motyczyński zaś zdecydowanie ostrzej wypowiada się o wprowadzeniu Łucaka i innych młodych graczy do drużyny. - To powinno być zauważone już dużo wcześniej, a nie przed samymi mistrzostwami. To też jest taka gra w ciemno, przecież nie wiemy jak w kolejnym meczu może zagrać. Dwa może zagrać świetne, a w trzecim może zawieść na całej linii. To duże ryzyko - stwierdza doświadczony trener.
Niezależnie jednak jak Łucak spisze się w piątkowym meczu z Rosją, wydaje się że solidnymi występami w dwóch pierwszych spotkaniach duńskiego czempionatu na dłużej zadomowi się w reprezentacji Polski. Prawe skrzydło od lat było bowiem newralgiczną pozycją w naszej drużynie, a dotychczasowa postawa młodego skrzydłowego daje nadzieję na rozwiązanie tego problemu.