Piotrkowianki w minioną niedzielę wysoko przegrały w Lublinie, w drugiej części spotkania pozostając jedynie tłem dla nabierających z każdą akcją rozpędu mistrzyń kraju. Po pierwszej części MKS Selgros prowadził 19:14, ale osiem zdobytych z rzędu bramek rozstrzygnęło losy rywalizacji natychmiast po zmianie stron. Drugą część meczu piotrkowianki przegrały 6:16, w całym spotkaniu ulegając 20:35.
- To co stało się w drugiej połowie, to jakaś katastrofa - mówiła po końcowym gwizdku Agata Wypych. - Po to jest piętnaście minut przerwy, żeby odpocząć, zregenerować siły. Na parkiet musimy wrócić wypoczęte, trzeba od razu wyjść i walczyć. Takie sytuacje, jak zaraz po wznowieniu gry, mogą się nam przytrafić koło 50. minuty meczu, a nie po kwadransie przerwy - dodała.
Liderka drugiej linii Piotrcovii była pogodzona z porażką w Lublinie i zdecydowaną wyższością rywalek. Jak sama przyznała, ciężko oczekiwać innego scenariusza również i w rewanżowym meczu w Piotrkowie Trybunalskim. Jej drużyna ma bowiem inne priorytety.
- Prawda jest taka, że walczymy o zupełnie inne cele. Dla nas sukcesem było wejście do ósemki, więc różnica jest ogromna. Oczywiście, nie oddamy drugiego meczu bez walki, ale dla nas ważniejsze będzie skupienie się na walce o miejsca 5.-8. Tam możemy więcej zwojować i na tym nam będzie zależało - stwierdziła. Początek środowego meczu w Piotrkowie Tryb. o godz. 17:00.