Kamil Mokrzki: Kibice powinni być razem z nami
Rozgrywający Gwardii Opole popisał się w końcówce wygranego 27:26 meczu ze Śląskiem Wrocław kilkoma skutecznymi akcjami, które wydatnie pomogły jego drużynie w przełamaniu poważnego kryzysu i osiągnięciu sukcesu.
W pojedynku 7. kolejki PGNiG Superligi gwardziści zafundowali swoim fanom prawdziwą huśtawkę nastrojów. Rozpoczęli oni spotkanie przeciwko wrocławianom bardzo dobrze, od prowadzenia 10:5 po nieco ponad kwadransie gry, by w okolicach 40. minuty przegrywać już 13:19. Opolanom udało się jednak zerwać do walki i doścignąć rywali.
Bardzo ważną rolę w powodzeniu tej misji odegrał właśnie Mokrzki, który w trudnych momentach nie bał się wziąć ciężaru gry na swoje barki. Środkowy Gwardii, pomiędzy 50. a 55. minutą, rzucił dla swojej ekipy trzy niezmiernie istotne bramki, jednak samemu nie był szczególnie usatysfakcjonowany swoim występem.
Podczas przemierzania bolesnej drogi do triumfu, opolscy szczypiorniści w pewnym momencie drugiej połowy musieli stawić czoła niemiłym okrzykom, jakie kierowane były w ich kierunku przez własnych kibiców (np. "Gwardia grać, k**wa mać" bądź "co wy robicie, hej Gwardio, co wy robicie"). Innym pamiętliwym akcentem ze strony trybun były ironiczne brawa dla opuszczającego parkiet Nikoli Kedzo, który w meczu ze Śląskiem popełnił dwa faule w ataku i zanotował jeden bardzo niecelny rzut.
- Na mnie osobiście takie zachowania ze strony fanów działają deprymująco, jednak w tej kwestii każdy musi odpowiedzieć za siebie. Wiadomo, możemy spisywać się lepiej bądź gorzej, ale wydaje mi się, że kibice powinni być razem z nami. Jeśli jednak mieli potrzebę, by w taki sposób zagrzać nas do boju, to im się udało. Nie ma więc co rozpamiętywać całej sytuacji. Wszystko bowiem zależy od nas, a fani są tylko po to, żeby nam pomagać - podsumował Mokrzki.
Kolejne ligowe spotkanie Gwardia rozegra już we wtorek, 13 października, kiedy to zmierzy się na wyjeździe z Orlen Wisłą Płock (godz. 18:00).