Film z paradami Patryka Folusznego trafił do sieci raptem trzy miesiące temu. Potem zadzwonił do Polaka Jan Gorr. Trener HSC 2000 Coburg, beniaminka Bundesligi, zaprosił chłopaka na testy. Po dwóch dniach młodzieniec wracał do rodzinnego Ostrowa Wielkopolskiego z kontraktem w kieszeni.
- Trener zakładał, że choć będę trenował z pierwszym zespołem, to w weekendy czekają mnie występy w trzeciej lidze w drużynie rezerw - wyjaśnia golkiper.
Niemożliwe nie istnieje
Przed ostatnią kolejką ligową Jan Kulhanek, pierwszy bramkarz HSC 2000 Coburg, zmagał się z urazem kolana. - Byłem w dobrej dyspozycji, co pokazałem tydzień wcześniej w meczu rezerw. Zasuwałem na treningach. Szkoleniowiec zdecydował, że pojadę na mecz do Goeppingen zamiast Kulhanka - opowiada Polak.
Dla Folusznego to było jak sen. Nagle pojawiła się szansa na debiut w Bundeslidze, choć jeszcze pół roku temu marzyła mu się polska Superliga, a na co dzień rywalizował z piłkarzami ręcznymi m.in. MOSiR-u Bochnia czy SRS Czuwaj Przemyśl. Teraz w obecności kompletu widzów miał zmierzyć się z gwiazdami piłki ręcznej (w drużynie rywala występują m. in.: znakomity serbski rozgrywający Zarko Sesum czy mistrz świata 2007, Lars Kaufmann).
ZOBACZ WIDEO Dramatyczna końcówka w Walencji, Barcelona triumfuje - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Mecz Bundesligi to święto. Atmosfera jest nieziemska. Hala wypełniona po brzegi, ponad 4000 osób. W Ostrowie na mecz przychodziło 200, może 300 kibiców - opowiada. - Liczyłem po cichu, że może zagram pięć minut. Tymczasem przebywałem na parkiecie 35 minut! - cieszy się Foluszny.
Polak zanotował występ o klasę lepszy niż drugi bramkarz zespołu, Oliver Krechel. Do pełni szczęścia zabrakło tylko zwycięstwa. Choć do 50. minuty utrzymywał się remis, to Frisch Auf! Goeppingen wygrało 31:27.
- Mam nadzieję, że dałem trenerowi trochę do myślenia, jeżeli chodzi o moją przyszłość w Bundeslidze - stwierdził po spotkaniu Foluszny.
Uwaga, talent!
Po wyjeździe do Niemiec młodzieżowy reprezentant Polski musiał się przystosować do tamtejszych warunków. - Przede wszystkim mamy dwa treningi dziennie. Nowością była także przedmeczowa sesja wideo z trenerem. I to nawet w trzeciej lidze. Do tego dochodziła przeprowadzka, umeblowanie mieszkania oraz ciągła nauka niemieckiego. Obecnie z językiem jest już znacznie lepiej. Rozumiem prawie wszystko. Wypowiadam się głównie na tematy związane z piłką ręczną, choć u fryzjera czy lekarza też sobie poradzę - wspomina.
Rodowitego ostrowianina czekała także zmiana w sposobie trenowania. Trochę czasu minęło, zanim przyzwyczaił się do nowej techniki rzutów. Ze specjalistą przygotowania fizycznego ćwiczył szybkość. Schudł ponad 6 kilogramów.
- Patryk ma świetne warunki fizyczne, jest dobry technicznie, brakowało mu trochę pewności siebie. Teraz uwierzył we własne możliwości - ocenia byłego podopiecznego trener Ostrovii, Krzysztof Przybylski.
Na horyzoncie pojawił się gracz, którego występy warto śledzić. Być może obserwujemy narodziny następcy Sławomira Szmala.