Meble Wójcik Elbląg zdruzgotane po laniu ze Stalą Mielec. "To było po prostu zero"

Materiały prasowe / PGNIG SUPERLIGA / Jacek Będzikowski w roli trenera
Materiały prasowe / PGNIG SUPERLIGA / Jacek Będzikowski w roli trenera

Trener Mebli Wójcik Elbląg Jacek Będzikowski nie przebierał w słowach po porażce 20:36 ze Stalą Mielec w 8. kolejce PGNiG Superligi. - Zawiodło wszystko. To było po prostu zero - powiedział szkoleniowiec.

Meblarze w najczarniejszych snach nie przewidywali takiego przebiegu spotkania. SPR Stal szybko wyszła na prowadzenie, które wkrótce urosło do 10 trafień. Jakiekolwiek zrywy rywali pacyfikował Krzysztof Lipka. Grający trener ponownie zakończył mecz ze skutecznością w okolicach 40 proc. Krajowa bramkarska młodzież, choć bardzo zdolna, musi z podziwem patrzyć na golkipera Stali. Lipka w maju 2018 roku będzie świętował przecież 40. urodziny.

- Zawiodło u nas wszystko. Nie byliśmy drużyną, jest mi wstyd za poziom, jaki zaprezentowaliśmy. Chcąc wygrać mecz należy walczyć, a byliśmy jedynie zlepkiem zawodników, którzy nie pokazali za grosz walki, jeśli chodzi o grę w obronie i konsekwencję w ataku. To było po prostu zero. Nic nie zapowiadało, że pojedynek ze Stalą tak może wyglądać. Przygotowywaliśmy się do niego jak do każdego innego. Zabrakło wszystkiego i trudno znaleźć słowa komentarza do naszej postawy - grzmiał po meczu trener Jacek Będzikowski.

W 45. minucie Stal prowadziła już 30:15. Meblarze marzyli wtedy o pomeczowym prysznicu. Nie dość, że prezentowali się tragicznie, to jeszcze w 41. minucie po trzecim wykluczeniu parkiet opuścił kapitan Bartosz Janiszewski. - Gdyby w 45. minucie można było rzucić ręcznik tak jak w boksie, to trzeba byłoby go rzucić i jak najszybciej zakończyć ten mecz - przyznał szkoleniowiec Mebli Wójcik.

W świetnych humorach na Podkarpacie wracała Stal. Po trzecim zwycięstwie z rzędu mielczanie przesunęli się na trzecie miejsce w tabeli swojej grupy i Runda Finałowa jest jak najbardziej realna. - Wynik meczu mówi sam za siebie. Byliśmy bardzo skuteczni, świetnie zagrała obrona, dzięki czemu mi też udało się odbić sporo piłek, podobnie jak i Tomkowi Wiśniewskiemu. Nasi młodzi zawodnicy, którzy mieli wcześniej mniej okazji, weszli i zdobyli bramki. Przed meczem nie byłem do niego tak pozytywnie nastawiony, bo każdy woli grać u siebie. To zresztą było widać w pierwszych minutach. Do każdego spotkania podchodzimy pełni obaw, ale udało nam się opanować nerwy - ocenił Lipka.

Rozpędzona Stal może tylko żałować, że przed ligowcami przerwa na spotkania reprezentacji. Kolejne domowe starcie dopiero na początku listopada. W Mielcu już ostrzą sobie zęby na Piotrkowianina Piotrków Trybunalski. W międzyczasie Stal zagra jeszcze awansem mecz w Kielcach z PGE VIVE (31 października).

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: królowie kontrataków. Tak Orlen Wisła Płock rozbiła Zagłębie Lubin

Komentarze (2)
miki
19.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najbliższy mecz Stal zagra nie w Piotrkowie, a w Kielcach. To mecz przełożony ze stycznia. 
avatar
emeryt45
19.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
drużyna gra na zero, dobrze że chociaż maja wspaniałego trenera