O tym, jak dużo Polakom obecnie brakuje do światowej czołówki, przekonaliśmy się podczas ich pierwszego występu w Golden League. Surowej lekcji piłki ręcznej udzieliła im w czwartek reprezentacja Francji, zwyciężając aż 29:15. Co gorsza, aktualni mistrzowie świata również są obecnie w fazie przebudowy.
To tylko potęguje znacznie tej przegranej. Na tle zespołu prowadzonego przez Didiera Dinarta, nasi szczypiorniści wyglądali jak dzieci we mgle. Ze szczególnie dużym trudem przychodziło im nie tylko zdobywanie bramek, ale i tworzenie sobie dogodnych pozycji rzutowych. Dość wspomnieć, że najlepszy strzelec polskiej drużyny, Arkadiusz Moryto, zdobył zaledwie trzy gole.
Jedynym graczem, do którego nie można było mieć poważniejszych zarzutów, był bramkarz Piotr Wyszomirski. Spędził on między słupkami pełne 60 minut i uchronił kolegów od jeszcze wyższej porażki, broniąc między innymi cztery rzuty karne.
Wiele czasu na rozpamiętywanie przegranej z Francją jednak nie ma. Polacy muszą szybko o niej zapomnieć i w sobotę zrobić wszystko, by pokazać się ze znacznie lepszej strony w starciu z kolejną potęgą piłki ręcznej. Duńczycy pokazali w czwartek swoją moc, triumfując 24:19 nad Norwegami. Gospodarze imprezy występują w niej w najmocniejszym składzie, więc nie ma co liczyć na taryfę ulgową.
Z drugiej strony, nawet w przypadku niepowodzenia polskiej reprezentacji pamiętajmy, że teraz jest dla niej ostatni czas na pobieranie lekcji przed przystąpieniem do styczniowych eliminacji do mistrzostw świata 2019.
W ich pierwszej rundzie Polacy zagrają na turnieju w Portugalii - z Cyprem, Kosowem oraz gospodarzami. Tam już miejsca na potknięcia nie będzie. Tylko zwycięzca zachowa bowiem szansę wywalczenia promocji na mundial. A brak naszej kadry na drugiej dużej międzynarodowej imprezie z rzędu byłby już katastrofą.
Dania - Polska/ 28.10 (sobota), godz. 16:10
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"