Nafciarze rozpoczęli bardzo zmobilizowani. W 10. minucie prowadzili 7:3. Ich agresywna obrona radziła sobie wyśmienicie z atakami Niemców. Adam Morawski w bramce też nie próżnował. Na grę Orlenu Wisły przyjemnie było patrzeć. Po kwadransie gry coś się jednak w tej sprawnie funkcjonującej płockiej "maszynce" zacięło. A zaczęło się od gry w osłabieniu po karze dla Macieja Gębali.
Lwy szybko zdobyły cztery bramki z rzędu, doprowadzając do remisu 8:8. Wiślakom zaczęło nieco brakować koncepcji na grę w ataku. Rywale też wyregulowali celowniki. Skuteczny od początku Valentin Ghionea nagle zgasł. Mimo to nieznaczna przewaga wciąż była po stronie podopiecznych Piotra Przybeckiego. Defensywa jego drużyny znowu zaczęła być mocnym punktem, goście kilka razy rzucali pod presją sygnalizacji gry pasywnej. "Loczkowi" często sprzyjało też szczęście.
Niestety kilka błędów w ostatnich akcjach pierwszej połowy kosztowało Orlen Wisłę utratę żmudnie wypracowanej przewagi trzech bramek. Na pocieszenie rzut Gilberto Duarte dał po trzydziestu minutach minimalne prowadzenie Nafciarzom. Szansą dla gospodarzy było osiem straconych piłek przez zawodników Nikolaja Jacobsena.
Tu po przerwie z karnego wyrównał niezawodny w tym elemencie Gudjon Valur Sigurdsson. Płocczanie znów jednak włączyli do gry swoją żelazną defensywę, a w ataku ponownie błysnął Ghionea. Kilkubramkowa przewaga została odbudowana. Na moment. Kolejna seria prostych błędów i w 42. minucie zrobiło się 22:19 dla Lwów. Gospodarze wyraźnie stracili wtedy koncepcję na grę w ataku. Sił też jakby mieli ciut mniej niż przeciwnicy.
Kiedy w 48. minucie wynik brzmiał 22:27 Przybecki poprosił o kolejną przerwę. Wcześniej grając bez bramkarza, po błędach w ataku, stracili dwa trafienia z rzędu. Nafciarzom przestało wychodzić cokolwiek. Seryjnie tracili piłkę, albo ich rzuty bronił Andreas Palicka. Przez siedem minut nie byli w stanie rzucić celnie, a rywale zrobili to siedem razy z rzędu.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: beniaminek nie zwalnia tempa - Energa MKS Kalisz rozbiła Sandra Spa Pogoń Szczecin
Mistrzowie Niemiec nie oddali wypracowanej przewagi. Utrzymali sześciobramkowe prowadzenie i 4. miejsce w grupie A. Orlen Wisła zagra jeszcze mecz o wszystko z Vardarem Skopje, ale nawet wygrana może nie dać im już promocji do fazy TOP 16. Wiele zależeć będzie od wyniku bezpośredniego pojedynku rywali do awansu RK PPD Zagrzeb - IFK Kristianstad.
Liga Mistrzów, grupa A:
Orlen Wisła Płock - Rhein-Neckar Loewen 27:32 (15:14)
Orlen Wisła: Morawski, Borbely - Ivić 1, Mihić 5, Duarte 4, Obradović 1, M. Gębala 1, Ghionea 6, Racotea 5, T. Gębala, Krajewski, De Toledo 2, Źabić 1, Tarabochia 1
Karne: 2/2
Kary: 4 min. (M. Gębala i Obradović - po 2 min.)
Rhein-Neckar: Appelgren, Palicka 1 - Baena, Groetzki 4, Keller, Mensah Larsen 3, Pekeler 3, Petersson 3, Radivojević, Schmid 6, Taleski 2, Sigurdsson 10
Karne: 5/6
Kary: 4 min. (Petresson)
Sędziowie: Aleksandar Pandzić oraz Ivan Mosorinski (Serbia)
Widzów: 4500
jak tam bardzo piecze ? :-)))))