Przebłyski to za mało, by wywalczyć korzystny wynik z Bjerringbro-Silkeborg. Duński zespół, nawet bez kontuzjowanego lidera Nikolaja Markussena, obnażył Nafciarzy po przerwie. Wicemistrzowie Polski popełnili masę błędów - od niedokładnych podań do zmarnowanych 100 proc. sytuacji.
- W pierwszej połowie graliśmy zespołowo. Drugą zaczęliśmy na podobnym poziomie, później jednak popełniliśmy zbyt wiele błędów w postaci strat piłki, przestrzelonych rzutów. Zaczęliśmy grać indywidualnie, podejmowaliśmy złe decyzje rzutowe, ułatwiając bramkarzowi przeciwnika zadanie - analizował trener Xavier Sabate.
Hiszpan dostrzegł też pozytywne strony, choć trzeba przyznać, że to żadne pocieszenie. Sytuacja przed rewanżem jest zła, nawet bardzo zła. Orlen Wisła Płock nigdy nie wygrała w Danii, więc cztery bramki straty wydają się nie do odrobienia.
ZOBACZ WIDEO Piątek jak maszyna! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Mogę być zadowolony z naszej postawy w obronie. Goście zwykle średnio zdobywają 32 bramki na mecz, więc ta liczba 26 stracony bramek może dobrze na nas świadczyć - ocenił Sabate.
- W momencie, kiedy zaczęliśmy grać indywidualnie, wszystko nam się posypało - dorzucił Jose Guilherme de Toledo.
Zobacz: fatalne wieści dla VIVE
Wiśle zabrakło wyraźnego lidera, takiego jak Sebastian Skube po stronie Bjerringbro. Słoweniec momentami ośmieszał obronę Nafciarzy. - Przejechaliśmy do Płocka dobrze przygotowani taktycznie. Nasza obrona i bramkarze, szczególnie w drugiej połowie, zagrali bardzo dobrze. W ataku zdobyliśmy 26 bramek, co jest nieco poniżej naszej regularnej średniej, także jest tutaj jeszcze jakiś potencjał. Zaliczka czterech bramek na wyjeździe na pewno cieszy. Myślę, że przed meczem każdy z nas taki wynik wziąłby w ciemno. Za tydzień w Silkeborgu będzie piekło i liczę na kolejne zwycięstwo - skomentował.
Rewanż odbędzie się 3 marca.
Czytaj także: Stal Mielec blisko przełamania