Piotr Chrapkowski: Czasem trzeba krzyknąć. W kadrze padały już gorzkie słowa

Maciej Szarek
Maciej Szarek
W niedzielę Magdeburg zagra z Erlangen. Bundesliga świąt nie uznaje?

No nie. Ani wielkanocnych, ani bożonarodzeniowych. Ani wakacji! Bo już w połowie sierpnia zaczynają się pierwsze rozgrywki. Ale to też urok Bundesligi: to ciekawa liga, ale przy tym bardzo wymagająca. Każdy może wygrać z każdym, co sprawia, że ogląda się to z chęcią i zaciekawieniem. Nie ma stuprocentowych faworytów, łatwo można się potknąć, jeśli starci się koncentrację choćby na moment.

Także na święta proszę mi życzyć zwycięstwa w Erlangen i zdrowia! Na rodzinne święta nie mam co liczyć, bo gramy na wyjeździe. Ale jak zdrowie będzie, to reszta też przyjdzie!

- W ciągu dwóch sezonów chcemy awansować do Ligi Mistrzów - mówił pan przed transferem do Niemiec. To wciąż realne?

Spodziewałem się, że będziemy notować dobre wyniki, bo Magdeburg to bardzo dobry zespół. Jeszcze zanim przyszedłem, wywalczyli piąte miejsce w lidze, rok temu było czwarte, a teraz zajmujemy trzecie i gonimy THW Kiel. Drugie miejsce daje prawo gry w Lidze Mistrzów. Kilonia ma trudny kalendarz, my jednak musimy skupić się na sobie. Jeżeli wygramy wszystko do końca, różne rzeczy się mogą przydarzyć. Jak mówiłem, to właśnie Bundesliga. Co prawda w Lidze Mistrzów mogłyby spokojnie grać trzy niemieckie zespoły, ale nie mamy na to wpływu, więc trzeba przeskoczyć THW.

Magdeburg jest dość ciekawym miejscem, bo klub przypomina Wieżę Babel. W zespole jest aż dziewięć różnych narodowości!

Na początku sezonu było ich nawet dziesięć, bo był jeszcze Rosjanin Gleb Karalash. Faktycznie, mamy tu narodowościowy tygiel, co powoduje jednak, że nie ma grupek, wszyscy trzymają się razem, każdy jest na obczyźnie, więc aklimatyzacja jest prostsza. Po części to buduje zespół. Język urzędowy to jednak niemiecki. Wszyscy mamy pół roku, żeby się go nauczyć. Taki jest zapis w kontrakcie.

Bardzo dobrze trzymam się z Żelijko Musą. Znamy się jeszcze z czasów gry w VIVE. To też mój partner do gry w środku obrony, więc łapiemy porozumienie i na boisku, i poza nim.

Oj przydałby się w Kielcach taki środek obrony na mecze z PSG!

(śmiech) Też jestem ciekawy jak VIVE poradzi sobie z PSG. Kilku zawodników wróciło po kontuzjach, więc mają większe szanse, niż jeszcze miesiąc temu, ale PSG to zbiór gwiazd, do tego rewanż mają u siebie, więc kielczanom będzie bardzo trudno. Ale trzymam za nich kciuki!

Pan jednak zostaje w Niemczech do 2023. Znalazł pan swoje miejsce?

Tak, byłem bardzo zadowolony z mojego pierwszego sezonu tutaj - z tego jaką wypracowałem sobie pozycję w klubie i jak mnie tutaj traktują. Co ważne, moja żona i dzieci też się dobrze czują w Magdeburgu, więc jestem spokojniejszy. Gdy dzieci dorosną, zmiany będą trudniejsze. Póki co aklimatyzacja sprzyja i cieszę się, że kolejne cztery lata spędzimy w fajnym do życia miejscu, a ja będę mógł grać na wysokim poziomie.

Domyślam się, że właśnie o te codzienne realia mógł mieć pan więcej obaw, decydując się na pierwszy w karierze wyjazd za granicę, bo przechodząc do Magdeburga był pan już ukształtowanym zawodnikiem. Tak było?

Jasne, to trochę wywraca życie do góry nogami, ale zawsze lubiłem poznawać nowe kultury, byłem na nie otwarty, dużo podróżowałem, choć teraz, dzięki dzieciom, wyprawy są raczej krótsze. Od początku byłem bardzo pozytywnie nastawiony na Niemcy i Niemców. I tak jak mój odbiór względem ich jest pozytywny, tak inni odbierają mnie lepiej. Myślę, że większość Niemców nie ma ze mną żadnego problemu, mówię przecież po niemiecku i, co ważne, chcę się go uczyć, bo to bardzo pomaga się asymilować.

Czy faktycznie jest tak, że aby w niemieckiej drużynie grał obcokrajowiec, to musi być dwa razy lepszy od Niemca na tę samą pozycję? 

Nie wiem, bo u mnie nie ma za dużo Niemców w drużynie!

To fakt. Powiedziałem już, że przechodził pan do Magdeburga jako ukształtowany zawodnik. Ale czy ukształtowany tak, jak by pan chciał?

Miałem w swojej karierze różne etapy. Może trudno w to uwierzyć, ale kiedyś grałem jako typowy rzucający i szło mi całkiem dobrze! Mówię o czasach AZS-u i Wisły Płock. Potem jednak przytrafił mi się uraz barku, przez niego dość długa pauza i dalsze problemy. Jednocześnie odnalazłem się bardzo dobrze w obronie i z tego miejsca ukłony w stronę trenera Dujszebajewa, że nauczył mnie tego. I tak już zostało.

Czyli nie czuje pan nic w rodzaju zawodu, że w Kielcach sprowadzono pana niemal wyłącznie do roli obrońcy?

Nie. Skąd. Trener miał swój pomysł na drużynę i moje miejsce w niej i starałem się je jak najlepiej wypełnić. Dzięki temu dużo się nauczyłem.

Dziś w bardzo podobnej roli w Kielcach jest Marko Mamić. Podobieństwo nasuwa się samo.

Nie wiem czy nasze historie są aż takie podobne. Nie mi to oceniać i nie znam na tyle Marko Mamica. Ale z tego, co widać, śledząc mecze VIVE w telewizji, jasne jest, że on ma być podstawowym obrońcą VIVE. Widzę to po tym, jakie role dostaje na parkiecie. Nie wiem, czemu nie gra w ataku, ale to pytanie do trenera Dujszebajewa.

Do meczu z Erlangen zanotował pan 32 gole w 26 spotkaniach Bundesligi, więc pana zapędy do gry w ataku jeszcze nie zanikły?

Nie! Wciąż je mam! Może nie było tego widać ostatnio w kadrze, bo znów przeszkadzał mi trochę bark, ale w klubie często podłączam się do kontry w II tempo i wciąż mam fun z tego, że rzucę bramkę. Ale wiem też, że trenerzy mają inne spojrzenie i ja jestem odpowiedzialny głównie za obronę i rozprowadzenie kontry. Trzeba znać swoje miejsce, tak żeby drużyna funkcjonowała jak najlepiej. Finalnie liczy się dobro zespołu, nie jednostki.

Jeszcze w Wiśle zapowiadał się pan na typowego all-roundera. Niewielu jest takich zawodników, pan miał warunki zostać jednym z nich.

Na pewno szkoda, że tak to się potoczyło, ale dużym problemem okazał się ten uraz. Wymagana była operacja, a potem siedem miesięcy rehabilitacji. Mój bark już nigdy nie wrócił do stanu sprzed kontuzji, jest hipermobilny. Więc nie ma co gdybać, płakać nad rozlanym mlekiem, tylko trzeba grać jak najlepiej i czerpać przyjemność z gry w obronie. To czarna robota, którą mało kto docenia. A jest niesamowicie ważna.

Ten bark w pełnej sprawności niemal w pojedynkę dał Wiśle ostatnie w historii mistrzostwo Polski w 2011 roku. 

Na pewno nie w pojedynkę. Zawsze jestem zdania, że wygrywa zespół. Nie mieliśmy może tylu gwiazd, ale tworzyliśmy super ekipę. W każdym meczu ktoś dawał coś super od siebie. Uwierzyliśmy w siebie, VIVE może zbyt luźno podeszło do spotkań i ich pokonaliśmy. Ale od tego czasu VIVE, a to już siedem tytułów z rzędu, znów dominuje.

Stąd pytanie czy taki scenariusz może się powtórzyć w dzisiejszych realiach?

Na pewno będę to śledził z uwagą. Dlaczego Wisła nie miałaby sprawić niespodzianki? Ostatnio w Kielcach zremisowali. Ale faworyta nie mam. Po latach kibicuje się bardziej poszczególnym osobom, które się lubi, żeby oni grali jak najlepiej, a nie całym zespołom. To zanika. Kibicuje się też po prostu dobremu widowisku.

Pan grał w obu tych klubach. Transfer wywołał duże kontrowersje. Gdy jedną nogą był pan już w Kielcach, w Płocku wypominali panu transfer do największego rywala, w Kielcach zaś wciąż był pan jedną nogą w Płocku, bo pamiętano pana mocną identyfikację z Wisłą. 

Na pewno nie było to łatwe przejście, bo transfery na linii Płock-Kielce nie należą do bezproblemowych. No ale trzeba przyznać, że VIVE stało wówczas lepiej sportowo, chciałem grać w Lidze Mistrzów i zdobywać trofea, większe szanse były w Kielcach, więc zdecydowałem się na to. Za czas w Wiśle, kiedy mogłem się pokazać i nauczyć się bardzo dużo, jestem oczywiście również bardzo wdzięczny. Mam sentyment do obu klubów i obu kibicuje na arenie międzynarodowej. Wszystkie nieprzyjemności były podparte emocjami kibiców, nie zawsze do końca zdrowymi, ale większość na pewno rozumie życie sportowca, że nie zawsze robi się wszystko dla idei czy tak, jak jest wygodnie. Gdy jesteś sportowcem, liczy się przede wszystkim dobro twoje i twoich bliskich. Stąd trudne decyzje, które wcale nie muszą się wszystkim podobać.

Obserwuj autora na Twitterze!

Czy Polacy wygrają oba pozostałe mecze w eliminacjach do mistrzostw Europy 2020 (z Kosowem i Izraelem)?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×