PGNiG Superliga: finał sezonu w Opolu. Brąz na wyciągnięcie ręki

Materiały prasowe / MMTS Kwidzyn / Na zdjęciu: Kamil Krieger po meczu z Gwardią
Materiały prasowe / MMTS Kwidzyn / Na zdjęciu: Kamil Krieger po meczu z Gwardią

Takie rywalizacje w Superlidze chcemy oglądać jak najczęściej. Po pierwszym meczu o brąz nic jeszcze nie jest wiadomo, MMTS Kwidzyn i Gwardia Opole mają właściwie identyczne szanse.

Na półmetku MMTS jest lepszy o jedną bramkę (26:25), czyli tyle, co nic. Nawet to Gwardia może być bardziej zadowolona z tego wyniku. W Kwidzynie przeżywała kryzys po dwóch bardzo dobrych występach z VIVE (w tym jednym zwycięskim) i wycisnęła chyba maksimum. W pewnym momencie strata wynosiła sześć bramek, przez większość drugiej połowy trzy, cztery gole (ZOBACZ). 

Kwidzynianie odbudowali się, nie tylko zresztą fizycznie, po półfinałowym laniu z Orlenem Wisłą Płock. 29 bramek w dwumeczu to zawstydzający wynik, niezależnie od klasy rywala. Przed 60 minut rywalizacji z Gwardią prawie wyrównali ten dorobek. Do ideału jeszcze daleko, ale widać progres w porównaniu do kiepskich występów z Nafciarzami. Gdyby nie przestój w końcówce, to brąz byłby znacznie bliżej.

ZOBACZ: Kulesz kaja się po faulu na Suliciu

Spotkanie wyglądało tak jak wszyscy przewidywali. MMTS postawił bardzo twarde warunki w obronie, odbijali się od niej wszyscy, oprócz będącego w wielkiej formie Antoniego Łangowskiego. Rozgrywający bombarduje z daleka na zawołanie, a motywacji na pewno mu nie zabraknie, bo chce pożegnać się z Opolem brązowym medalem (od nowego sezonu zagra w Azotach). To tam odbudował się po... odejściu z Kwidzyna i wyrasta na głównego kandydata do siódemki reprezentacji w el. ME 2020.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia straciła swój największy atut. "Nie udało się zamieść problemów pod dywan"

Lidera starał się wspierać Maciej Zarzycki, ale Gwardia nie pokazała prawdziwej twarzy. Przynajmniej takiej, jaką widzieliśmy w ćwierćfinałach z Azotami czy we wspomnianych starciach z VIVE. Swojego dnia nie mieli chociażby rekonwalescent Przemysław Zadura i Adam Malcher. Zwłaszcza ten drugi do tej pory raczej trzymał poziom i wątpliwe, by MMTS ponownie miał taką łatwość w rzucaniu bramek.

Można być pewnym, że walki nie braknie. Nikogo nie zdziwi, jeśli w pierwszych minutach poleje się krew, tak jak w Kwidzynie. Wystarczyło kilka akcji i Kamil Krieger biegał z rozkwaszonym nosem.

KPR Gwardia Opole - MMTS Kwidzyn / 24.05.2019, godz. 20.15
Pierwszy mecz: 26:25 dla MMTS-u

Źródło artykułu: