Kamil Kołsut z Kolonii
Ekipa mistrzów Polski jest w trakcie przebudowy, trener Tałant Dujszebajew i prezes Bertus Servaas odmładzają skład. Awans do turnieju Final Four miał być celem minimum dopiero w przyszłym, jeśli nie jeszcze kolejnym sezonie. Kielczanie przekroczyli jednak plan, zostali przodownikami pracy i po sensacyjnym wyrzuceniu z rozgrywek Paris Saint-Germain HB wywalczyli bilety do Kolonii.
Sobota zabolała, bo PGE VIVE nie dało rady starym lisom z Telekomu Veszprem (30:33). Węgrzy, choć z racji na doświadczenie i potencjał kadrowy przed pierwszym gwizdkiem byli zdecydowanym faworytem, nie zdominowali mistrzów Polski. W pierwszej połowie wynik trzymał człowiek-legenda Arpad Sterbik (wygrał osiem pojedynków), po przerwie na wyżyny godne najlepszego meczu w karierze wzniósł się były zawodnik Orlenu Wisły Płock Petar Nenadić. Serb w ciągu pół godziny zdobył dwanaście goli i na dobre z "Piotrusia Pana" stał się "Panem Petarem".
Tałant Dujszebajew wskazał przyczyny porażki z Veszprem -->
- Zagrał fenomenalnie, ale na sukces zapracował cały zespół - mówił nam po ostatnim gwizdku szkoleniowiec rywali David Davis. Dla niego wynik był szczególny, bo Hiszpan pokonał swojego trenerskiego mistrza Dujszebajewa. Nic więc dziwnego, że przez strefę wywiadów płynął rozanielony, kiedy już minął sznurek dziennikarzy i zniknął w cieniu, słychać było tylko głośny krzyk. Tyle kosztują emocje.
ZOBACZ WIDEO Witold Bańka o sprawie Caster Semenyi. "Nigdy nie złapano jej na dopingu. Ona się po prostu taka urodziła"
Kielecka dziura
Mistrzom Polski do skutecznej walki z Węgrami zabrakło skutecznych bramkarzy. Wskazał na to nawet podminowany Dujszebajew. Filip Ivić i Vladimir Cupara od początku sezonu wyglądają, jakby nie pasowali do talii asów Dujszebajewa. W drugiej połowie meczu półfinałowego odbili ledwie dwie piłki. - Miałem zły dzień, porażkę biorę na siebie. To moja wina - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty ten ostatni.
Dujszebajewowi szyki pomieszały też problemy zdrowotne Julena Aguinagalde, przez co Kirgiz musiał robić aż trzy zmiany do obrony. Kielczanie przespali też kluczowy moment meczu: w 39. minucie remisowali 18:18, czerwoną kartkę zobaczył lider węgierskiej defensywy Blaz Blagotinsek. Mistrzowie Polski nie wykorzystali jednak sytuacji, dwie minuty kary dostał Alex Dujszebajew, a rywale zdobyli cztery gole z rzędu. Z taką przewagą mogli kontrolować mecz.
Czas na hit
Kielczanie w turnieju Final Four występują po raz czwarty i do tej pory nigdy nie przegrali ostatniego meczu: dwukrotnie kończyli zmagania na trzeciej pozycji, raz zwyciężyli. W sobotę wszystko wskazywało na to, że ekipie Dujszebajewa przyjdzie się zmierzyć z Vardarem Skopje, ale Macedończycy dokonali niemożliwego. Zespół z Bałkanów w meczu przeciwko Barcy Lassa odrobił 6 goli straty (z 25:19 do 29:27) i zatrzymał faworyta.
- To było frajerstwo - nie kryje obrotowy mistrzów Hiszpanii Kamil Syprzak. Polak stracił ostatnią szansę na zdobycie z Katalończykami najważniejszego klubowego trofeum, bo po sezonie zmienia klub i przeprowadza się do Paryża. Nowym zawodnikiem Barcy Lassa zostanie za to obecny lider PGE VIVE, błyskotliwy Chorwat Luka Cindrić.
Bertus Servaas: Czujemy niedosyt -->
Nazwisk na liście "odchodzi" jest w kieleckiej drużynie więcej. Z klubem żegnają się obaj bramkarze (Ivić, Cupara), a także Mariusz Jurkiewicz i Michał Jurecki. Sytuacja tego ostatniego boli, bo z powodu kontuzji ostatnie mecze sezonu obserwuje z boku, z trybunki dla gości i zawodników. Trzy lata temu podobną rolę pełnił w PGE VIVE kończący karierę Grzegorz Tkaczyk, a koledzy w ramach "rozchodniaczka" podarowali mu puchar.
Wypompowana Barca
Gdyby obie drużyny mierzyły się w półfinale, zdecydowanym faworytem byłaby Barca Lassa. Hiszpanie po porażce z Vardarem byli jednak zmieszani, zdruzgotani. Kielczanie w ten sposób o rywalu myśleć nie mogą, ale my możemy spekulować: jest szansa, że teraz z dumnych Katalończyków, jak z głośno przekłutego balonu, po prostu ujdzie powietrze. Klubowa strona internetowa nazywa niedzielne starcie "meczem, którego nikt nie chce grać".
To starcie jest uwerturą finału, gdzie wiecznie przegrywające decydujące starcia Veszprem stawi czoła Vardarowi. W zespole z Węgier karierę zakończą tym meczem legendy: Momir Ilić oraz Laszlo Nagy. Niedzielne spotkanie będzie też najpewniej łabędzim śpiewem Macedończyków, bo z finansowania klubu wycofuje się Siergiej Samsonenko. Wielu ma więc do ugrania bardzo wiele, niektórzy po raz ostatni. Początek meczu o godzinie 18:00.
Autor na Twitterze: