PGNiG Superliga: Torus Wybrzeże wróciło z dalekiej podróży

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk

Torus Wybrzeże Gdańsk przegrywało z Grupą Azoty Tarnów już różnicą sześciu bramek, jednak konsekwentnie odrabiało straty. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 25:22, a różnicę zrobili Kamil Adamczyk, Mateusz Wróbel i Artur Chmieliński w bramce.

Początek spotkania był wyrównany i nic nie wskazywało na to, że jeden z zespołów po chwili zyska olbrzymią przewagę. Od stanu 3:3, nagle wszystko zaczęło wychodzić Grupie Azoty. Tarnowianie korzystali na bardzo słabej, nieuważnej i chaotycznej grze w obronie Torus Wybrzeża i na boisku zaczęli istnieć tylko zawodnicy z Małopolski.

Niezwykle aktywnie i dynamicznie grał Rennosuke Tokuda. Gdy Torus Wybrzeże zaliczyło siódmą już stratę (przy zaledwie jednej zespołu gości), Japończyk trafił na 4:10! Thomas Orneborg miał już na swoim koncie dwa czasy. A minął dopiero kwadrans.

Stal ciągle niskiej jakości. Zobacz więcej!

Przy sześciobramkowej przewadze, Grupie Azoty Tarnów teoretycznie wystarczała spokojna, pewna gra i niedopuszczanie do zmiany stylu gry. Tarnowianie zaczęli robić jednak na boisku wszystko, czego odradzał im Marcin Markuszewski, W grze gości było widać bardzo dużo chaosu, a będący w koszmarnej sytuacji gdańszczanie w końcu się obudzili.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania

Doskonałym rozwiązaniem Thomasa Orneborga było wpuszczenie Kamila Adamczyka. Młody leworęczny rozgrywający po wejściu na boisko zaczął bombardować bramkę Patryka Małeckiego i pierwszą połowę zakończył z pięcioma bramkami na koncie. Do przerwy goście prowadzili już tylko 12:11, chociaż gdyby Kelian Janikowski wykorzystał czysty rzut na trzy sekundy przed syreną, byłby remis.

Na początku drugiej połowy zawodnicy Grupy Azoty Tarnów grali bardzo skutecznie i po trafieniu Mateusza Wojdana, w 33. minucie było już 14:11 dla gości. Tym razem jednak Torus Wybrzeże nie spanikowało.

Sen Górnika trwał tylko jedną połowę. Zobacz więcej!

Gdańszczanie bardzo dobrze uszczelnili obronę i systematycznie odrabiali straty. W końcu po rzucie Wojciecha Prymlewicza na 12 minut przed końcem doprowadzili do remisu 17:17, a na prowadzenie swój zespół wyprowadził Kelian Janikowski. Gospodarze, którzy wrócili z dalekiej podróży, poszli za ciosem i bardzo szybko wyszli na trzybramkowe prowadzenie.

Torus Wybrzeże nie potrafiło jednak długo postawić kropki nad "i". Dopiero na minutę przed końcem osiągnęli spokojną przewagę i ostatecznie zwyciężyli 25:22.

Torus Wybrzeże Gdańsk - Grupa Azoty Tarnów 25:22 (11:12)

Torus Wybrzeże: Chmieliński - Adamczyk 8, Wróbel 7, Janikowski 4, Prymlewicz 2, Pieczonka 1, Oliveira 1, Komarzewski 1, Gajek 1, Gądek oraz Frańczak, Salacz, Bednarek, Papaj, Didyk.
Karne: 1/2.
Kary: 10 min. (Bednarek 6 min. - cz.k., Gądek, Salacz - po 2 min.).

Grupa Azoty: Małecki 1, Cichoń - Kowalik 6, Wojdan 5, Tokuda 4, Lazarowicz 2, Grabowski 1, Sanek 1, Tarcijonas 1, Grozdek 1 oraz Pedryc, Misiewicz, Nowak.
Karne: 4/6.
Kary: 6 min. (Tarcijonas, Nowak, Wojdan - po 2 min.).

Sędziowie: Żak, Figarski.

Źródło artykułu: