Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy ten zespół przypominał w jakimś stopniu poprzednią reprezentację Polski?
Artur Siódmiak, były reprezentant Polski: Ja staram się unikać takich porównań, w końcu to inni ludzie, inna generacja. Oczywiście były elementy wspólne. Widziałem walkę zespołu i to pod tym względem wyglądało naprawdę fajnie i optymistycznie. Niestety pojawiło się troszeczkę naszych błędów własnych. Nieskuteczność w ataku i brak doświadczenia w niektórych momentach spowodowały, że przegraliśmy nieznacznie. Możemy być jednak zadowoleni z postawy drużyny. Jedni zawodnicy zagrali in minus, inni in plus, ale determinacja i wola walki były wspólnym mianownikiem, który nas cechował. Mimo porażki, warto było oglądać tak walczącą reprezentację.
Czy dało się wygrać ten mecz?
Ja sam drugą połowę oglądałem w pewnym napięciu. Mogliśmy wygrać przy odrobinie szczęścia. Szymon Sićko obijał słupki, były dwa niewykorzystane karne. Takie detale w konsekwencji spowodowały, że skończyło się na trzech bramkach różnicy z dużo lepszym kadrowo rywalem. Wstydu to nie przynosi, ale szczerze mówiąc to dla nas koniec mistrzostw. Jeszcze zobaczymy jak będzie się przedstawiał układ tabeli, ale nawet wygrana ze Szwajcarią nic nam nie da poza satysfakcją biorąc pod uwagę siłę Szwedów. Nie składamy jednak broni.
ZOBACZ WIDEO "Kierunek Dakar". O krok od dramatu na Rajdzie Dakar. "Dobrze, że jestem cały i z głową"
Przemysław Krajewski czeka na diagnozę. Zobacz więcej!
Może w tej kadrze widać analogię z tym co się działo w latach 2002-2006? Też jako młoda drużyna zaczynaliście grę w Europie, a potem to odpaliło.
Tak, z tym jak najbardziej mogę się zgodzić. To odpaliło w 2007 roku. Ta reprezentacja się tworzy, a obecnie nie było w niej do tego Gendy, Daszka, Tomasza Gębali i Paczkowskiego. Jak oni dojdą, to jeszcze wzmocnią zespół. Można mówić o 2023 roku w kontekście większych oczekiwań. Może nie medalowych, ale jest potencjał, by wówczas pukać do czołówki.
Czy po porażce ze Słowenią bardziej u pana przeważa złość czy mimo wszystko duma z postawy drużyny?
Duma może nie, ale w pewnym stopniu zespół spełnił pokładane w nim oczekiwania. Ja liczyłem na walczącą reprezentację. Wielu nas spisywało na pożarcie, ale ja do nich nie należałem. Czuję niedosyt, bo nie uniknęliśmy błędów, a ten mecz był w naszym zasięgu. Można było wywieźć zwycięstwo, albo chociaż remis. Tak się nie stało, ale widziałem drużynę trzymającą w emocjach. Nie wszystko wychodziło i nie będzie wychodziło, ale było widać, że oni chcieli na boisku. To pocieszające.
Czy zgodzi się pan z tym, że był to dość dziwny mecz i przy odrobinę większej dynamice i celności dałoby się zwyciężyć?
Tak, oczywiście. Przede wszystkim przydałaby się lepsza skuteczność, o czym wcześniej wspomniałem. Przy poziomie reprezentacyjnym, takie detale decydują. Jak odpali jeden-dwóch zawodników, to może zaważyć o zwycięstwie.
Czy z taką grą jak ze Słowenią mamy szansę ze Szwajcarią?
Mamy szansę i to realną. Ja oglądałem mecz Szwecja - Szwajcaria i Szwajcarzy nie mieli nic do powiedzenia. Gra z drużyną ze Skandynawii jest jak zderzenie się ze ścianą. Szwedzi w obronie grali doskonale, natomiast nasz najbliższy przeciwnik jest absolutnie w naszym zasięgu. Jak powtórzymy tak dobry mecz jak ze Słowenią, powinniśmy wygrać. Obawiam się jednak, że wiele to nie da, oprócz konkretnego miejsca na mistrzostwach, bo Szwecja wygra pewnie całą grupę. Wszystko może się jednak różnie potoczyć, sport widział niejedno. Trzeba poczekać na rozwój wydarzeń.
Którzy z tych zawodników mają największy potencjał?
Jest kilku wyróżniających się zawodników. Dla mnie dużym pozytywem był Dawid Dawydzik. Jestem zachwycony jego grą. Fajnie grę prowadził Pilitowski, w trudnych momentach brał na siebie odpowiedzialność i mocno walczył. Poza tym są Przemek Krajewski, Arek Moryto, z pewnego poziomu nie schodzą bramkarze. Rozkładając tę reprezentację na czynniki pierwsze, mamy naprawdę fajną drużynę.
Polska grała ile fabryka dała. Zobacz więcej!
Sporo tych młodych zawodników już wyjechało zagranicę, jak wcześniej wy. To dobry kierunek czy obecnie PGNiG Superliga ma na tyle wysoki poziom że można się rozwijać i tu?
Z tego co wyliczyły WP SportoweFakty, 20 zawodników z naszej ligi gra na mistrzostwach jako reprezentanci swoich krajów. Obecnie PGNiG Superliga jest dużo lepsza niż przed laty. W przypadku takiego Michała Olejniczaka, najważniejsze żeby grał i tym powinien się kierować wybierając klub po ukończeniu SMS-u ZPRP Gdańsk. Oczywiście najlepiej byłoby gdyby grał z najlepszymi, jednak uważam że dużo minut w czołowym polskim klubie pokroju KS Azoty Puławy czy Orlen Wisła Płock byłaby dla niego najlepszym rozwiązaniem. Zespoły z Kielc i z Płocka powinny bardziej bazować na naszych krajowych zawodnikach. Oczywiście nie ma tu złotego środka. Czasami mówi się, że błędem jest przejście do drużyny z czubka 2. Bundesligi. Ważne jest w rozwoju zawodnika, by poznał inną piłkę ręczną, a przede wszystkim by grał pierwsze skrzypce. Jak ktoś ma siedzieć gdzieś na ławce, lepiej żeby grał w nieco gorszym i rozwijał swoje umiejętności.
Czy widzi pan potencjał również wśród tych młodszych zawodników PGNiG Superligi, którzy jeszcze się nie załapali do kadry czy to jednak inny poziom od międzynarodowego?
Kawał roboty robi Bartłomiej Jaszka z reprezentacją juniorów. My musimy ruszyć doły, bo pewien element szkolenia po prostu nie zadziałał. Mimo wszystko liczę na to, że w ciągu 2-3 lat dokooptujemy kilku młodych zawodników do reprezentacji, pokroju właśnie Michała Olejniczaka.
Jak jednak widać zostało mocno zaprzepaszczone to, co zbudowała wasza generacja. Czego zabrakło?
Dużo zostało już powiedziane. Czasami jest mi po prostu żal i w niektórych przypadkach wypowiadam się krytycznie, ale jest to głos mojego pokolenia. Wielu moich kolegów myśli podobnie. System nie zafunkcjonował jak powinien. Nie popadajmy jednak w pesymizm, bo mamy solidną, tworzącą się reprezentację, jednak jest ciągle dużo mankamentów. Ja trzymam kciuki za Rombla i ZPRP i to tyle co mam do powiedzenia.
Widać obecnie w ZPRP wolę odmiany obecnego stanu rzeczy?
Mi brakuje tam ludzi, którzy wyruszyliby w Polskę i zaczęli ruszać wszystko od podstaw. Czasami mam wrażenie, że niektórym się po prostu nie chce. Ja nie zamierzam wchodzić w kompetencję ZPRP, ale jest dużo rzeczy, które trzeba zrobić jeśli chodzi o szkolenie podstawowe. Widzę, że zaczyna być widoczny schemat działania na etapie juniorów i reprezentacji młodzieżowej, tożsamy z pierwszą kadrą. Mam wrażenie że idziemy mocno w kierunku hiszpańskim, jednak moim skromnym zdaniem nie jest to dla Nas optymalna droga ale odpowiada za to selekcjoner i należy mu zaufać.Powszechność sportu jest zbyt mała, jak na tak duży kraj. To wszystko łączy się z liczbą talentów. Mając 4-5 razy więcej trenujących, byłoby analogicznie więcej utalentowanych zawodników. Brakuje tutaj mechanizmów. Inaczej selekcjonuje się spośród dwóch tysięcy, inaczej z dziesięciu tysięcy dzieci.
Co tutaj można zrobić więcej?
Ja właśnie w tym miejscu widzę duże pole do popisu szczególnie, że przy odrobinie woli, można w prostu sposób zbudować coś dużego. Przykładem jest Mini Handball Liga, którą stworzyliśmy dwa lata temu w Białymstoku pod patronatem Pana Prezydenta Miasta. To alternatywne rozgrywki dla związku, a już teraz pod egidą Stowarzyszenia Akademia Sportu zrzeszają kilkanaście szkół z Białegostoku i okolic, w kategorii chłopców i dziewcząt. Podobną pracę staramy się wykonywać na Pomorzu angażując się dodatkowo w szkolenie w zakresie piłki ręcznej plażowej.