PGNiG Superliga. Puste trybuny w hicie kolejki. PGE VIVE Kielce wypunktowało Azoty Puławy

PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: Paweł Podsiadło powstrzymywany przez graczy VIVE
PAP / Wojtek Jargiło / Na zdjęciu: Paweł Podsiadło powstrzymywany przez graczy VIVE

PGE VIVE Kielce wygrały z Azotami Puławy 39:32 w hicie 25. serii PGNiG Superligi. Mecz na Lubelszczyźnie rozegrano bez udziału publiczności z uwagi na zagrożenie koronawirusem.

Azoty przystąpiły do meczu z kielczanami bez dwóch rozgrywających, Antoniego Łangowskiego i Rafała Przybylskiego, którzy narzekają na drobne urazy. Dostali więc wolne, podobnie jak rosyjski bramkarz Wadim Bogdanow, którego zastąpił młodzieżowiec Wojciech Borucki. W składzie PGE VIVE oprócz awizowanych wcześniej absencji (ZOBACZ TUTAJ), zabrakło Julena Aguinagalde i Branko Vujovicia.

W pierwszych akcjach w ataku po stronie gospodarzy brylował rodowity kielczanin i były gracz klubu Paweł Podsiadło. Reszta puławskiego zespołu była mniej skuteczna i to goście objęli kilkubramkowe prowadzenie.

Duży udział miał w tym Władisław Kulesz, rzucający z dystansu, kontry, a także z pozycji obrotowego. Andreas Wolff po kwadransie gry miał obronionych pięć rzutów na skuteczności 40 procent. Mocna obrona zespołowa kolegów pomogła mu w tym bardzo wydatnie. Kontry mistrzów Polski karciły każdy błąd Azotów. Walentyn Koszowy miał w takich sytuacjach niewiele do powiedzenia.

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze

W talii Michała Skórskiego wyróżnić trzeba Andrija Akimienkę. Ukrainiec sprawiał spore problemy defensywie. Słabiej wypadał za to inny nowy nabytek klubu, prowadzący grę Aliaksandr Bachko. Na kilka minut zmienił go Bartosz Kowalczyk, ale gra nie wyglądała lepiej. Generalnie akcje puławian były za bardzo indywidualne, co skutkowało do przerwy startą siedmiu goli do rywala.

Po wznowieniu gry Koszowy dwa razy z rzędu zatrzymał w kontrze Mateusza Jachlewskiego. Później pozytywów w grze Azotów było mniej. Brak porozumienia w obronie dawał gościom szanse na łatwe "urywanie się" na czystą pozycję, czy bramki z dobitek. Zawodnicy trenera Tałanta Dujszebajewa do końcowej syreny w pełni kontrolowali przebieg meczu.

Końcowe minuty spotkania na plus zaliczyć może Kacper Adamczuk. Młody rozgrywający z Puław dwa razy ładnie przymierzył do bramki Mateusza Korneckiego, a także dwa razy efektownie asystował i zaliczył przechwyt.

KS Azoty Puławy - PGE VIVE Kielce 32:39 (13:20)

Azoty: Koszowy (8/42 - 19 proc.), Borucki (0/5) - Adamczuk 2, Akimienko 6, Bachko 2, Dawydzik 6, Grzelak, Gumiński 3, Jarosiewicz, Kowalczyk 2, Podsiadło 5, Rogulski 2, Seroka, Szyba 4
Karne: brak 
Kary: 6 min. (Dawydzik - 4 min., Jarosiewicz - 2 min.)

PGE VIVE: Kornecki (7/24 - 29 proc.), Wolff (10/23 - 43 proc.) - Kulesz 8, Karalek 6, Jachlewski 3, Fernandez 2, Moryto 5, Pehlivan 1, Janc 4, Guillo, Karacić 2, Lijewski 3, A. Dujshebaev 3, D. Dujshaebaev 2
Karne: brak
Kary: 4 min. (D. Dujshaebaev i Karalek - po 2 min.)

Sędziowie: Michał Fabryczny (Mysłowice) oraz Jakub Rawicki (Katowice)
Delegat ZPRP: Leszek Sołodko (Warszawa)

Zobacz także: Final 4 Ligi Mistrzów zagrożone przez koronawirusa -->

Komentarze (19)
avatar
Scyzoryk100
12.03.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
avatar
WISŁA1947
12.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Komentarze po meczu Vive z Puławami i poziom frustracji ich autorów są ostatecznym dowodem kto siedzi im w głowach i kto jest faktyczną stolicą polskiej piłki ręcznej i to nawet pomimo wyników Czytaj całość
avatar
Scyzoryk100
12.03.2020
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Mecz się odbył chwilami jak na treningu, nie było twardziej obrony bo i po co wynik oni minuty nie był zagrożony. Zwycięstwo jak najmniejszym nakładem sił. 
robcio 2450
12.03.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
avatar
Bertus
12.03.2020
Zgłoś do moderacji
8
0
Odpowiedz
Brak dopingu , puste trybuny ...A atmosfera jak w Plocku przed zakazem :)