Pandemia koronawirusa sprawiła, że zawodnicy najlepszych niemieckich klubów, łącznie ze spotkaniami reprezentacji, mogą rozegrać ponad 90 spotkań w ciągu sezonu 2020/21. Już teraz pojawiają się pomysły, jak odciążyć szczypiornistów. Niektóre z nich całkowicie innowacyjne.
Bob Hanning, menadżer Fuechse Berlin i osoba z wielkim posłuchem w niemieckiej piłce ręcznej (wiceprezes związku), proponuje, by mecze rozgrywano w 15-minutowych tercjach zamiast połów po 30 minut. Pomysł, choć rewolucyjny, ma być poważnie brany pod uwagę, gdyby rozgrywki rozpoczęły się z miesięcznym opóźnieniem w październiku.
Dyrektor Bundesligi Frank Bohmann sugeruje, by rozważyć scenariusz z miniturniejami, które pozwoliłyby ograniczyć liczbę meczów.
Podobnie uważa trener Flensburga Maik Machulla. - Być może warto rozważyć formę turniejów na neutralnym terenie, aby oszczędzić pieniądze za poszczególne hale, jeśli mecze odbędą się bez widzów - przyznał w wywiadzie dla sport1.de i zwrócił jednocześnie uwagę, że kalendarz może być tak ułożony, by jak najbardziej ograniczyć podróże (a tym samym koszty).
Niedawno niemieckie kluby postanowiły zakończyć sezon 2019/20 z utrzymaniem dotychczasowych pozycji w tabeli. Po pięciu latach tytuł odzyskał najbardziej utytułowany niemiecki klub THW Kiel.
CZYTAJ: Kadra dziewięć miesięcy bez meczów?
ZOBACZ: Kalendarz nowego sezonu pęka w szwach
ZOBACZ WIDEO: Wenta o sytuacji piłki ręcznej w obliczu koronawirusa. "Przesunięcie rozgrywek nie jest do końca sprawiedliwe"