Zwycięstwo Orlen Wisły Płock w Kwidzynie nie było niespodzianką. Zespół, który w tym sezonie wygrał 19 z 21 spotkań co prawda w I połowie toczył równy bój z MMTS-em, jednak szybko zdołał wyjaśnić sytuację, obejmując wysokie prowadzenie.
Michał Daszek, który w środę rzucił dwie bramki był zadowolony z przebiegu meczu PGNiG Superligi. - Przede wszystkim chciałbym podziękować zespołowi z Kwidzyna, który postawił nam fajne warunki w tym meczu. Początek spotkania był na dużej intensywności, zarówno my, jak i MMTS biegaliśmy i to plus dla nich, że byli przygotowani do szybkiej gry. W takim kierunku zmierza piłka ręczna. Później my mieliśmy troszeczkę więcej szczęścia, a oni strat - powiedział zawodnik Orlen Wisły.
Płocczanie mieli doskonałą serię, podczas której przez 23 minuty rzucili 12 bramek, tracąc w tym czasie zaledwie trzy. - Wyszliśmy na kilkubramkowe prowadzenie, wyszło doświadczenie boiskowe i większa liczba rozegranych meczów w sezonie. Na początku drugiej połowy zespół z Kwidzyna miał problemy ze skutecznością w ataku, my natomiast wykorzystywaliśmy każdą możliwość do kontry. Stąd tak wysoka różnica - przeanalizował Daszek
Orlen Wisła ostatecznie wygrała 29:20. - Z przebiegu spotkania, nie powinno się to skończyć tyloma bramkami. Widać potencjał w MMTS-ie, zagraliśmy fajny mecz - podsumował reprezentant Polski.
Czytaj także:
Bez sensacji w Kwidzynie
Różne losy weteranów w Zabrzu
ZOBACZ WIDEO: Bartłomiej Dąbrowski docenił klasę Chemika Police. "Wykonali fantastyczną robotę"