Na Słowacji zakończyła się jubileuszowa, 50. edycja Rajdu Koszyc, który w tym roku był nie tylko rundą słowackich cykli rajdowych, lecz także czwartymi zawodami w kalendarzu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Uczestnicy mistrzostw Polski po raz szósty w historii walczyli o punkty na odcinkach specjalnych wokół drugiego największego miasta Słowacji. Poprzednio Rajd Koszyc był częścią RSMP w sezonach 2010-2012, 2021 i 2022.
Organizatorzy przygotowali trasę o długości 478 km, z czego 124,4 km to łączny dystans dziewięciu asfaltowych odcinków specjalnych. Do rywalizacji przystąpiło 89 załóg. 38 duetów z tego grona, w tym również Polacy, walczyło o punkty do klasyfikacji mistrzostw Słowacji. Stawka uczestników Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski liczyła 22 załogi. Na trasę ruszył także jeden duet w biało-czerwonych barwach, który ścigał się w ramach historycznych mistrzostw Słowacji. Obsadę jubileuszowej edycji zawodów uzupełniało dwadzieścia załóg z pucharu Słowacji i siedem z regionalnego pucharu Słowacji.
Przez cały weekend we wschodniej części kraju panowała słoneczna, upalna pogoda, więc w użyciu były wyłącznie opony bez bieżnika, przeznaczone na suchy asfalt.
ZOBACZ WIDEO: Mikołajki stolicą motorsportu. Tłumy na ORLEN 80. Rajdzie Polski
Przetasowania po starciu w Koszycach
W sobotę uczestnicy Garrett 50. Rajdu Koszyc ścigali się na trzech próbach sportowych. W harmonogramie zawarto dwa przejazdy oesów Izra (9,4 km) oraz Bogota (18,7 km), znane części polskich zawodników z sezonu 2022, kiedy to zawody były finałową rundą RSMP. Pierwszy etap kończył zapętlony odcinek Optima (4,6 km) wytyczony przy centrum handlowym na południu Koszyc.
Początek rywalizacji w czwartej rundzie sezonu nie przyniósł niespodzianek. Na prowadzenie szybko wyszedł Grzegorz Grzyb, startujący w Rajdzie Koszyc już po raz szesnasty. Pilotowany przez Adama Biniędę kierowca wygrał trzy pierwsze próby i miał już 20 sekund przewagi nad Zbigniewem Gabrysiem i Damianem Sytym, którzy zanotowali odpowiednio czwarty, drugi i trzeci czas. Trzeci w klasyfikacji krajowego czempionatu byli Jakub Matulka i Daniel Dymurski, ze stratą 27 sekund do liderów. OS 1 i OS 3 Matulka kończył tuż za Grzybem, ale na drugiej próbie osiągnął dopiero piąty rezultat.
Wyniki dwóch ostatnich oesów spowodowały istotne zmiany w czołówce klasyfikacji. Grzyb uszkodził oponę na zniszczonej nawierzchni odcinka Bogota, stracił ponad 53 sekundy i spadł na trzecią pozycję. Pech lidera awansował Gabrysia i Matulkę odpowiednio na pierwsze i drugie miejsce. Szanse na ustanowienie samodzielnego rekordu liczby zwycięstw w Rajdzie Koszyc Grzyb przekreślił na OS 5. Trzykrotny mistrz Polski nie przejechał zapętlonej części trasy dwa razy, lecz tylko raz. Za tę pomyłkę, zgodnie z regulaminem zawodów, załodze nadano czas zwycięzcy próby powiększony o pięciominutową karę. W efekcie Grzyb i Binięda znaleźli się na trzynastym miejscu w klasyfikacji RSMP.
Najszybszy na ulicach Koszyc był Łukasz Byśkiniewicz. Dla kierowcy pilotowanego przez Daniela Siatkowskiego był to dziewiąty oesowy triumf w rundzie krajowego czempionatu.
Na czele tabeli z czasami etap zakończyli Gabryś i Syty odskakując Matulce i Dymurskiemu, którym na OS 5 widoczność, a więc również możliwość szybkiej jazdy, ograniczył kurz wzniecony przez załogę jadącą przed nimi. Trzecich w tabeli braci Szejów od pierwszego miejsca dzieliło już blisko pół minuty (+29,4 s). Tuż za podium plasowali się Byśkiniewicz i Siatkowski (+37,4 s), a w drodze po życiowy wynik - piąte miejsce w RSMP - byli Hubert Kowalczyk i Jarosław Hryniuk (+1:45,6 s), prowadzący jednocześnie w klasie 3. W "ośce" (samochody z napędem na jedną oś) Hubert Laskowski i Michał Kuśnierz (Ford Fiesta Rally4) wygrali komplet oesów i pewnie przewodzili zmaganiom w tej kategorii.
Zdecydował ostatni oes
W finałowym etapie załogi walczyły o jak najlepsze czasy na dwóch odcinkach specjalnych. W programie były po dwa przejazdy prób Herlany (13,1 km) i Regeta (18,7 km). Pierwszy niektóre polskie załogi mogły pamiętać z edycji Rajdu Koszyc z 2021 roku. Drugi był przejeżdżanym w przeciwną stronę wariantem sobotniego oesu Bogota.
Na otwierającej etap próbie najszybsi byli Grzyb z Biniędą, którzy rzucili się do odrabiania strat. Matulka z Dymurskim wykręcili co prawda czwarty czas, ale co najważniejsze - finiszowali przed Gabrysiem i Sytym, urywając 5,1 s z ich przewagi. OS 7 nie zmienił sytuacji w czołówce. Odcinek sportowym tempem pokonała tylko część załóg po tym, jak na trasie doszło do pożaru w Citroenie C3 Rally2 duetu Tochowicz/Białowąs. Na szczęście zawodnicy szybko opanowali sytuację i zapobiegli zniszczeniu samochodu.
Obie próby w ostatniej pętli na swoje konto zapisali Grzyb z Biniędą. Z kolei Matulka i Dymurski kontynuowali atak. Na przedostatnim odcinku wywalczyli drugi czas i zbliżyli się do liderów na 1,8 sekundy.
Finałowy oes był koncertem jazdy Grzyba i Biniędy. Dodatkowo punktowany Power Stage był dla nich szansą na zmniejszenie strat punktowych spowodowanych błędem z OS 5. Trzykrotny triumfator Rajdu Koszyc pojechał o 7,5 sekundy szybciej niż Jakub Matulka - autor drugiego czasu. Na trzecim miejscu uplasowali się Gabryś i Syty, wolniejsi od zwycięzców próby o 11,7 s. Do Matulki i Dymurskiego stracili jednak 4,2 s, co okazało się decydujące w walce o zwycięstwo w słowackiej rundzie RSMP.
Na najwyższym stopniu podium stanęli Jakub Matulka i Daniel Dymurski. Dla 24-letniego kierowcy to pierwszy w karierze triumf w klasyfikacji generalnej rundy krajowego czempionatu. Z kolei Dymurski cieszył się ze zwycięstwa numer trzy. Gabryś i Syty musieli się zadowolić drugą lokatą (+2,4 s), a punkty za trzecie miejsce wywalczyli bracia Jarosław i Marcin Szejowie (+57,0 s).
Na czwartym miejscu finiszowali wicemistrzowie Polski - Łukasz Byśkiniewicz i Daniel Siatkowski (+1:36,3 s). Prezent Grzybowi i Biniędzie podarowali Hubert Kowalczyk i Jarek Hryniuk, którzy urwali koło na ostatnim oesie i zwolnili piątą pozycję.
Najwięcej odcinków wygrał Grzyb, najszybszy na pięciu z dziewięciu rozegranych prób. Reprezentanci gospodarzy - Jaroslav i Erik Melicharkowie, jedyna załoga jadąca samochodem WRC - wykręcili najlepsze czasy na dwóch oesach. Po jednym triumfie zanotowali Matulka i Byśkiniewicz.
Niewykorzystane szanse Laskowskiego i Kowalczyka
W gronie zawodników w samochodach z napędem na jedną oś najlepsze tempo prezentowali Hubert Laskowski i Michał Kuśnierz, ale mimo to nie wygrali. Na pierwszym z niedzielnych oesów musieli się zatrzymać po tym, jak ich samochód zasygnalizował awarię. Alarm okazał się fałszywy, więc załoga ruszyła dalej, ale straciła ponad 10 minut i spadła na przedostatnie miejsce w klasyfikacji 2WD.
Pierwszą pozycję przejęli Sebastian Butyński i Paweł Pochroń, którzy bronili się przed atakami załogi Błażej Gazda/Maciej Mikuliszyn w bliźniaczej rajdówce. Ostatecznie Butyński i Pochroń utrzymali rywali za sobą i zwyciężyli w „ośce” oraz w klasie 4. O trzy sekundy dłużej odcinki specjalne pokonywali Gazda i Mikuliszyn, a na trzecim miejscu metę osiągnęli Piotr Piesko z Mateuszem Kacprzakiem, najlepsi jednocześnie w klasie 4R2.
Pod nieobecność Sobczaka i Marczewskiego, a więc dotychczasowych liderów klasyfikacji 2WD, Laskowski i Kuśnierz mieli szansę znacząco odskoczyć rywalom w tabeli. 18-letni kierowca zgarnął punkty za szóste miejsce i komplet "oczek" za Power Stage, co pozwoliło mu awansować przed Sobczaka, jednak różnica między tymi dwoma zawodnikami wynosi zaledwie dwa punkty.
Piłkę meczową w klasie 3 mieli Hubert Kowalczyk i Jarosław Hryniuk, którzy pewnie prowadzili w tej kategorii. Komplet punktów zdobyty na Słowacji pozwoliłby im zwiększyć przewagę w punktacji do 56 punktów. Tak się jednak nie stało, ponieważ Kowalczyk i Hryniuk urwali koło na ostatnim oesie i nie dotarli do mety. W efekcie pierwsze miejsce w klasie zajęli Artur Długosz i Mateusz Martynek, osiągając przy tym życiowy rezultat, a więc szóste miejsce w klasyfikacji generalnej rundy RSMP.
Kolejnym kierowcą z "życiówką" był Szymon Talik. Pilotowany przez Michała Trelę zawodnik triumfowali NAT2 i uplasował się na siódmym miejscu w "generalce" RSMP. W NAT4 najszybsi byli Jacek Januchta i Marta Matuszczyk.
Bez zmian na czele tabeli
Na Power Stage, a więc drugim przejeździe odcinka Regeta (18,7 km) pięć punktów za najlepszy czas zdobył Grzyb. Kolejne miejsca zajęli Matulka (4 pkt), Gabryś (3 pkt), Byśkiniewicz (2 pkt) oraz Szeja (1 pkt).
22 punkty wywalczone na Słowacji pozwoliły Grzybowi i Biniędzie utrzymać status quo w tabeli, a więc pierwsze miejsce i 10-punktową przewagę nad Szejami. Liderzy zgromadzili łącznie 111 pkt, a bracia z Ustronia 101. Na trzecią pozycję awansowali Matulka i Dymurski (87 pkt). Za nimi plasują się kolejno Gabryś i Syty (83 pkt), Byśkiniewicz i Siatkowski (62 pkt) oraz Kołtun i Pleskot (41 pkt).
W klasyfikacji 2WD na pierwsze miejsce wyszli Laskowski i Kuśnierz (105 pkt). Wiceliderzy to Sobczak i Marczewski (102 pkt), a na trzecią pozycję awansowali Gazda i Mikuliszyn (78 pkt).
Kolejną rundą RSMP będzie Marma 33. Rajd Rzeszowski (8-10 sierpnia).
Garrett 50. Rajd Koszyc - klasyfikacja końcowa RSMP:
1. Matulka/Dymurski (Skoda Fabia Rally2 Evo) 1:10:04.7 s
2. Gabryś/Syty (Skoda Fabia RS Rally2) +2.4 s
3. Szeja/Szeja (Skoda Fabia Rally2 Evo) +57.6 s
4. Byśkiniewicz/Siatkowski (Skoda Fabia Rally2 Evo) +1:36.3 s
5. Grzyb/Binięda (Skoda Fabia Rally2 Evo) +5:05.8 s
6. Długosz/Martynek (Ford Fiesta Rally3) +5:42.7 s
7. Talik/Trela (Subaru Impreza WRX STi) +7:51.6 s
8. Butyński/Pochroń (Renault Clio Rally4) +7:52.2 s
9. Gazda/Mikuliszyn (Renault Clio Rally4) +7:55.2 s
10. Kwiatkowski/Kozdroń (Skoda Fabia Rally2 evo) +8:19.8 s
RSMP 2024 - punktacja po Garrett 50. Rajd Koszyc (runda 4/7):
1. Grzyb/Binięda 111 pkt
2. Szeja/Szeja 101 pkt
3. Matulka/Dymurski 87 pkt
4. Gabryś/Syty 83 pkt
5. Byśkiniewicz/Siatkowski 62 pkt
6. Kołtun/Pleskot 41 pkt
7. Sobczak/Marczewski 41 pkt
8. Marczyk/Gospodarczyk 35 pkt
9. Kotarba/Kotarba 32 pkt
10. Kowalczyk/Hryniuk 31 pkt
Czytaj także:
- Mercedes pomoże rywalowi wyjść z dołka? "Skomplikowana sytuacja"
- Red Bull wyprodukował "potwora". Cena? Zwala z nóg