Decyzja sędziów sprawiła, że przed startem do 10. etapu Rajdu Dakar, przewaga Carlosa Sainza nad Nasserem Al Attiyah zmniejszyła się do 56 minut i 37 sekund. Najpoważniejszym argumentem ws. hiszpańskiego kierowcy zdaniem sędziów było potencjalne niebezpieczne zachowanie.
Przypomnijmy, że na etapie do Tupizy potrącony został Kees Koolen, który oskarżył Peugeota o kolizję i nieudzielenie pomocy. Na szczęście quadowiec dojechał do mety. - Zdążyłem tylko zobaczyć, jak nadjeżdża i chwilę później dosłownie wyleciałem w powietrze. Peugeot nie zatrzymał się, pojechał dalej pełnym gazem - powiedział 52-letni Koolen.
Z nałożenia 10 minut kary nie może pogodzić się Peugeot, który zapowiedział złożenie odwołania. Sprawa ma trafić do trybunału apelacyjnego FFSA. Co ciekawe, Koolen również chce się odwołać, bo jego zdaniem kara jest "śmieszna".
- Nie było żadnego incydentu. Nie uderzyłem go. Dzięki Bogu, bo gdyby było inaczej, to mogłoby się naprawdę źle skończyć. Jestem bardzo rozczarowany, bo to wyjątkowo niesprawiedliwa decyzja - powiedział Sainz.
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice