Rajd Dakar. Toby Price próbował ratować Paulo Goncalvesa. Wstrząsająca relacja Australijczyka

Na jaw wychodzą nowe fakty związane ze śmiercią Paulo Goncalvesa na trasie Rajdu Dakar. Jako pierwszy przy Portugalczyku pojawił się Toby Price. - Osiem minut, kiedy czekałem na helikopter, było najdłuższymi w moim życiu - powiedział Price.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Toby Price Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Toby Price
Toby Price był pierwszy motocyklistą, który pojawił się na miejscu wypadku Paulo Goncalvesa. Australijczyk próbował reanimować bardziej doświadczonego Portugalczyka, wezwał też niezbędną pomoc. Mimo podjętego wysiłku, 40-latka nie udało się uratować.

- Wypadek miał miejsce na szybkim odcinku trasy. Miałem odkręcony gaz do końca. Praktycznie w ostatniej chwili zobaczyłem, że w oddali leży motocykl. To nigdy nie jest dobry zwiastun, bo byliśmy na szybkim fragmencie trasy - powiedział Price, którego cytuje "Motorsport".

Czytaj także: Alonso nie może się pogodzić ze śmiercią Goncalvesa

- Podjechałem w to miejsce i zobaczyłem Paulo na ziemi. Na początku nawet nie wiedziałem, kto to jest. Jednak dość szybko zdałem sobie sprawę, że to właśnie Paulo. Widziałem, że jest w kiepskim stanie - dodał zwycięzca Rajdu Dakar z roku 2019.

ZOBACZ WIDEO "Kierunek Dakar". Ekstremalne przygotowania do Rajdu Dakar. Trwają cały rok

To właśnie Price podjął się próby reanimacji Goncalvesa i wezwał pomoc medyczną. - Próbowaliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, starając się uzyskać od niego jakąkolwiek odpowiedź. Wezwaliśmy helikopter, poinformowaliśmy biuro rajdu. Niestety, Paulo nie odpowiadał. Mieliśmy tylko nadzieję, że helikopter z medykami przyleci jak najszybciej. To było najdłuższe osiem minut w moim życiu - zdradził australijski motocyklista.

Organizatorzy Rajdu Dakar informację o wypadku Goncalvesa otrzymali o 10.08. Helikopter pojawił się na miejscu zdarzenia już o 10.16. Niestety, lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon.

Price na miejscu wypadku był ponad godzinę, odkładając na bok swój wynik w tegorocznym Dakarze. Dopiero później sędziowie skorygowali częściowo jego wynik.

Czytaj także: Stroll bliski przejęcia Aston Martina

- Cieszę się, że zostałem na miejscu wypadku tak długo, jak tylko mogłem. To daje mi pewien komfort psychiczny. Pamiętam jak w roku 2017 to Goncalves zatrzymał się, gdy złamałem nogę w Dakarze. Musiałem coś zrobić dla niego, pomogliśmy go w przetransportowaniu do helikoptera, potem potrzebowałem kolejnych 15-20 minut, by zebrać się w sobie i ruszyć dalej w trasę. Chciałem tam być do końca, zapewnić mu jak najlepszą opiekę do ostatniej chwili - podsumował Price.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×