Jest taki jeden dobry amerykański film sportowy, mało u nas znany. Ma tytuł "We Are Marshall", po polsku "Męski sport". Opowiada o uniwersyteckiej drużynie futbolu amerykańskiego, która odbudowuje się po tragicznej katastrofie lotniczej.
Chyba najlepszą sceną w filmie jest ta, gdy trener zbiera swoich zawodników przed jednym ze spotkań - jak się później okazuje, pierwszym zwycięskim po odbudowie - i mówi do nich: - Wasi przeciwnicy są od was więksi, szybsi, silniejsi. Na papierze są po prostu lepsi. I wiedzą o tym.
Takimi słowami raczej przeraziłby drużynę, niż ją natchnął. Po chwili dodaje jednak: - Tym, czego nie znają, są wasze serca. Ja je znam. Widziałem je. Pokazaliście mi je. Pokazaliście mi dokładnie kim jesteście, o tutaj - kończy, mocno uderzając się w pierś.
ZOBACZ WIDEO: Zwycięski thriller! Kulisy ćwierćfinału z USA | #PodSiatką - vlog z kadry #27
Kiedy po ćwierćfinale mistrzostw świata siatkarzy Polska - USA przypomniałem sobie ten fragment, nagle zrozumiałem, o czym mówił Nikola Grbić, kiedy przekonywał nas, że w przypadku Aleksandra Śliwki on widzi i wie więcej niż my. I dlatego ciągle na niego stawia. Wcześniej sądziłem, że mówi tak, żeby mówić. Jak typowy demagog broni swojego zawodnika używając argumentów tyleż wydumanych, co niemożliwych do podważenia. A teraz już wiem, że on po prostu znał serce Śliwki.
Bądźmy szczerzy sami ze sobą: wielu z nas widziało w tym graczu najsłabsze ogniwo polskiej reprezentacji. Kto z nas nie zastanawiał się, co jeszcze musi zrobić Tomasz Fornal, żeby wyrzucić Śliwkę z pierwszej szóstki? Kto nie szydził z nieskutecznych kiwek siatkarza Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle? Albo nie kpił z niego, gdy w pierwszym meczu z Amerykanami na tych mistrzostwach, w fazie grupowej, rywale bez litości gnębili go serwisami?
Ja przyznaję, że przed ćwierćfinałem ze Stanami Zjednoczonymi nie myślałem o tym, czy w trakcie spotkania Śliwka zejdzie z boiska. Tylko o tym, kiedy to nastąpi.
A potem mecz się zaczął i zobaczyłem coś, co Grbić znał od dawna. Wielkie serce Aleksandra.
To musiało być dla niego piekielnie trudne spotkanie. Nie tylko dlatego, że po drugiej stronie siatki stała jedna z najlepszych ekip na świecie. Śliwka miał na boisku zdecydowanie więcej przeciwników niż siedmiu Amerykanów. To byliśmy my, a do tego jeszcze jego emocje.
Tę nierówną walkę Aleksander wygrał. Harował jak wół. Bardzo solidnie przyjmował, choć zawodnicy z USA i tym razem wzięli go na cel. Kończył ważne piłki, w tym tę najważniejszą - meczową. Całym swoim występem pokazał, że Grbić zna go o wiele lepiej, niż my. I że powinniśmy słuchać tego, co Serb o nim mówi.
A selekcjoner Polaków po meczu powiedział o Śliwce tak: - Wiem, że jest zawodnikiem na takie mecze. Może i czasem się męczy, ale nie pamiętam, żeby kiedyś zagrał źle w ważnym spotkaniu.
Dodał, że statystyki, z których my czerpiemy wiedzę o występach siatkarzy, nie powiedzą nam wszystkiego. No bo jak tu opisać w liczbach taki parametr, jak serce do walki?
Nagrodą za hart ducha równie piękną, jak zwycięstwo 3:2 musiało być dla Śliwki zachowanie kapitana Bartosza Kurka. Zaraz po piłce meczowej Kurek złapał młodszego kolegę, objął go i zaczął pokazywać kibicom na nazwisko na jego koszulce. Tak jakby chciał wszystkim pokazać, jak nazywał się bohater ćwierćfinału.
MVP mistrzostw świata z 2018 roku sam dobrze wie, jak to jest zmagać się z presją oczekiwań i toczyć regularne bitwy z własnymi myślami. A że mimo budzącej respekt postury jest wrażliwym i empatycznym facetem, doskonale rozumiał, jak ważny musiał to być dla niego występ.
- Ten chłopak dużo się nasłuchał, dużo się naczytał, a dzisiaj wygrał nam mecz. Był najlepszym zawodnikiem na boisku, skończył piłkę meczową. Ma jaja, jest za****ym siatkarzem - chwalił Śliwkę Kurek.
Gdy powiedziałem po meczu do Śliwki, że chyba potrzebował takiego spotkania, którym zamknąłby nam usta, on, zupełnie pozbawiony postawy jeża, którą wcześniej często przyjmował w rozmowach z dziennikarzami, powiedział tylko: - Co ja mam powiedzieć? Dla mnie najważniejsze jest to, co dzieje się wewnątrz drużyny. A trener i drużyna we mnie wierzą, tak samo jak ja wierzę w każdego z kolegów.
Wróćmy jeszcze do wspomnianej na początku sceny z "Męskiego sportu". Mówiąc o sercach swoich graczy, trener wypowiada słowa, które od początku istnienia sportu są jego istotą: - Od pięt swoich stóp, przez każdą kroplę krwi, która płynie w waszych żyłach, rzućcie na szalę wszystko co macie, dopóki nie zabrzmi ostatni gwizdek. A jeśli to zrobicie... nie możemy przegrać. Możemy być do tyłu na tablicy wyników, ale jeśli tak zagracie, nie będzie można nas pokonać.
Aleksander Śliwka nie mógł przegrać meczu z USA. Wynik nie miał tu znaczenia.
Z Gliwic - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Tak zachowują się tylko najlepsi trenerzy na świecie. "Okazał mu wielki szacunek"
Reprezentant Polski o rozmowach z kolegami z USA. "Nie było sensu się rozgadywać"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)