Nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. Mistrz Polski nie dał się zaskoczyć

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała inauguracyjną partię w starciu z Cuprum Lubin. W kolejnych setach udowodniła swoją wyższość i ostatecznie zwyciężyła 3:1.

Początek należał do przyjezdnych, bowiem w ataku radził sobie Adam Lorenc. A gdy asa serwisowego dołożył Florian Krage, Cuprum prowadził 9:5. Kędzierzynianie momentalnie złapali jednak kontakt, ale jeszcze przez długi czas z przodu byli rywale. Do remisu w połowie seta doprowadził Norbert Huber (16:16).

Od tego momentu oglądaliśmy grę punkt za punkt. Najpierw minimalnie z przodu byli przyjezdni, ale blok Łukasza Kaczmarka sprawił, że na prowadzenie wyszła ZAKSA (20:19). Cuprum był jednak w stanie zakończyć akcję na swoją korzyść po ataku przeciwników, bowiem sposób na Adriana Staszewskiego znalazł Kajetan Kubicki (22:21). A gdyby tego było mały, to asa serwisowego posłał Wojciech Ferens, po którym lubinianie mieli piłki setowe (24:22). Udało im się wykorzystać drugą z nich, w momencie, gdy serwis zepsuł Dmytro Paszycki.

Przegrany set podziałał na ZAKSĘ niczym zimny prysznic. Podrażniony mistrz Polski chciał szybko się odegrać, bowiem po błędzie Lorenca prowadził już 6:1. Przez długi czas przewaga gospodarzy falowała. Niebezpiecznie dla nich zrobił się, gdy asa serwisowego posłał Kubicki, bowiem po tym strata lubinian wynosiła jedynie dwa "oczka" (19:21). Z tego też powodu grę przerwał Tuomas Sammelvuo.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni

Po nim dwa z rzędu punkty zdobyli kędzierzynianie, którzy ostatecznie do samego końca utrzymali różnicę. Zwyciężyli 25:21 po zepsutej zagrywce przez Pawła Pietraszko i wyrównali stan pojedynku.

Po raz pierwszy w tym spotkaniu obejrzeliśmy wyrównany początek. Z biegiem czasu żadna z drużyn nie potrafiła zbudować większej przewagi. W momencie, gdy ZAKSA prowadziła 14:12 trzy z rzędu punkty zdobyli rywale. As serwisowy Pietraszko sprawił, że Cuprum był z przodu, a Tuomas Sammelvuo poprosił o przerwę.

Po niej ZAKSA wróciła na prowadzenie i w końcówce miała trzy "oczka" więcej, gdy kontrę skończył Huber (22:19). Cuprum nie znalazł odpowiedzi, bowiem od tego momentu zdobył jeden punkt atakiem. A błędy gości sprawiły, że mistrz Polski objął prowadzenie w meczu.

Od samego początku kolejnej odsłony oglądaliśmy grę punkt za punkt. W końcu jednak rozpędził się mistrz Polski, który po bloku Wojciecha Żalińskiego prowadził 17:14. Gdy wprowadzony na atak Remigiusz Kapica został zatrzymany przez Hubera, kędzierzynianie mieli pięć punktów więcej (22:17) i mecz w "garści". Rywali stać było tylko na jeden zryw, który nie przyniósł efektu. Kropkę nad "i" postawił Staszewski.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Cuprum Lubin 3:1 (23:25, 25:21, 25:21, 25:20)

ZAKSA: Żaliński, Huber, Kaczmarek, Staszewski, Paszycki, Janusz, Shoji (libero) oraz Śliwka, Smith, Kluth;

Cuprum: Berger, Pietraszko, Lorenc, Ferens, Krage, Kubicki, Szymura (libero) oraz Kapica, Kowalow, Czerny.

MVP: Wojciech Żaliński (ZAKSA)

#DrużynaPktMZPSety
1 Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 78 36 28 8 91:51
2 Jastrzębski Węgiel 78 34 25 9 89:38
3 Asseco Resovia Rzeszów 74 33 24 9 83:39
4 Aluron CMC Warta Zawiercie 69 34 24 10 80:49
5 Projekt Warszawa 64 32 22 10 75:46
6 Indykpol AZS Olsztyn 62 35 22 13 75:56
7 Trefl Gdańsk 59 32 21 11 70:49
8 PSG Stal Nysa 50 33 16 17 61:58
9 Ślepsk Malow Suwałki 47 32 15 17 60:60
10 Bogdanka LUK Lublin 43 32 15 17 57:68
11 PGE GiEK Skra Bełchatów 43 33 12 21 61:73
12 GKS Katowice 35 32 13 19 44:70
13 Barkom Każany Lwów 35 32 10 22 48:72
14 KGHM Cuprum Lubin 29 34 10 24 46:87
15 Enea Czarni Radom 15 32 3 29 30:89
16 BBTS Bielsko-Biała 8 30 3 27 22:87

Przeczytaj także:
Coraz bliżej końcowych rezultatów w Pucharze CEV. W grze pozostały cztery drużyny
Znamy pary ćwierćfinałowe Ligi Mistrzyń. Polski rodzynek zmierzy się z gigantem

Źródło artykułu: WP SportoweFakty