Jastrzębski Węgiel rozpoczął w Turcji dwumecz o pierwszy w swojej historii awans do finału Ligi Mistrzów. Tak samo jak w 2014 roku jego przeciwnikiem na tym etapie pucharu jest Halkbank Ankara. Drużyna z województwa śląskiego wykonała zadanie i wygrała po raz dziewiąty z rzędu w Lidze Mistrzów.
- Lubię gorącą atmosferę, a doping w Turcji zawsze taki jest. Wytrzymaliśmy to dobrze. Co prawda nie rozumiemy, co mówią do nas osoby z trybun, ale pewnie nie są to miłe słowa - podkreślił środkowy Jurij Gladyr w rozmowie z Polsatem Sport.
- Wpadliśmy w czarną dziurę w przegranym trzecim secie i Halkbank skorzystał z tego. Wyszliśmy z tego. Przed czwartym powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać na naszym poziomie i udowodniliśmy, że jesteśmy lepsi od przeciwnika - dodał Gladyr.
ZOBACZ WIDEO: Gromy spadły na Lewandowskiego. "Schowany do szafy"
Na rewanż nie trzeba będzie długo czekać. Tym razem gospodarzem będzie Jastrzębski Węgiel i podejmie Halkbank 5 kwietnia o godzinie 20:30. Jak dotąd wicemistrz Polski notował dobre wyniki w roli gospodarza w Lidze Mistrzów.
- Zrobiliśmy pierwszy kroczek do finału, ale musimy już o tym zapomnieć i skupić się na rewanżu za tydzień. Wrócimy do Polski samolotem w czwartek. Bezpośrednio po meczu rozpoczęliśmy regenerację i kibicowaliśmy chłopakom z Kędzierzyna-Koźla w ich półfinale - opowiada Jurij Gladyr.
Czytaj także: Gigant w ćwierćfinale. Twarde starcie klubu Polaka
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?