Paweł Zatorski: Przetrwaliśmy trudne momenty jako drużyna, w wielkim znaczeniu tego słowa

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Paweł Zatorski
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Paweł Zatorski

Asseco Resovia po latach wróciła do czołówki PlusLigi. Rzeszowianie w starciu o brąz pokonali siatkarzy Aluronu CMC Warty Zawiercie. - Mam nadzieję, że ten sukces w jakiś sposób nas zbuduje jeszcze bardziej mentalnie - podkreślał Paweł Zatorski.

To była rywalizacja na ostrzu noża. Pięć spotkań zgotowali kibicom na koniec sezonu siatkarze Asseco Resovii Rzeszów i Aluronu CMC Warty Zawiercie. Ostatnie słowo należało jednak do podopiecznych Giampaolo Medei, którzy we wtorkowy wieczór triumfowali przed własną publicznością 3:0. Później przyszedł czas na radość z upragnionego, brązowego medalu.

- Był to długi sezon. Dla nas najdłuższy z możliwych, z czego koniec końców bardzo się cieszymy, bo po początku walki o to trzecie miejsce myślę, że każdy z nas podpisałby się obiema rękami, żeby zagrać pięć meczów. Po przegranym pierwszym spotkaniu na Podpromiu i po pierwszym secie w Zawierciu, gdzie byliśmy dosyć mocno wyniszczeni zdrowotnie, przetrwaliśmy te trudne momenty jako drużyna, w wielkim znaczeniu tego słowa - przyznał tuż po zakończonej rywalizacji libero Asseco Resovii, Paweł Zatorski.

- Zdobyliśmy ten upragniony przez cały Rzeszów, przez wszystkich kibiców medal, o którym ja też strasznie marzyłem, i który dał mi bardzo, bardzo dużo radości. Nawet powiedziałbym, że więcej niż niektóre złote, które dużo łatwiej udawało mi się zdobyć - kontynuował.

Rzeszowianie na medal musieli czekać aż siedem lat. Ostatni krążek wywalczyli bowiem w sezonie 2015/2016. Dodatkowo, miejsce na podium oznacza dla Pasów prawo gry w najbliższej edycji Ligi Mistrzów. - Mam nadzieję, że ten sukces w jakiś sposób nas zbuduje jeszcze bardziej mentalnie. Na pewno duża presja ciążyła na całym zespole. Wiedzieliśmy, że wszystkim zależy na medalu. Nam również i chcieliśmy właśnie to dać kibicom - podkreślał zawodnik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w Madrycie

We wtorkowy wieczór Hala Podpromie wypełniła się po brzegi. Paweł Zatorski nie ukrywał, że doping i wsparcie kibiców były dla niego niezwykle ważne. - Przychodziłem tutaj do Rzeszowa po to, żeby poczuć taką atmosferę, jaką właśnie czuliśmy w tym roku wiele razy, za co jestem niezmiernie wdzięczny naszym wspaniałym kibicom. Bo nie odwrócili się od zespołu po kilku naprawdę trudnych latach, gdzie ta jakość prezentowana na boisku nie była odpowiednia w stosunku do jakości wsparcia, jakie otrzymywaliśmy - mówił libero.

- Mam nadzieję, że w tym roku oddaliśmy to z nawiązką. Kibice widzieli, że dajemy z siebie wszystko. Pracowaliśmy z całych sił, żeby wytrwać w zdrowiu i mam nadzieję, że kolejny sezon mimo, że jeszcze trudniejszy jeśli chodzi o liczbę meczów, będzie dla nas równie szczęśliwy - dodał zawodnik.

Pod koniec kwietnia Nikola Grbić odkrył karty i podał listę zawodników powołanych do szerokiego składu reprezentacji Polski. Oczywiście, mogliśmy znaleźć na niej nazwisko rzeszowskiego libero. - Dla mnie tradycyjnie piętnasty rok z rzędu w reprezentacji. Na pewno będzie kilka dni odpoczynku, w których odwiedzę siłownię czy zrobię jakieś aktywności, żeby podtrzymać dyspozycję. Niedługo zobaczymy się z kibicami, również Biało-Czerwonych, tylko tym razem tych poziomych i mam nadzieję, że w zdrowiu będziemy po raz kolejny dawali dużo radości kibicom - zakończył Paweł Zatorski.

Czytaj także:
-> Kuriozum! FIVB żąda skrócenia finału rywalizacji o PlusLigę!
-> Artur Szalpuk: Mam teraz więcej luzu

Komentarze (0)