Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wykonała w środę pierwszy krok w kierunku awansu do ćwierćfinału Liga Mistrzów. Trzykrotni mistrzowie rozgrywek pokonali u siebie 3:2 Halkbank Ankarę. Spotkanie to obfitowało w ogromne emocje. W czwartym secie główną rolę odegrał Łukasz Kaczmarek, który w mocny sposób wyraził niezadowolenie względem decyzji sędziów, za co otrzymał czerwoną kartkę.
To spowodowało, że gra kędzierzynian stanęła i z szans na wygranie 3:1 zrobił się tie-break. W nim prawdziwy popis dali już arbitrzy. W połowie decydującej rozgrywki nastąpiła kilkunastominutowa przerwa, której celem było uzgodnienie prawidłowego wyniku. Po meczu Kaczmarek, który został wybrany MVP spotkania, powiedział wprost, że statuetka należy się właśnie sędziom.
Przerwa w grze trwała dokładnie 17 minut i 7 sekund. Po meczu jasne stanowisko wobec tego zamieszania wyrazili inni siatkarze ZAKSY. - Fatalna sytuacja. Nie wiem, jak sędziowie mogli do tego dopuścić. Trudno mi to opisać, nie wiem, czy coś takiego zdarzyło się wcześniej - stwierdził wprost Bartosz Bednorz w rozmowie z Polsatem Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
- Najdziwniejszy mecz w mojej karierze. Nie chodzi o sam tie-break, ale o wszystko, co działo się w tym spotkaniu. Najważniejsze, że zachowaliśmy koncentrację i wygraliśmy - wtórował Marcin Janusz.
Bednorz odniósł się również do wybuchu Kaczmarka w czwartej partii. - Jest emocjonalnym chłopakiem. Chciał dobrze dla nas, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Na szczęście Olek (Aleksander Śliwka - red.) ma na niego dobry wpływ, znają się od lat, są przyjaciółmi, dzięki czemu potrafił go uspokoić - podsumował.
Reakcja Śliwki, który z powodu kontuzji jest wyłączony z gry, była natychmiastowa. Kapitan zespołu podszedł do drużyny i rzucił kilka konkretnych słów w kierunku atakującego. W piątym secie Kaczmarek wrócił do świetnej gry z poprzednich partii.
Zobacz także:
"Głupota, po prostu". Jest głośno po zachowaniu reprezentanta Polski
A jednak? Nie ma wątpliwości ws. transferu Wilfredo Leona