Piękne słowa młodego siatkarza. "Największe wyróżnienie"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Volleyball World / Na zdjęciu: Sebastian Adamczyk (w środku)
Materiały prasowe / Volleyball World / Na zdjęciu: Sebastian Adamczyk (w środku)
zdjęcie autora artykułu

- Widzę to po decyzjach trenera, że już w głowie ma ułożony skład na igrzyska - mówi WP SportoweFakty Sebastian Adamczyk. Młody środkowy reprezentacji Polski z bardzo dobrej strony pokazał się w pierwszym meczu Ligi Narodów z USA (3:0).

W tym artykule dowiesz się o:

W ubiegłym roku jednym z największych zaskoczeń było powołanie do szerokiej kadry Sebastiana Adamczyka. Urodzony w 1999 roku środkowy grał w GKS-ie Katowice, który był wtedy jednym z outsiderów PlusLigi. Nikola Grbić jednak go zauważył, dał mu szansę i z pewnością się nie rozczarował.

Adamczyk dostał kilka szans w ubiegłorocznej Lidze Narodów. Selekcjoner reprezentacji Polski uznał, że jego obecność na tyle pomaga drużynie, że zdecydował się go ponownie powołać w roku olimpijskim.

Co więcej, środkowy znalazł się w wyjściowej szóstce na pierwszy oficjalny mecz sezonu. Biało-Czerwoni bez większych problemów pokonali w nim Amerykanów 3:0. Adamczyk zdobył w spotkaniu aż osiem punktów. Czterokrotnie skutecznie atakował, dołożył do tego dwa bloki i dwa asy.

ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś

- Odśpiewanie hymnu to najlepsza rzecz, jaka może spotkać sportowca. To największe wyróżnienie, którego można dostąpić. Dla mnie to zawsze ogromna duma - mówi nam Sebastian Adamczyk

Dla zawodnika to już drugi rok w reprezentacji Polski. Siatkarz podkreśla atmosferę, która panuje w kadrze. Pomaga ona zaadaptować się młodym sportowcom.

- Jestem tu już drugi rok, więc było mi trochę łatwiej. Starsi zawodnicy bardzo pomagają. Nie jest tak, że ci  młodsi czy mniej doświadczeni są na boku. Raczej staramy się trzymać w jednej grupie i pomagamy sobie - mówi.

Głównym celem dla reprezentacji Polski w tym roku nie jest jednak Liga Narodów, lecz igrzyska olimpijskie. Do Paryża pojedzie jednak tylko 13 zawodników, z czego jeden będzie pełnił rolę rezerwowego.

Adamczyk w wewnętrznej rywalizacji musiałby pokonać najpewniej dwójkę legend kadry. Najwyżej w hierarchii Nikoli Grbicia stoją Norbert Huber, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek oraz Karol Kłos. Czy 25-latek widzi szansę na wyjazd do Paryża?

- Gdzieś w wywiadach słyszałem i widzę to po decyzjach trenera, że już w głowie ma ułożony skład na igrzyska. Dla mnie to jest duże wyróżnienie, że mogę przebywać z nimi w tej ekipie, trenować, grać i im jakoś pomagać. Staram się pokazywać z jak najlepszej strony. Nie patrzę tak na to, żeby za wszelką cenę dostać się na igrzyska. Swoją codzienną pracą chcę pokazywać trenerowi, że zależy mi, żeby być w tym miejscu - mówi środkowy.

O miejscach w Paryżu będą decydować jednak występy w kolejnych meczach Ligi Narodów. Już w czwartek o godz. 16:00 Biało-Czerwoni zmierzą się z Kanadyjczykami, którzy do Antalyi przyjechali w najsilniejszym możliwym składzie.

- Każdy przeciwnik wychodzi na Polskę naładowany w stu procentach. Jesteśmy pierwszi w rankingu, więc każdy daje z siebie wszystko. Musimy narzucić na przeciwników nasz styl, bo jak damy im trochę pograć, to zaczną grać swoje, a później może być trudno to wszystko odrobić - mówi Sebastian Adamczyk o meczu z Kanadyjczykami.

Relacja na żywo ze spotkania odbędzie się na portalu WP SportoweFakty

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: Polki zachwycają świat. Gwiazda reprezentacji mówi o roli trenera

Źródło artykułu: WP SportoweFakty