Środowe popołudnie stało w Jaworznie pod znakiem siatkówki, Energetyk odrabiał bowiem ligowe zaległości - mecz 15. kolejki z BBTS-em. Ze względu na tabelę faworytem byli bielszczanie. Tym razem parkiet zweryfikował przedmeczowe spekulacje i to gospodarze zagrali z większym spokojem. Natomiast w poczynaniach przyjezdnych było dużo nerwowości. O ile pierwszy set do ostatniej piłki był zacięty, o tyle od początku drugiej partii na boisku dominowali jaworznianie.
- Mamy widoczny problem z pewnością grania, a z Energetykiem bardzo słabo zagraliśmy z pierwszej piłki i na kontrze. Nawet jeśli dobrze ustawiliśmy blok, to nie mieliśmy obrony i nie mogliśmy skończyć kontrataku. Ale przyczyna naszej porażki leży przede wszystkim w pierwszej akcji. Mieliśmy słabe rozegranie, a atakujący nie pomagali naszym rozgrywającym. Doszedł do tego pogłębiający się przez cały mecz, z seta na set, brak wiary i spadek poczucia własnej wartości - szukał przyczyn porażki w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Przemysław Michalczyk, trener BBTS-u.
Przemysław Michalczyk nie potrafił znaleźć recepty na zwycięstwo z Energetykiem
Jednak wynik jest nie tylko efektem słabej postawy bielszczan, ale przede wszystkim dobrej gry Energetyka. - Jaworznianie zagrali bardzo ofiarnie, obronili kilka szalonych piłek i udało im się to skontrować. Wygrali, chwała im za to, bo zwyciężyli zasłużenie - nie szczędził pochwał rywalom.
Przed BBTS-em jeszcze siedem ligowych meczów, a w tabeli panuje ścisk, więc każde spotkanie jest równie ważne. Już w ramach 19. kolejki bielszczanie zmierzą się z wymagającym rywalem jakim jest Jadar Radom. Czasu na poprawę gry jest więc niewiele, a na pracę nad psychiką zawodników prawie w ogóle. - Na zwiększenie pewności gry jest kilka metod, ale mamy na to bardzo mało czasu. Mamy teraz dziwny system rozgrywek, bo pogubiły nam się spotkania, mamy dłuższe przerwy, za chwilę gramy mecz po meczu. W sobotę gramy w Radomiu, więc trudno będzie coś poprawić. Zostanie nam rozmowa i przygotowanie taktyczne, i jeden trening żeby praktycznie coś poprawić, coś uzmysłowić chłopakom - ubolewał bielski szkoleniowiec.
Przemysław Michalczyk podkreślił, że nie jest to łatwe zadanie poprawić grę zespołu w tak krótkim czasie. - Jest to trudne, bo znowu mamy mało czasu, a wydawało mi się, że przez te półtora tygodnia wróciliśmy na odpowiednie tory - zakończył rozmowę z portalem SportoweFakty.pl.