Spadek z nowym systemem w tle - sezon 2014/2015 w wykonaniu Cerrad Czarnych Radom

Agata Kołacz
Agata Kołacz
Wzloty i upadki 

Miniony sezon w wykonaniu radomian był jedną wielką sinusoidą, lepsze mecze przeplatali słabszymi. Fazę zasadniczą rozpoczęli od dwóch zwycięstw po 3:0, dzięki czemu mogli się cieszyć z objęcia fotelu lidera rozgrywek. W 3. kolejce pokazali ciekawą siatkówkę i z ekipą Andrei Anastasiego przegrali dopiero po tie-breaku. Nic więc dziwnego, że Cerrad Czarni do Częstochowy jechali w dobrych nastrojach i liczyli na łatwy pojedynek z AZS-em, który zajmował przedostatnią lokatę. Miejscowi sprawili podopiecznym Roberta Prygla jednak zimny prysznic i mecz zakończył się zwycięstwem ekipy spod Jasnej Góry 3:0.
Za niespodziankę można także uznać dość gładką porażkę w Lubinie (1:3), ale Wojskowi zrehabilitowali się z nawiązką w 7. kolejce, w której podejmowali Skrę Bełchatów. Ponownie udowodnili, że we własnej hali są groźni nawet dla najlepszych drużyn. Mecz przegrali, ale dopiero po pięciosetowym boju. A dla podopiecznych Miguela Falaski był to dopiero pierwszy stracony punkt w rozgrywkach! Później stoczyli równie zacięty pojedynek z Asseco Resovią Rzeszów. Zespół z Podkarpacia wywiózł z Radomia komplet punktów (3:1), choć równie dobrze wynik mógł być odwrotny.

Spotkania z czołówką dodały Cerrad Czarnym pewności siebie, choć wciąż nie brakowało wpadek. Za taką można uznać porażkę w rundzie rewanżowej z Effectorem Kielce, choć radomianie mieli piłkę meczową przy stanie 2:0. Ostatecznie było 3:2 dla rywala. Chluby nie przynosi także wygrana w Sosnowcu, ale dopiero po tie-breaku (MKS Banimex prowadził już 2:0). Wojskowi ponownie zaskoczyli w starciu z Asseco Resovią Rzeszów, z hali Podpromie wywieźli bardzo cenne "oczko". A w 22. kolejce odprawili z kwitkiem Jastrzębski Węgiel, wygrywając 3:0. Triumfem w Olsztynie Wojskowi zapewnili sobie awans do fazy play-off.

W tej przyszło im się ponownie zmierzyć z rzeszowianami. Rywalizacji pierwszej ekipy po rundzie zasadniczej z ósmą nie wróżono wielkich emocji, tymczasem zawodnicy z województwa mazowieckiego sprawili Resovii ogromne problemy. Gracze Andrzeja Kowala wygrali dopiero po tie-breaku. W rewanżu co prawda niespodzianki nie było, ale Czarni pozostawili po sobie pozytywne wrażenie. - To bez wątpienia był nasz najlepszy mecz w sezonie. Nie możemy być oczywiście z niego w stu procentach zadowoleni, bo przegraliśmy, ale pokazaliśmy, jak możemy grać - mówił Dirk Westphal.

Nic nie wskazywało na to, że radomianom, będącym w dobrej dyspozycji, powinie się noga. W pierwszym meczu w Warszawie pokonali AZS Politechnikę Warszawską 3:1 i do utrzymania miejsca w "ósemce" brakowało im tylko dwóch wygranych setów. W Hali MOSiR-u Wojskowym przydarzył się jednak kryzys i gładko przegrali 0:3. O rywalizacji musiał zadecydować więc złoty set. Miejscowi, podłamani porażką, nie potrafili się zmobilizować, przez co w dodatkowej odsłonie ponownie lepszy okazał się stołeczny zespół.

Przed pojedynkami kolejnej rundy siatkarze Czarnych zapowiadali, że zrobią wszystko, by zająć 9. miejsce. Ostatecznie taką lokatę wywalczyli na koniec rozgrywek. - Niestety nie udało się na koniec sezonu być w "ósemce", chociaż graliśmy fazie play-off. Po porażce z Warszawą pokazaliśmy profesjonalizm i wielką walkę w pojedynkach o niższe lokaty, za co chwała drużynie. Dlatego mimo wszystko cieszymy się z tego 9. miejsca - komentował Daniel Pliński.
W tym sezonie Czarni sprawili sporo problemów Resovii W tym sezonie Czarni sprawili sporo problemów Resovii
Analiza

Nie da się ukryć, że największą bolączką radomian było przyjęcie, a przede wszystkim pozycja libero. Po niezłym debiutanckim sezonie w PlusLidze, tym razem Adam Kowalski zupełnie nie radził sobie ze swoją rolą. 20-latek przyjmował 601 razy, popełniając przy tym 74 błędy (najwięcej w drużynie), a tylko 143 próby oceniono jako perfekcyjne. Libero zanotował 24-procentową skuteczność przyjęcia perfekcyjnego. Na dodatek kiepsko radził sobie w obronie, często miał problemy z odczytywaniem kierunków ataków i mijał się z piłką. Nic więc dziwnego, że koledzy z zespołu starali się wspomóc Kowalskiego i często przejmowali jego piłki. Wojciech Żaliński, Jakub Wachnik czy Dirk Westphal w statystykach wcale nie wypadli jednak lepiej, odnotowali odpowiednio 21, 21 i 23 procent perfekcyjnego przyjęcia. Wszystko wpłynęło na to, że u Czarnych element ten był najsłabszy w lidze (22 procent).

Paradoksalnie można powiedzieć, że Wojskowym zaszkodził również... siatkarski mundial. Wszystko przez to, że nadspodziewanie dobrze zaprezentowała się reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów. - Szczerze mówiąc to się nie spodziewałem, że Niemcy zdobędą brązowy medal, choć oczywiście życzyłem im jak najlepiej. Z punktu widzenia klubu mamy jednak pewien dylemat, bo nie mamy wszystkich zawodników do dyspozycji w okresie przygotowawczym - komentował szkoleniowiec.

W ekipie z województwa mazowieckiego widoczny był również brak lidera, który w decydujących momentach wziąłby na swoje barki ciężar gry. Rok wcześniej tę funkcję pełnił Wytze Kooistra, w tym sezonie liczono na doświadczenie Mikko Oivanena. Atakujący Finlandii w pierwszych meczach pauzował z powodu kontuzji, a oprócz tego potrzebował czasu, by po mistrzostwach wkomponować się w zespół. Nie do końca więc spełnił pokładane w nim nadzieje.

Poza tym można zaryzykować stwierdzenie, że jednym z problemów było przygotowanie mentalne. Czarni o wiele lepiej radzili sobie z rywalami z czołówki tabeli, z kolei często męczyli się z przeciwnikami w swoim zasięgu, a także z tymi, których powinni pokonać bez większych problemów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×