O siatkarzu, który sprzeciwił się Wspaniałemu i Lozano. Szczerbaniuk robi karierę w Czechach

Sześciokrotny mistrz Polski, złoty medalista MŚ juniorów, ćwierćfinalista turnieju olimpijskiego w Atenach nie zamierza kończyć swojej bogatej kariery. Znalazł swoją cichą przystań.

Kiedy pytam w środowisku o Roberta Szczerbaniuka całkiem sporo osób odpowiada: "Benek, Benek, hm... Chyba skończył karierę. Pewnie siedzi w domu, ze słuchawkami na uszach i ogląda katalogi ze sportowymi samochodami. Zawsze pasjonował się motoryzacją".

Człowiek-orkiestra

Pudło. Robert Szczerbaniuk - mimo 39 lat na karku (urodziny będzie obchodził 29 maja) - nadal gra w siatkówkę. I to jak! - Benek jest naszym fundamentem, człowiekiem, od którego młodsi zawodnicy uczą się profesjonalizmu. Podpatrują każdy jego ruch podczas treningów. A podczas meczów? Nadal jest naszym najlepszym siatkarzem. Dzięki niemu walczymy o najwyższe cele - mówi trener CEZ Karlovarsko, Petr Brom.

CEZ zajął czwartą lokatę w sezonie 2015/16. - Blokujący, atakujący, zawodnik uniwersalny, do każdego zadania - twierdzi z kolei czeski dziennikarz, Pavel Mrhalek. - W tym roku zespół miał spore problemy zdrowotne. W Karlowych Warach wszyscy jednak wiedzą, że jak trwoga to do... Benka. No i Robert "łatał" każdy ubytek w pierwszej szóstce. Gdyby nie on, drużyna Broma nie byłaby tak wysoko.

Przez chwilę nawet wydawało się, że Szczerbaniuk będzie walczył o mistrzostwo Czech. Ma na swoim koncie aż sześć tytułów mistrza Polski (cztery z Mostostalem Kędzierzyn-Koźle i dwa ze Skrą Bełchatów), więc czemu nie miałby powtórzyć sukcesu u naszych południowych sąsiadów? W półfinale fazy play-off okazało się jednak, że Dukla Praga jest za mocna. Siatkarze z Karlowych War przegrali szybko, w czterech meczach. - Tylko Szczerbaniuk grał na swoim najwyższym poziomie - pisała czeska prasa.

Włosi sami sobie winni

Szczerbaniuk wyjechał z Polski w 2012 roku. Mając na koncie występy w Mostostalu, Skrze czy AZS-ie Częstochowa, grając przez wiele lat w reprezentacji, będąc olimpijczykiem z Aten, był siatkarzem spełnionym. - W wieku 35 lat myśli się o końcu kariery - mówił wówczas "Benek". - Chciałbym zostać trenerem, pracować z młodzieżą, siatkówka to całe moje życie.

Nieoczekiwanie nadeszła oferta z Austrii. Szefowie AON Hotvolleys Wiedeń szukali znanego środkowego, który pomógłby w europejskich pucharach. Polak długo się nie zastanawiał. Do tej pory nie udało mu się wyjechać na saksy. Choć w 2003 roku praktycznie miał podpisany kontrakt z włoską Padwą. - Wszystko było ustalone, czekałem jedynie na zaproszenie do podpisania umowy, to miała być formalność - wspomina. - Nie doczekałem się.

Włosi nagle zrezygnowali z Polaka. A szkoda, kariera środkowego mogła potoczyć się zupełnie inaczej. Występy w słonecznej Italii z pewnością rozwinęłyby jego i tak udaną karierę. Mówiło się potem jeszcze o lidze rosyjskiej, ale tym razem nie doszło do poważnych rozmów.
[nextpage]
Włosi natomiast nie mieli już u Benka szans. - Robert chodzi swoimi ścieżkami - mówi nam jego bliski znajomy. - Jak ktoś go wykiwa, jest już skreślony do końca życia. U niego bardzo długo i bardzo trudno jest zbudować sobie zaufanie.

Podpalił boisko

O tym zaufaniu coś wiedzą polscy dziennikarze. Szczerbaniuk niechętnie udzielał wywiadów, był raczej zamknięty w sobie, świetnie czuł się w Mostostalu, gdzie Marcin Prus, Sebastian Świderski czy Paweł Papke "brali na siebie" media, chętnie udzielali się na pomeczowych konferencjach, cierpliwie odpowiadali na pytania. "Benek" mógł wtedy niezauważonym schować się w szatni. - Jeżeli tak kiedyś było, to zmienił się zupełnie - przyznaje Mrhalek. - Nie ma żadnego problemu, aby nakłonić go do rozmowy. Jest otwarty na dziennikarzy.

Kibice do dzisiaj żałują, że Szczerbaniuk nie zrobił takiej kariery reprezentacyjnej, jak powinien. Był mistrzem świata juniorów z 1997 roku, szybko trafił do seniorskiej kadry, ale tutaj zaczęły się problemy. Nie powoływał go Ryszard Bosek, odmówił Waldemarowi Wspaniałemu wyjazdu na mistrzostwa świata w 2002 roku (twierdził, że miał problemy z kolanem i cytujemy: "nie chciał zostać kaleką" - przyp. red.), w końcu wrócił w 2004 roku na igrzyska olimpijskie i był jasną postacią zespołu, który awansował do ćwierćfinału. Kiedy w Polsce pojawił się Raul Lozano, zawodnik chciał odpocząć, Argentyńczyk się nie zgodził i zrezygnował całkiem z jego usług. Benek nie był powoływany nawet w momentach, gdy był jednym z najlepszych siatkarzy PlusLigi. - Raul nie daje drugiej szansy - mówili fachowcy.

Rzeczywiście, Szczerbaniuk pożegnał się z reprezentacją. Mimo że nie zrobił nic złego, nie złamał prawa. - Prawo złamałem raz w życiu - śmiał się w wywiadach. - Mieliśmy z chłopakami z podwórka po kilka lat, kiedy podpaliliśmy trawę na boisku. Była za wysoka, aby grać w piłkę. Więc poszły w ruch zapałki. Pech chciał, że ogień tak się rozprzestrzenił, że zaczął zagrażać budynkowi żłobka, który stał obok. Była afera na całego. Straż pożarna, milicja (wtedy jeszcze policji nie było - przyp. red.). Dostałem nauczkę na całe życie.

Uwielbia siatkówkę plażową

Co dalej? - Fizycznie Robert jest przygotowany na kolejny sezon - twierdzą Czesi, zarówno ci ze sztabu szkoleniowego CEZ Karlovarsko, jak i dziennikarze. - On może jeszcze pograć dwa, trzy sezony w naszej lidze.

Nie wiadomo jednak, czy sam zawodnik ma w sobie jeszcze tyle sił, aby być w ciągłej podróży między Czechami, a Polską. Kędzierzyn-Koźle od Karlowych War dzieli ponad 500 km. Sporo. Zawodnik wolałby pewnie wrócić do Polski i zająć się szkoleniem. Ma już doświadczenie. Na przełomie 2011 i 2012 roku pełnił rolę grającego asystenta trenera w Cuprum Lubin. - Liznąłem nieco trenerki - opowiadał. - Spodobało mi się. To jest jakiś pomysł na życie. Zostałbym w moim ukochanym środowisku.

Po zakończeniu sezonu w lidze czeskiej z pewnością pojawi się podczas turniejów z cyklu Plaża Open. Dyrektorem sportowym tego cyklu jest jego przyjaciel z czasów gry w Mostostalu - Marcin Prus. - Uwielbiam siatkówkę plażową, to dla mnie totalny relaks - niejednokrotnie mówił Szczerbaniuk.

Dlatego tak chętnie latem wraca na piasek. A jesienią 2016? Gdzie znajdziemy "Benka"? Czas pokaże.

[b] Marek Bobakowski



[/b]

ZOBACZ WIDEO Operacja Rio ruszyła, czyli przychodzi siatkarz do lekarza (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: