Siatkarki ŁKS Commercecon Łódź bardzo szybko rozprawiły się z zamykającym ligową tabelę zespołem Enei PTPS-u Piła. Trener Giuseppe Cuccarini dokonywał wielu roszad, korzystając z faktu, że jego podopieczne miały to spotkanie pod całkowitą kontrolą. Duża w tym zasługa Anny Kalandadze, która w pełni wykorzystała możliwość gry w pierwszym składzie, zdobyła 14 punktów i pozostała na parkiecie do końca meczu.
- Po pierwsze chciałam podziękować mojej drużynie za to, że do samego końca udało nam się utrzymać bojowe nastawienie. Mamy ostatnio bardzo napięty terminarz, ale za każdym razem udaje nam się utrzymać wysoki poziom koncentracji - zauważyła przyjmująca Łódzkich Wiewiór.
Brązowe medali mistrzostw Polski jeszcze w czwartek rozgrywały ostatni mecz turnieju w Bułgarii, gdzie udało im się zwycięsko wyjść z pojedynku z gospodyniami, a ostatniego dnia turnieju utrzymać drugie miejsce w grupie po pokonaniu francuskiego ASPTT Mulhouse. Zwłaszcza wygrana w tie-breaku drugiego dnia zawodów może mieć kolosalne znaczenie dla dalszych rozstrzygnięć w grupie C Ligi Mistrzyń, gdzie niekwestionowanymi faworytkami są siatkarki VakifBanku Stambuł.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
- Byłyśmy w pełni gotowe na starcie z drużyną Maricy Płowdiw, ale to jest siatkówka, nie da się być na wszystko przygotowanym. Straciłyśmy na moment koncentrację, ale cieszę się, że potrafiłyśmy się podnieść i zakończyłyśmy ten ważny mecz zwycięstwem - mówi Kalandadze, która wcześniej występowała między innymi na boiskach ligi tureckiej czy greckiej.
Dla reprezentantki Gruzji gra w TAURON Lidze jest dużym wyzwaniem. To już kolejny talent z tego kraju wypatrzony przez scoutów ŁKS-u Commercecon Łódź. Wypada przypomnieć, że biało-czerwono-białe barwy zakładały również takie zawodniczki jak Gvanca Ulumbelashvili czy Gvanca Markarashvili. Kalandadze przed przylotem do Polki była zawodniczką greckiego klubu AO Markopoulo.
- Dostałam taką propozycję od menedżera i raczej się nie wahałam. Poziom siatkówki w Polsce jest dużo wyższy niż w Grecji. Nie chcę powiedzieć, że w Grecji też nie ma silnych ekip, ale w Polsce trzeba podejść z szacunkiem do każdego rywala, bo zlekceważenie nawet ostatniej drużyny w tabeli może słono kosztować. Jeżeli chodzi o moje korzenie... Cóż mogę powiedzieć, nie jest to sport zbyt popularny w Gruzji. Mam też nadzieję, że może będę taką pionierką - przyznała zawodniczka, która za kilka dni obchodzić będzie 22 urodziny.
Co ciekawe we wcześniejszych ligowych spotkaniach Kalandadze była raczej zmienniczką Katarzyny Zaroślińskiej-Król. W roli atakującej Gruzinka odnajduje się jednak nieco gorzej.
- Odpowiem wymijająco, ale taka jest prawda. Tak długo jak czuję, że dzieje się to z korzyścią dla zespołu to mogę grać na każdej pozycji. Natomiast pozycją, na której realizowałam się grając w poprzednich klubach i gdzie mam największe doświadczenie, jest przyjęcie - wyjaśniła Kalandadze.
Zdecydowana większość Gruzinów to osoby wyznania prawosławnego. Nie inaczej jest w przypadku Anny Kalandadze.
- Będę obchodzić Boże Narodzenie tydzień później. Podobnie jak moje serbskie koleżanki z zespołu. Myślę więc, że wspólnie będziemy świętować ten wyjątkowy dzień - zakończyła Gruzinka, wywołując tym samym do tablicy Nadję Ninković oraz Katarinę Lazović.
Zobacz również:
Tauron Liga: BKS BOSTIK Bielsko-Biała podciął skrzydła beniaminkowi
Tauron Liga. Grot Budowlani uciekli #VolleyWrocław spod noża. Ósma wygrana łodzianek