Ukrainiec zwrócił się do MKOl. "Nie udawajcie, że wszystko jest w porządku"

Getty Images / Getty / Twitter / Na zdjęciu: zniszczenia budynku w Ukrainie / w kółku: Władysław Heraskewycz
Getty Images / Getty / Twitter / Na zdjęciu: zniszczenia budynku w Ukrainie / w kółku: Władysław Heraskewycz

Władysław Heraskewycz, ukraiński skeletonista, opublikował na Twitterze zdjęcie, które pokazuje zniszczenia, jakich Rosja dokonuje w Ukrainie. Zwrócił się przy tym z pytaniem do MKOl.

W tym artykule dowiesz się o:

Od ponad roku trwa wojna w Ukrainie, którą wywołała Rosja przy wsparciu Białorusi. Początkowo wydawało się, że Rosjanie i Białorusini nie zostaną dopuszczeni do udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W wielu sportach bowiem sportowcy z tych państw zostali zawieszeni.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) forsuje jednak od kilku tygodni przywrócenie Rosjan i Białorusinów do rywalizacji w sportach indywidualnych, co wiąże się też z walką o przepustki na igrzyska. Mieliby oni startować w zawodach pod neutralną flagą i nie mógłby być grany hymn tych państw. Ponadto musieliby spełnić kilka warunków, aby móc wziąć udział w wydarzeniach sportowych.

Decyzja MKOl-u spotkała się z wielkim sprzeciwem wielu państw, do których należy też Polska. Na Twitterze natomiast głos zabrał ukraiński olimpijczyk, Władysław Heraskewycz. 24-latek pokazał zniszczenia budynków w Ukrainie.

ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź

"Czy to wygląda jak sport poza polityką?" - zadał pytanie Heraskewycz, po czym napisał kolejne wymowne zdania, oznaczając profil MKOl.

"Nie zamykajcie na to oczu i nie udawajcie, że wszystko jest w porządku. Rosyjski i białoruski sport są odpowiedzialne za tę wojnę i powinny zostać zawieszone na międzynarodowej arenie sportowej" - dodał.

Post Heraskewycza szybko zyskał sporo polubień. Przypomnijmy, że ostateczna decyzja dotycząca Rosji i Białorusi będzie też miała znaczący wpływ na ukraińskich sportowców. Ci bowiem poprzez zalecenie ministrów mają bojkotować zawody z udziałem zawodników z państw agresora. Do tego zaliczają się również kwalifikacje olimpijskie.

Czytaj także:
Stanowcze "nie" Graneruda. Rosjanie odpowiedzą?