- Warunki były zmienne, każdy to odczuł. Nie chcąc ryzykować własnym zdrowiem skonsultowałem się z Alexem Pointnerem oraz Andersem i po uzgodnieniach wyciągnąłem według mnie właściwe wnioski. Rozczarowany jestem postawą osób odpowiedzialnych, bo to wszystko dzisiaj miało ze sportem niewiele wspólnego albo w ogóle nic - cytuje Austriaka jego oficjalna strona internetowa.
Jak zaznacza zdobywca kryształowej kuli za poprzedni cykl Pucharu Świata, gdyby FIS widział tę sprawę inaczej, o wiele wcześniej przerwano by zawody. Podkreśla, że może podejmować decyzje tylko za siebie i tak, jak Anders Bardal już wystarczająco długo skacze, aby móc ocenić sytuację. - Z pewnością nie dało się skalkulować ryzyka - mówi 23-latek.
Przez całą, dość zwariowaną sytuację, jakiej świadkami byliśmy podczas konkursu w Klingenthal z kwitkiem zostali odprawieni również fani Austriaka. - Przykro mi oczywiście z powodu fanów, którzy parę godzin wytrzymali w zimnie i tak, jak wczoraj zobaczyli tylko jedną serię. Jestem jednak przekonany, że rozumieją moją decyzję i nadal za mną stoją - uważa cytowany przez swoją oficjalną stronę Gregor Schlierenzauer.
Przypomnijmy, 24 listopada w niedzielę w Klingenthal, podczas konkursu indywidualnego panowały fatalne warunki. Konkurs był wielokrotnie przerywany. Ofiarą takiego stanu rzeczy stał się m.in. Kamil Stoch, który uzyskał kiepski wynik. Gregor Schlierenzauer oraz Anders Bardal, dwaj ostatni zawodnicy na liście startowej postanowili zrezygnować ze swoich skoków. Tym samym, konkurs zakończył się po 1. serii zwycięstwem Krzysztofa Bieguna.