Severin Freund wynagrodził cierpliwość rodaków

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Zmiany nadeszły w 2008 roku, kiedy na stanowisku trenera został zatrudniony Werner Schuster, zmieniając Petera Rohweina. Efekty widoczne były niemal od razu, po kilku latach lepszych i gorszych występów, do równiejszej dyspozycji powrócił Martin Schmitt, nie wygrywając co prawda żadnego z konkursów, ale dwukrotnie stając na podium. Ostatecznie skoczek nie punktował tylko w dwóch konkursach (w premierowym w Kuusamo zajął 39. miejsce, natomiast w Japonii nie startował), a w pozostałych zawsze mieścił się w Top 20. Schmitt zajął także 4. miejsce w Turnieju Czterech Skoczni, co było jego drugim najlepszym rezultatem w karierze (dwa razy plasował się na trzecim miejscu, tyle samo razy na czwartym).
Choć zryw okazał się jednorazowy, powoli widoczna była zmiana warty, do głosu zaczęli dochodzić Richard Freitag i Severin Freund, nieśmiało stawiając pierwsze poważne kroki w Pucharze Świata. Niemieckie skoki powoli odradzały się, a znakiem tego były sukcesy w zawodach drużynowych. Mimo wszystko Niemcy mogli mieć powodu do niepokoju, Freund był starszy od Gregora Schlierenzauera, zwycięzcy TCS w sezonie 2011/2012 i 2012/2013, a jego wyniki nie były zbliżone do Austriaka. Kibice mieli prawo poddać pod wątpliwość czy coś się zmieni w niemieckich skokach, zwracając uwagę na panujące światowe trendy.
Cierpliwi zostali nagrodzeni, Freund po pierwszy triumf w Pucharze Świata sięgnął w styczniu 2011 roku w Sapporo i w tym samym miesiącu w Willingen. Tym samym odrodziły się nadzieje, choć to nie były jeszcze wyczyny na miarę Schmitta i Hannawalda, nasi zachodni sąsiedzi w końcu mogli liczyć na sukcesy. Rok później Freund zajął 4. miejsce podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich i znacznie przyczynił się do wywalczenia srebra w ekipie na mamucie w Vikersund. W kolejnym sezonie w Predazzo znów był mocnym punktem drużyny, a indywidualnie plasował się w czołowej dziesiątce. Czegoś Freundowi jeszcze brakowało, ale utrzymywał stabilną formę, dzięki czemu w sezonie 2012/2013 zajął czwartą lokatę w klasyfikacji generalnej.

W roku olimpijskim pokonał rywali podczas mistrzostw świata na skoczni mamuciej w Harrachovie, odnosząc pierwszy tak znaczący sukces. W Soczi do medalu indywidualnego brakowało niewiele na dużym obiekcie, ale wraz z drużyną sięgnął po złoto. Pięć konkursowych zwycięstw pozwoliło mu na zajęcie trzeciego miejsca na koniec sezonu.

Stworzyła się presja wokół zawodnika, bo jego trzecie miejsce sprawiło, że zarówno niemieccy eksperci (w tym także Sven Hannawald), jak i kibice, oczekiwali, że Freund powalczy o najwyższe cele. W Turnieju Czterech Skoczni nie udało mu się, ale Niemiec mimo to cały czas był blisko czołówki. Przeczekał szaleństwa Andersa Fannemela i Stefana Krafta. Od stycznia zupełnie zdominował cykl Pucharu Świata, a także mistrzostwa w Falun, będąc razem z Rune Veltą jedną z najjaśniejszych gwiazd. Podbudowany znakomitymi rezultatami, nie miał sobie równych w Kuopio, Trondheim i Oslo. Choć za plecami czaił się Peter Prevc, Niemiec w tej formie wydawał się nie do zatrzymania.
Czy Severin Freund pozostanie w czołówce Pucharu Świata w kolejnych latach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×