Zaczęło się jak u Hitchcocka - od trzęsienia ziemi, a potem było już tylko gorzej. Jeszcze przed pierwszymi treningami skoczków na Bergisel do mediów trafiły informacje, że z silnym przeziębieniem zmaga się Jakub Wolny. Bielszczanin narzekał na ból gardła i zmagał się z gorączką.
Wydawało się jednak, że jest jeszcze na tyle czasu, że do weekendowych konkursów mistrzostw w Innsbrucku były mistrz świata juniorów wyzdrowieje i choroba nie wpłynie negatywnie na jego formę. Stało się inaczej. Nie wiadomo na ile problemy zdrowotne obniżyły formę polskiego skoczka, ale na Bergisel 23-latek w ogóle nie przypomina zawodnika, który miał być pewnym punktem polskiej drużyny w niedzielnym konkursie zespołowym.
Przez trzy dni rywalizacji Jakub Wolny nie oddał ani jednego dobrego skoku w Innsbrucku. Gdy w sobotnim konkursie indywidualnym o MŚ wylądował zaledwie na 113. metrze i zrezygnowany opuścił zeskok, można było zacząć zastanawiać się, czy Stefan Horngacher na ostatniej prostej nie zmieni zdania. Jeszcze w czwartek, gdy Austriak ogłaszał skład na kwalifikacje, był niemal pewny, że taką samą czwórkę zgłosi do niedzielnej drużynówki.
ZOBACZ WIDEO Piątek jak maszyna! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W sobotę jednak zmienił zdanie i szybko po konkursie ogłosił, że zamiast Wolnego w zmaganiach zespołowych wystąpi Stefan Hula. - Uważam, że Hula da drużynie więcej. Skacze stabilniej, choć jego loty nie są perfekcyjnie. Ale i tak spodziewam się po nim więcej - wyjaśnił Horngacher w rozmowie z Michałem Regulskim dla TVP Sport.
Czytaj także: Rafał Kot broni decyzji Stefana Horngachera
Austriacki szkoleniowiec był wyraźnie poirytowany formą Jakuba Wolnego. Mocno liczył na niego w Austrii. Tymczasem choroba i prawdopodobnie presja mistrzowskiej imprezy kompletnie rozregulowały 23-latka. Nie można dziwić się szkoleniowcowi, że w ostatniej chwili zmienił zdanie. Zaraz po sobotnim skoku Wolny był załamany. Trudno byłoby mu mentalnie pozbierać się przed niedzielnym konkursem.
Gdyby wystartował, z pewnością bardzo pilnowałby się podczas skoków, żeby nie popełnić błędów. To rzadko daje w tej dyscyplinie efekty. Gdy zawodnik na siłę próbuje zrobić wszystko dobrze, brakuje automatyzmu, i skoki są krótkie. Mogłaby zatem powtórzyć się sytuacja z Lahti, gdy Jakub Wolny nie poradził sobie z presją (chciał wtedy potwierdzić swoją mocną obecność w drużynie) i po dwóch jego krótkich skokach Polacy nie stanęli nawet na podium (4. miejsce).
Stefan Hula jest znacznie bardziej doświadczony. W niedzielę powinien lepiej wytrzymać presję niż Jakub Wolny. - Myślę, że obecność skoczka ze Szczyrku w niedzielnym konkursie jest dobrym posunięciem. Co prawda, Stefan nie skoczy znacznie dalej niż Jakub Wolny, ale też nie popsuje tych prób. Będzie takim mocniejszym punktem naszego zespołu - stwierdził dla WP SportoweFakty Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskiej kadry skoczków.
Historia Jakuba Wolnego najlepiej pokazuje jak nieprzewidywalną dyscypliną są skoki narciarskie. Tydzień przed mistrzostwami świata bielszczanin był w sportowym niebie. Dwa razy w Willingen przekroczył 140. metr i poprowadził Polskę do pewnego zwycięstwa w konkursie drużynowym PŚ (miał najlepszy wynik indywidualnie).
Czytaj także: Adam Małysz zdradził, że Stefan Hula był zaskoczony decyzją trenera
Minęło kilka dni i z twarzy 23-latka zniknął uśmiech, a pojawiło się załamanie. Brak miejsca w drużynie dla Jakuba Wolnego jest jedną z największych porażek sportowych. Na szczęście to nadal młody zawodnik, który w skokach ma jeszcze wiele do wygrania. W myśl zasady "żeby raz wygrać, trzeba sto razy przegrać" musi teraz zacisnąć zęby, w niedzielę dopingować kolegów pod skocznią, a na normalnej skoczni i w końcówce Pucharu Świata udowodnić, że porażkę w Innsbrucku szybko zostawił za sobą.
Początek drużynowego konkursu MŚ 2019, w którym Polacy bronią tytułu, o 14:45. Godzinę wcześniej rozpocznie się seria próbna. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.