Nie mam żadnego niedosytu z powodu okoliczności wywalczenia medali. Druga seria była niesprawiedliwa, ale to, co działo się w pierwszej, przekroczyło wszelkie bariery normalności. Nienormalny konkurs na skoczni normalnej. O ile wyniki przed przerwą między seriami były kuriozalne, o tyle te ostateczne już oddawały układ sił na tym obiekcie.
Polacy od początku w Seefeld skakali dobrze, sam Dawid Kubacki i Kamil Stoch byli jednymi z głównych faworytów do medali. Choć konkurs był kuriozalny, a jury słabo reagowało na to, co wyprawiało się podczas konkursu, medalami udekorowano tych, którzy na to zasłużyli. Wypowiedź Johana Remena Evensena, który twierdzi, że Kubacki powinien okazać więcej szacunku ciesząc się, jest absurdalna. Gdyby nie wypowiedział jej były skoczek narciarki, powiedziałbym, że takie słowa mógł z siebie wyrzucić tylko ktoś, kto nie zna skoków w ogóle.
Swoją wielkość Kubacki potwierdził w konkursie mieszanym przeskakując skocznię. Zresztą cała polska ekipa w mikście spisała się naprawdę dobrze. Po pierwszej serii zajmowaliśmy nawet trzecie miejsce, czego chyba nikt nie mógł się spodziewać.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch po konkursie MŚ. "Nie chcę oceniać pracy jury. To może się na mnie odbić"
Dyskusja jak na forach
Po konkursach indywidualnym i drużynowym w Innsbrucku czułem rozczarowanie, choć znając możliwości fizyczne Polaków, było oczywiste, że w Seefeld osiągną więcej. W obu przypadkach zabrakło niewiele. Czwarte miejsce w drużynówce i piąte Stocha w rywalizacji indywidualnej, przez swoją bliskość do podiów, bolały jeszcze bardziej. No i ten załamany Stefan Hula, który mówił, że gdyby skoczył dalej, to nie zabrakłoby punktów. Prawda jest jednak taka, że każdy mógł skakać dalej. Nie da się wskazać jednego winnego.
To, co było naprawdę kiepskie podczas MŚ, to opera mydlana wokół decyzji Stefana Horngachera. Znakomity trener, bez którego polskie skoki znacznie straciłyby na sile, zbyt długo przeciąga decyzję o swojej przyszłości. Nieogłaszanie jej podczas turnieju jest zrozumiałe, ale późniejsza informacja od Adama Małysza, że decyzja może zostać podana nawet niedługo przed końcem cyklu Pucharu Świata, już mocno irytuje.
Przygotowania do nowego sezonu zaczynają się niemal natychmiast po zakończeniu poprzedniego. Jak rozmawiać z potencjalnymi szkoleniowcami Polaków, skoro nie zna się jeszcze decyzji tego aktualnego? Prezes Apoloniusz Tajner sugerował wcześniej, że nie ma powodu, aby decydować dopiero pod koniec sezonu. Tymczasem powoli taki scenariusz staje się faktem.
Słabe były też internetowe potyczki słowne Justyny Kowalczyk z polskimi biegaczami narciarskimi. Utytułowana biegaczka zarzucała brak koncentracji i profesjonalizmu, a biegacze brak szacunku. Przypominało mi to dyskusję nastolatków na forach internetowych. A to przecież wielki sport, gdzie nie ma miejsca na brak profesjonalizmu, także w sferze komunikacji. Kiedy jednak zapytałem Kowalczyk o tę sytuację, asystentka Aleksandra Wierietielnego i wybitna sportsmenka, przeprosiła w imieniu swoim i trenera. Przyznanie się do błędu nie mogło być łatwe, więc koniec końców należy się duży szacunek za taką postawę.
Historia zapamięta
Pewni możemy być tego, że mistrzostwa, na których działo się tak wiele, i, co najważniejsze, z których wywozimy dwa niezwykle cenne medale, głęboko wyryją się w historii polskiego sportu.
Piotr Żyła, który nie zachwyca w rozmowach z dziennikarzami i lapidarnie, nie zawsze błyskotliwie, odpowiada na nasze pytania, okazał się mieć inne zdolności. Kiedy Kubacki prowadził w konkursie w Seefeld i czekał na kolejne skoki, Żyła, jak gdyby nigdy nic, przechodził koło Adama Małysza i stwierdził, że Dawid będzie mieć złoto, a Kamil na pewno stanie na podium. I wszystko stało się jasne. Nie powinniśmy pytać Żyły o to, jak mu się skakało, tylko wprost - kto wygra. Znajdą się zapewne i tacy, którzy na jego facebookowy profil wyślą pytania o liczby w najbliższym losowaniu totka.
Dawid Kubacki i Kamil Stoch odebrali medale. Piękne chwile w Seefeld >>
Były chwile smutne, ale zakończyło się niezwykle radośnie, dlatego za symbol tych mistrzostw uważam reakcję Marty Majcher, dziewczyny Dawida Kubackiego i Ewy Stoch, żony Kamila. Swoimi okrzykami pokonały wszelkie bariery, które można zmierzyć w decybelach. Stałem zaraz obok dziewczyn, kiedy wołały Dawida i Kamila, aby pogratulować im sukcesu. Mocne uściski i radość na twarzach uroczych pań zrekompensowały panom nerwy i niepewność, jakie musieli pokonywać przez te kilka dni między konkursami w Austrii.
Reasumując... Dzięki!
Dawid Góra z Seefeld