- Szkoda mi bardzo Dawida, bo zasłużył sobie w pełni na podium, jeśli nie na zwycięstwo. Mam nadzieję, że dla niego "co się odwlecze, to nie uciecze" - powiedział Stoch w rozmowie z Eurosportem.
Wsparcie, atmosfera w kadrze, wreszcie zwykłe, acz jakże szlachetne koleżeństwo. Wpływ tych czynników na formę jest olbrzymi. Który sportowiec przyznałby, że jego kolega z kadry bardziej zasłużył na zwycięstwo? To nie tylko docenienie umiejętności rywala (na skoczni przecież rywalizują), ale w pewnym sensie nawet zdyskredytowanie własnej dyspozycji. To piękne słowa.
Istotnym składnikiem recepty na sukces jest więc normalność, która wpływa na atmosferę w kadrze. Nie ma gwiazdorzenia, nie ma szukania potknięć kolegów. Na konfrontację jest czas wyłącznie podczas zawodów. Poza nimi nasi skoczkowie są nie tylko sportowcami tej samej kadry, ale także kolegami.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Kto po Stochu, Kubackim i Żyle? "Potrzebujemy skoczków, których nazwisk jeszcze nie znamy"
Widać to również w słowach, jakie Polacy wypowiadają do siebie po skokach. Prym wiedzie oczywiście Piotr Żyła, który lubi krzyknąć do któregoś z naszych "Aleś czasnął!". Dawid Kubacki czasami nie zdąży zejść z zeskoku, a kolega toczy monolog jak najęty. Oczywiście z tym samym co zawsze szczerym uśmiechem na twarzy.
Nie bez znaczenia jest tutaj trener Michal Doleżal, który wprowadził w kadrze luz. Prawdopodobnie tego elementu brakowało w zespole Stefana Horngachera. Nasi skoczkowie są na tyle doświadczeni, że można im zaufać, dać odpocząć, kiedy tego potrzebują. Można sprawić, by poczuli się lepiej po słabszym wyniku. Można wymagać, a jednak być niemal na równi z podopiecznymi.
To podejście nie tylko ludzkie, ale, jak widać, przede wszystkim skuteczne.