PŚ w Zakopanem. Dawid Góra: Nowa gwiazda polskich skoków to już fakt

PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Andrzej Stękała
PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: Andrzej Stękała

Niezwykła i piękna historia, która na stałe zapisała się w kronice polskich skoków narciarskich. Człowiek, który miał wszelkie powody do tego, aby przegrać z przygnębieniem, dziś pokonuje gigantów skoków.

Wykluczenie z kadry, konieczność zarabiania na życie, rezygnacja. Praca w karczmie, telefony od Macieja Maciusiaka i kolejne małe zwycięstwa nad niewiarą we własne możliwości. Wszyscy znają już historię skoczka z Dzianisza. W niedzielę Stękała napisał kolejny rozdział. Bardzo istotny z perspektywy całej historii. Ale gdybyśmy pisali książkę o Polaku, należałoby umieścić go bliżej prologu niż epilogu.

Ci, którzy nie do końca wierzyli w to, że 25-latek będzie kontynuował dobrą passę, dziś już nie mogą mieć żadnych wątpliwości. Stękała wychodzi z progu nie tyle siłą mięśni, co siłą charakteru.

Kiedy w sobotnim konkursie drużynowym skoczył najsłabiej z Polaków (115,5 metra), przez chwilę był załamany. Wystarczyła niecała doba, aby pozbierał się po drążących umysł wyrzutach sumienia.

ZOBACZ WIDEO: Chętnych na następców Stocha i Kubackiego nie brakuje. Tajner mówi jednak o problemie w klubach

Powstania z upadków Stękały to oczywiście nie tylko zasługa zawodnika.

Gdyby nie trener Maciusiak, asystent Michala Doleżala, reprezentant Polski być może nigdy nie wróciłby na skocznię po wykluczeniu z kadry w 2017 roku.

Gdyby nie znakomita postawa kolegów z drużyny, którzy robią wszystko, aby po słabych skokach 25-latek nie ugiął się pod ciężarem rozgoryczenia, trudniej byłoby wracać do formy.

Gdyby nie atmosfera koleżeństwa i luzu, którą zbudował w kadrze Doleżal, codzienna praca na treningach nie dawałaby tyle spokoju i tego, co w skokach niezwykle ważne - wolnej od myśli głowy przed skokiem.

Oczywiście jest niedosyt. Wszyscy chcielibyśmy zwycięstw Polaków. Ale jeśli właśnie tak ma wyglądać droga Stękały na sam szczyt - zaczekam. I mam wrażenie, że wszyscy w Polsce będą w stanie bez większych problemów wykazać się cierpliwością.

Maciusiak, Doleżal, Stoch, Żyła, Kubacki i reszta, a przede wszystkim sam Stękała - zbudowali nową gwiazdę polskiej kadry. Najmłodszą z grupy najlepiej skaczących. Przed Polakiem jeszcze jakieś dziesięć lat kariery. Jeśli skromność, z którą odpowiada na pytania i normalność w podejściu do sławy zostaną w nim na stałe, możemy cieszyć się jego dalekimi skokami jeszcze długo.

Eisenbichler zbliżył się do Graneruda. Rywale w pogoni za Polakami >>
Andrzej Stękała blisko podium. Stoch i Kubacki daleko. Norweski triumf >>

Źródło artykułu: