Iść z duchem czasu, czyli żegnajcie maratony w Pucharze Davisa

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek
- Jednak rozumiem pomysł dwutygodniowej imprezy, w której drużyny spotykałyby się, aby wyłonić mistrza Pucharu Davisa - dodał kapitan Australii. Jest też druga strona medalu. Najlepsi tenisiści, kuszeni wielkimi pieniędzmi, sami sobie skracają przerwę między sezonami. Pod koniec 2014 roku odbyła się w Indiach pierwsza edycja International Premier Tennis League z udziałem największych gwiazd męskiego i kobiecego tenisa. W tym roku impreza odbędzie się ponownie. Zdecydowanie nie jestem entuzjastą takiej formy przygotowań do sezonu, bo tenisiści w taki sposób tłumaczą chęć występu w tych komercyjnych zawodach. Po długim sezonie mam taki przesyt tenisa, że w takich imprezach mogę zerknąć jedynie na starcia legend. - Z czegoś wynika to, że tenisiści wycenili wartość wielkoszlemowych turniejów, Pucharu Davisa i turniejów Masters 1000. Pieniądze sprawiają, że filarem naszej grą są wielkoszlemowe imprezy, ale chciałbym myśleć, że Puchar Davisa nie jest daleko w tyle. Nie ma nic lepszego od niektórych meczów w tych rozgrywkach, które widziałem. To niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju chwile. Wszystko to oczywiście prosta kalkulacja. Najwięcej się zarabia w wielkoszlemowych turniejach, a przecież pule nagród w kolejnych sezonach są w nich coraz większe. Propozycję przesunięcia Australian Open Masur skomentował bardzo krótko. - Nie należy naprawiać czegoś, co nie jest zepsute.
Puchar Davisa to jednak nie tylko najwyższy szczebel, czyli Grupa Światowa, ale też strefy kontynentalne. W tych rozgrywkach walczy się o małe, duże i wielkie cele, a dla wielu drużyn te małe są długą drogą do tych wielkich. W 2011 roku Wielka Brytania była w Grupie II Euroafrykańskiej, a we wrześniu po raz pierwszy od 1981 roku wystąpi w półfinale Grupy Światowej. Emocje wszędzie są ogromne. W dniach 17-19 lipca Australia była bliska rozpaczy, gdy przegrywała u siebie 0-2 z Kazachstanem, ale do gry weszli Sam Groth i Lleyton Hewitt i wprowadzili ekipę z Antypodów do najlepszej czwórki. Pokazali młodym, Nickowi Kyrgiosowi i Thanasiemu Kokkinakisowi, jak grać należy, gdy jest się pod olbrzymią presją. W Grupie I Euroafrykańskiej rosyjska młodzież kierowana przez Szamila Tarpiszczewa przegrywała 0-2 po piątkowych singlach, ale doprowadziła do ogromnej klęski Hiszpanii, w której jako kapitan zadebiutowała Conchita Martinez. I wreszcie w Grupie II Amerykańskiej Peru wróciło z podwójnego 0-2: 0-2 po piątkowych singlach oraz 0-2 w deblu, odnosząc zwycięstwo nad Boliwią. Dramatyczne mecze o jakże różne cele dają pełny obraz magii Pucharu Davisa i pokazują, jaki to jest niesamowity ciężar emocjonalny. Wielu tenisistom właśnie w Pucharze Davisa udaje się jedyny raz w karierze zagrać z kimś wielkim, niektórym nawet dane jest odnieść niewyobrażalne zwycięstwo. Takiego zaszczytu dostąpią we wrześniu Duńczycy. Dla nich klęska Hiszpanii we Władywostoku będzie nagrodą, bo najprawdopodobniej przyjedzie do nich sam Rafael Nadal, który musi zacząć grać w narodowej drużynie, by wypełnić normę olimpijską. Bardzo smacznym daniem, na które zawsze czekam, są baraże o Grupę Światową. We wrześniu, na całym świecie co roku toczy się walka o miejsce w najlepszej "16" na kolejny sezon. W tym roku baraże odbędą się w Ameryce Północnej i Południowej, Azji Środkowej i Południowej oraz w Europie, w tym w Polsce. Osiem meczów w jeden weekend w różnych rejonach świata. Dla jednych to dodatkowy powód, by uwielbiać Puchar Davisa, dla innych jest to przekleństwo tych rozgrywek. Ale pamiętajmy, że suma szczęścia zawsze równa się zero. Jednego sezonu dana reprezentacja rozgrywa mecze na własnym terenie, a w kolejnym mogą ją czekać dalekie wyjazdy. Dla mnie równość wszystkich reprezentacji to ogromny atut tych rozgrywek. Rozstawienie, stosowane od 2001 roku, to jedynie przywilej gry z teoretycznie łatwiejszym rywalem, ale nie jest to gwarancja meczu u siebie. Jeśli Amerykanie, w wyniku losowania, muszą polecieć do Uzbekistanu to tak się stanie. Taka sama sytuacja będzie miała miejsce w przypadku Niemiec i ich podróży na Dominikanę czy Czechów, których czeka wyprawa do Indii. Polska znów zagra u siebie, tym razem ze Słowacją. Przykład naszych pań, które w lutym 2016 roku czeka wyprawa do Stanów Zjednoczonych, pokazuje, że prędzej czy później losuje się najgorzej, jak to tylko możliwe. Mecz ze Słowacją będzie dla naszych panów 10 domowym meczem od 2012 roku (w tym czasie jedynie z Rosją grali na wyjeździe). Kiedyś przyjdzie im zagrać na obcym terenie, może bardzo daleko, jeśli uda się awansować do Grupy Światowej.

Jest wiele krajów, które nie mają u siebie turnieju ATP, jak choćby Czechy. Radek Stepanek i Tomáš Berdych wywalczyli Puchar Davisa w 2012 i 2013 roku. Do Polski wielki tenis po raz pierwszy zawitał za sprawą tych drużynowych rozgrywek. W 1956 i 1958 roku do Warszawy przyjechał Nicola Pietrangeli, mistrz Rolanda Garrosa 1959 i 1960. W 1975 roku do naszego kraju przybył Bjoern Borg, zdobywca 11 wielkoszlemowych tytułów w singlu. W 1979 roku w Warszawie zagrali Corrado Barazzutti, aktualnie kapitan Włoch, i Adriano Panatta, zwycięzca Rolanda Garrosa 1976. Obaj to triumfatorzy Pucharu Davisa z 1976 roku. W latach 90. w Polsce wystąpili Karol Kucera i Dominik Hrbaty, odpowiednio były szósty i 12. tenisista rankingu ATP. W ostatnich sezonach nasz kraj odwiedzili Lleyton Hewitt, mistrz US Open 2001 i Wimbledonu 2002, oraz Marin Cilić, zwycięzca US Open 2014. Dla wielu tenisistów Puchar Davisa to jedyna szansa na poznanie atmosfery wielkiej gry w formule do trzech wygranych setów.

Siłą Pucharu Davisa są specyficzne formy kibicowania, jakże różne w poszczególnych częściach świata, mające często znaczący wpływ na losy meczu. W 1998 roku Zimbabwe pokonało na wyjeździe Australię z Patrickiem Rafterem, Markiem Woodfordem i Toddem Woodbridgem. W 2001 roku w Eindhoven Holandia zwyciężyła Hiszpanię z Juanem Carlosem Ferrero, Carlosem Moyą i Alexem Corretją. Pięć lat temu Izrael w Tel Awiwie wyeliminował Rosję z Maratem Safinem i Michaiłem Jużnym. W tych rozgrywkach, jak w żadnych innych w męskim tenisie, nie warto patrzeć na ranking ATP. Puchar Davisa przetrwa, bo wiele mniejszych nacji ma dzięki niemu jedyną szansę gościć największe tenisowe narody. A gdyby o wszystkim mieli decydować Amerykanie, już dawno by zrewolucjonizowano Puchar Davisa, ale na szczęście te rozgrywki to mnóstwo grup interesów. Ze wszystkimi trzeba się liczyć i szukać kompromisów. W meczach tych rozgrywek gwizdy pomiędzy punktami są na porządku dziennym. Są kibice hałaśliwi, rozśpiewani, grający na różnych instrumentach, przyodziani w narodowe barwy, dumni, że mogą wspierać swoją reprezentację. Jedni są bardziej agresywni, lecz w granicach zdrowego rozsądku (nikt w nikogo niczym nie rzuca), a inni bardziej wstrzemięźliwi, ale wszystkich łączy wierność i oddanie swojej drużynie. Puchar Davisa to oderwanie od rutyny, która coraz mocniej wdziera się do cyklu ATP. Poza wielkoszlemowymi turniejami, a i w nich w pierwszych rundach niewiele jest pięknych meczów, w męskim tenisie mało się dzieje. Prawdziwe emocje i spektakle są w Pucharze Davisa, w którym nic nie jest pewne do samego końca. Z niecierpliwością czekam już na półfinał Wielka Brytania - Australia. Dwa rozkochane w tenisie narody. Będzie się działo we wrześniu! Tegoroczny marcowy weekend w Pucharze Davisa był jednym z najlepszych, jaki miałem przyjemność śledzić (fascynujące bitwy Wielkiej Brytanii z USA, Kazachstanu z Włochami i Brazylii z Argentyną). W lipcu również wydarzyło się wiele niepowtarzalnych rzeczy, więc proszę mi nie wmawiać, że Puchar Davisa przeżywa głęboki kryzys. Jest ogromny nacisk gwiazd, by doprowadzić do rewolucji. A ja mówię, nie posuwajcie się zbyt daleko! Ostatniemu bastionowi romantyzmu w sporcie należy się szacunek. Nie może on zostać obalony przez nieustanną gonitwę za nowoczesnością, która nierzadko nie tylko nie wyznacza lepszych standardów, ale doprowadza do przesytu i osłabienia produktu, nawet jeśli zysk finansowy jest pozornie większy. Tak jest moim zdaniem z piłkarskim Pucharem UEFA (przemianowanym na Ligę Europy), który kompletnie przestał mnie interesować wraz z likwidacją systemu z fazą pucharową od pierwszej rundy, obowiązującego do 2004 roku. Liga Mistrzów również jest przeładowana. Przede wszystkim za dużo jest w niej nie-mistrzów. Eliminacje do mistrzostw Europy stały się kompletnie bezwartościowe z chwilą, gdy prawie połowa biorących w nich udział reprezentacji zapewni sobie występ w EURO. Może to zabrzmi brutalnie, ale w moim przekonaniu piłka nożna to najlepszy przykład sportu, w którym z uśmiechem na ustach dokonano morderstwa na tradycji, bez zmieniania zasad gry.

Zgadzam się, że nieludzki maraton Mayera z Souzą to sygnał do tego, by w końcu skrócić pojedynki, ale wprowadzenie tie breaka w V secie w zupełności wystarczy. Propozycja, by finały odbywały się na neutralnym gruncie, przez kilka lat w jednym miejscu, na wzór Mistrzostw WTA i Finałów ATP World Tour, jest do przyjęcia. To jest ciekawy pomysł, dzięki któremu jeszcze więcej ludzi na świecie mogłoby się zainteresować tymi rozgrywkami, tylko czy nie zniszczyłoby to poczucia wspólnoty między tenisistami a kibicami? Nie godzę się natomiast na likwidację deblowej soboty, bo i takie hasła padają. Puchar Davisa, oprócz Wimbledonu, to najlepsza szansa, by poczuć smak prawdziwej gry podwójnej, która w rozgrywkach ATP i WTA jest coraz bardziej marginalizowana. Trzeba pielęgnować wieloletnią, bogatą tradycję, choć oczywiście ten bastion romantyzmu należy wzmocnić namiastką nowoczesności. Jednak nie można dopuścić do rewolucji w imię fałszywie pojmowanej walki z zaściankowością, bo tym dla niektórych są drużynowe mistrzostwa świata w tenisie. Lecz w dzisiejszym, galopującym świecie, w którym jest się albo rewolucjonistą albo zacofaną ciemnotą, trudno o inne postrzeganie opierającego się temu wyścigowi szczurów Pucharu Davisa. Na szczęście istnieją jeszcze ludzie, i jest ich niemało, którzy są gotowi oddać swoje serce za tę romantyczną zaściankowość. I to jest największa wartość, bezcenna, nie tylko w tenisie, ale w całym współczesnym sporcie.

Czy tie break w piątym secie w Pucharze Davisa to dobry pomysł?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×