[tag=48999]
Iga Świątek[/tag] udanie rozpoczęła Australian Open. Polska tenisistka bez większych przeszkód awansowała do II rundy i czeka na starcie z Rebeccą Peterson. Jak zwykle wielu kibiców mocno wierzy, że 20-latka powalczy o zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym.
Poprzedni rok momentami był rozczarowujący. Iga w chwilach załamania nawet potrafiła rozpłakać się na korcie. Tak było na przykład podczas igrzysk olimpijskich. Doszła jednak do wniosku, że czas to zmienić, a o szczegółach pisze w najnowszym felietonie dla BBC.
"W tym roku próbuję zmienić swoje nastawienie do turniejów i cieszyć się rzeczami poza nimi bardziej niż wcześniej. Na przykład, gdy ostatnio przegrałam z Ashleigh Barty w półfinale w Adelajdzie, to byłam oczywiście zdenerwowana i zła, ale pokonanie tego zajęło mi mniej czasu. To dlatego, że staram się wymyślić takie rzeczy, żeby mieć przerwę psychiczną podczas turniejów" - pisze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa
Wiadomo już, co dobrze wpływa na kondycję psychiczną Świątek. Polska sportsmenka wpadła w wir... zwiedzania najciekawszych atrakcji turystycznych. W ten sposób już odkryła uroki Adelajdy, a teraz robi to samo w Melbourne.
"Codziennie wychodziłam do ogrodu botanicznego w Adelajdzie, co było innym i cieplejszym sposobem na poznanie natury po spędzeniu poprzedniego miesiąca w zimnej Europie. Pomaga mi także wyjście na plażę St Kilda, która jest jedną z największych atrakcji turystycznych w Melbourne" - zdradza.
Iga Świątek oczywiście wszystko robi z rozwagą. W Australii są upały, więc spaceruje w godzinach, kiedy jest słabsze słońce. Unika także kontaktów z innymi ludźmi, aby nie zakazić się koronawirusem. Zwiedzanie tak jej się spodobało, że już ma zaplanowane kolejne miejsca, które chce zobaczyć. Potem to samo zamierza robić w innych miejscach na świecie.
Jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia jej dużo frajdy i jest odskocznią od turniejowych emocji. To odwiedzanie restauracji i kosztowanie przeróżnych dań.
"Owoce morza to jedno z moich ulubionych dań, a łosoś, który robią w Melbourne Park, jest najlepszym łososiem, jaki kiedykolwiek jadłam. To dość dziwne, bo jedzenie na turniejach jest świetne, ale nie aż tak dobre. Mój nowy trener Tomasz Wiktorowski z kolei lubi steki i polecił dobrą restaurację. Może jak wygram kilka meczów, to będziemy mogli tam pojechać i świętować" - opowiada tenisistka.
20-latka wierzy, że w ten sposób będzie jej łatwiej radzić sobie z ogromnymi oczekiwaniami i stresem. Pozostaje trzymać kciuki, aby to przełożyło się na wyniki na światowych kortach.
Iga Świątek rozgromiła pierwszą rywalkę. Opowiedziała, co sprawiło jej trudności >>
Iga Świątek poznała kolejną rywalkę. Szwedka odprawiła niedawną przeciwniczkę Polki >>