MotoGP przegrało z pogodą. Sprint towarzyszący GP Australii odwołany

Materiały prasowe / MotoGP / Dorna / Na zdjęciu: Marc Marquez (w środku) na torze Phillip Island
Materiały prasowe / MotoGP / Dorna / Na zdjęciu: Marc Marquez (w środku) na torze Phillip Island

Fatalne prognozy pogody dla wyspy Filipa sprawiły, że MotoGP rozegrało główny wyścig w sobotę, a na niedzielę przeniosło sprint. Ostatecznie krótsza forma rywalizacji nie doszła do skutku - wszystko przez wiatr i ulewy w okolicy toru.

W tym artykule dowiesz się o:

Od kilku dni organizatorzy GP Australii w MotoGP wiedzieli, że pogoda nie będzie łaskawa dla motocyklistów. Dlatego dość szybko podjęto decyzję, by główny wyścig weekendu rozegrać w sobotę, natomiast sprint przełożyć na niedzielę - wtedy warunki na torze Phillip Island miały ulec znacznemu pogorszeniu.

Ostatecznie synoptycy nie mylili się. O ile w niedzielny poranek w deszczowych warunkach rozegrano wyścig Moto3, o tyle rywalizację w Moto2 przerwano czerwoną flagą. Porywisty wiatr w połączeniu z ulewnym deszczem stanowił nie lada wyzwanie dla motocyklistów.

W ciągu ledwie dziewięciu okrążeń wyścigu Moto2 upadki zanotowało aż 10 z 30 zawodników. W tej sytuacji było jasne, zwłaszcza w obliczu pogarszających się warunków, że nie warto ryzykować zdrowiem i życiem motocyklistów z królewskiej kategorii.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

- Nie mieliśmy wyboru. Wiedzieliśmy, że prognozy są złe i już przez cały tydzień utrzymywaliśmy, że tak będzie. Dlatego odpowiednio wcześnie zmieniliśmy harmonogram weekendu. Deszcz nigdy nie stanowił problemu, ale kluczowy był wiatr. Wiał z boku ze sporą siłą i powodował, że przejechanie zakrętów jeden, siedem i osiem było wręcz niemożliwe - przekazał Mike Webb, dyrektor wyścigowy MotoGP.

- Przez cały dzień monitorowaliśmy siłę wiatru i maksymalną prędkość podmuchów. Ona rosła z minuty na minutę. Wyścig Moto2 musieliśmy przerwać czerwoną flagą z tego powodu i braliśmy pod uwagę jego wznowienie, gdyby warunki się poprawiły. Tak się nie stało i nie mogliśmy rozpocząć sprintu MotoGP, bo było jeszcze gorzej - dodał Webb.

Część motocyklistów chciała rywalizować w takich warunkach, ale dyrekcja wyścigowa MotoGP postawiła na bezpieczeństwo. Sygnałem ostrzegawczym dla niej był wypadek Celestino Viettiego w Moto2. Włoch spadł z motocykla po tym, jak otrzymał silny podmuch.

- Rozmawialiśmy z zespołami, przedstawialiśmy im różne opcje, ale nawet wykonanie okrążenia rozgrzewkowego, gdy warunki pogodowe były znacznie gorsze niż w momencie przerwania wyścigu Moto2, nie wchodziło w grę. Obecnie odpowiedzialność i konieczność zadbania o zawodników jest większa niż 40 lat temu. Nie mogliśmy w tej sytuacji rozpocząć rywalizacji - podsumował Webb.

Czytaj także:
- "Absurd". Kierowcy F1 są wściekli. Nie chcą słyszeć o milionowej karze
- Lewis Hamilton zabrał głos ws. wojny w Izraelu. "Musimy to zakończyć"

Komentarze (0)