Już pierwsze tegoroczne testy w Malezji pokazały, że Jorge Lorenzo może mieć sporo problemów z dopasowaniem swojego stylu jazdy do maszyny Ducati. Na torze Sepang hiszpański zawodnik kręcił czasy o sekundę gorsze od najszybszych rywali. Sytuacja podobnie wygląda w Australii. Drugi dzień testowy Lorenzo zakończył na piętnastym miejscu. Jego strata do najszybszego Mavericka Vinalesa wyniosła 1.350 s.
Były mistrz świata MotoGP starał się jednak doszukiwać plusów i cieszył się ze swojego tempa wyścigowego, choć było ono dużo słabsze od rywali. Vinales był w stanie kręcić czasy na poziomie 1:28, Marc Marquez - 1:29. - To był dobry dzień. Staraliśmy się, aby wyniki moich okrążeń były bardziej spójne i na pewno zrobiliśmy kilka kroków do przodu. Sporo okrążeń było na poziomie 1:30 - powiedział Lorenzo.
Lorenzo ma świadomość, że na papierze jego strata do konkurentów wydaje się być duża. - Zobaczymy czy w piątek uda nam się poprawić nasze czasy i zejść poniżej 1:30. W czwartek sprawdzaliśmy kilka różnych rozwiązań, różne konfiguracje ustawień i jestem optymistą. Mam jednak świadomość, że jestem daleko za liderami - dodał.
Równocześnie Hiszpan wierzy w znalezienie jeszcze lepszych ustawień motocykla Ducati, co pozwoli mu poprawić osiągane czasy. - Poświęcimy czwartkowy wieczór z moimi technikami na to, aby przeanalizować dane. Może uda nam się coś znaleźć, dzięki czemu awansujemy w górę tabeli z czasami - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Damian Janikowski o przepaści jaka dzieli MMA i zapasy: To bardzo przykre