Pol Espargaro: KTM jest dziewicą, ale nie boję się tego

Nadchodzący sezon MotoGP będzie niezwykle ważny dla Pola Espargaro. Hiszpan po trzech latach opuścił ekipę Monster Yamaha Tech3 i przeniósł się do KTM-a. Austriacy w tym roku będą debiutować w królewskiej kategorii.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Materiały prasowe
Pol Espargaro uważany jest za jednego z lepszych hiszpańskich motocyklistów młodszego pokolenia. W mniejszych kategoriach Hiszpan toczył zacięte pojedynki m. in. z Marcem Marquezem, czym zwrócił na siebie uwagę kierownictwa Yamahy. Japończycy podpisali kontrakt z Espargaro po tym jak zdobył on tytuł mistrza świata Moto2 w sezonie 2013. Dzięki wsparciu japońskiego producenta, młody Hiszpan trafił do satelickiej ekipy Monster Yamaha Tech3, gdzie miał zapoznać się ze światem MotoGP i docelowo trafić do fabrycznego zespołu. Druga młodość Valentino Rossiego i przedłużenie kontraktu z Włochem sprawiły, że Espargaro nie doczekał się swojej szansy.

Przed sezonem 2017 młodszy z braci Espargaro postanowił odejść z Yamahy. Hiszpan związał się kontraktem z KTM-em, który zadebiutuje w MotoGP. 25-latek w rozmowie z WP SportoweFakty przyznaje jednak, że nie obawia się nowego wyzwania.

WP SportoweFakty: Zeszły rok był dla pana dość dobry. Udało się poprawić wyniki w porównaniu do sezonu 2015. Co o tym zadecydowało?

Pol Espargaro: Cóż, szczerze mówiąc... Oceniam to inaczej. To nie był najlepszy sezon dla mnie. Może to prawda, że miałem świetny start. Czułem się bardzo dobrze na nowych oponach Michelin i byłem dość sprytny w pierwszych wyścigach. Jednak z czasem Francuzi zaczęli mieć problemy z swoimi oponami, głównie z powodu mocy generowanej przez motocykle Ducati. Wtedy zmienili pewne rzeczy w konstrukcji ogumienia i te opony były dla mnie gorsze. Nie byłem w stanie wykorzystać też niektórych wyścigów. W Assen nie utrzymałem miejsca na podium. Na Sachsenringu zanotowałem upadek, choć wybrałem najlepszą strategię na wyścig i pojawiłem się w boksach po zmianę opon w tym samym czasie, co Marc Marquez, czyli późniejszy zwycięzca wyścigu. W Brnie też wszystko poszło nie tak jak powinno. Potem mieliśmy Austrię, gdzie byłem jedynym zawodnikiem w stawce, który nie miał okazji wcześniej jeździć na Red Bull Ringu. Na Silverstone już na pierwszym okrążeniu miałem wypadek z Lorisem Bazem. Było tego trochę. Może końcowy wynik był dobry, to jednak chciałem walczyć z Calem Crutchlowem o miano najlepszego zawodnika na prywatnym motocyklu. To mi się nie udało.

W zeszłym roku dziewięciu różnych zawodników wygrało wyścigi MotoGP. Czy przyszedł taki moment, kiedy pomyślał pan "o cholera, czas na mnie"?

- Oczywiście. To niemożliwe, aby nie myśleć o czymś takim. Miałem jednak świadomość, że nie jesteśmy konkurencyjni w deszczowych warunkach. Mieliśmy problemy na mokrym asfalcie już od samego początku roku. Dlatego ten optymizm nie był taki duży. W każdym razie, tak jak wspomniałem, w jednym z deszczowych wyścigów udało mi się zająć czwarte miejsce. W innym, gdybym nie upadł, to być może miałbym okazję... Może niekoniecznie na pierwsze zwycięstwo w karierze, ale chociaż na pierwsze podium. Nie mogę jednak myśleć takimi kategoriami, bo ostatecznie popełniłem błąd i upadłem.

ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

W zeszłym sezonie, po trzech latach współpracy, podjął pan decyzję o odejściu z Monster Yamaha Tech3. Co o tym zadecydowało? Chęć poszukiwania nowych wyzwań?

- Szukanie nowego wyzwania nie było jedynym powodem. Byłem już nieco sfrustrowany. Jestem zawodnikiem, który jest przyzwyczajony do tego, aby zawsze dawać z siebie wszystko i walczyć na maksimum. Trudno mi było akceptować fakt, że nie mogę tego robić. Taka jest bowiem rzeczywistość,gdy startujesz w zespole prywatnym. Jeśli nie jesteś w fabrycznym teamie, to możesz co najwyżej bić się o szóste lub siódme miejsce. Z drugiej strony, Monster Yamaha Tech3 było dla mnie niczym drugi dom. Szef Herve Poncharal był naprawdę zainteresowany tym, abym pozostał z nimi na kolejny sezon. Jednak Yamaha zaproponowała mi jedynie roczny kontrakt, nie dołożyli do tego żadnego wsparcia technicznego, itd. Wtedy zrozumiałem jak to wszystko działa i że najlepiej dla mnie będzie poszukać nowego miejsca. KTM był najlepszą możliwością. Oni naprawdę byli ze mną szczerzy. Powiedzieli mi wprost, że najpierw będziemy musieli rozwinąć motocykl. Jednak już w trakcie rozmów można było odczuć, że oni nie chcą być w MotoGP dla samego bycia. KTM chce się rozwijać, chce rzucić wyzwanie japońskim producentom. Mam dopiero 25 lat, więc myślę, że ta okazja przytrafiła mi się w najlepszym momencie. Jestem ciągle młody, ale już doświadczony. Ciągle myślę o dotarciu na szczyt MotoGP. W KTM dam z siebie wszystko, tak jak robiłem to wcześniej.

Pewnie miał pan też inne oferty. Dlaczego zatem wybrał KTM?

- Miałem inne propozycje, ale kontrakt z fabrycznym zespołem jest zawsze czymś lepszym. Tak naprawdę zaczynasz to rozumieć, gdy rozpoczynasz pracę w fabrycznej ekipie.

Na kolejnej stronie przeczytasz jakie oczekiwania względem nowego sezonu i KTM-a ma Pol Espargaro. 

Czy Pol Espargaro wygra dla KTM-a wyścig MotoGP?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×