W środę Nicky Hayden wybrał się na wycieczkę rowerową po okolicach Rimini. Na jednym ze skrzyżowań mistrz świata MotoGP z 2006 roku został potrącony przez samochód. 35-latek przeleciał przez maskę Peugeota 206CC i znalazł się w rowie. Hayden nabawił się poważnych obrażeń głowy, jamy brzusznej oraz klatki piersiowej. Lekarze uważają jego stan jako krytyczny.
Lokalne media z Rimini od środy podawały informację, że Hayden na wycieczkę wybrał się razem z przyjaciółmi. "Sky Sport" sprostowało jednak tę wiadomość. 35-latek przebywa w okolicach Rimini od kilku dni, gdyż pozostał we Włoszech po tym jak rozgrywano tam wyścig World Superbike na torze Imola i wcześniej jeździł po okolicy ze znajomymi. Podczas feralnego wypadku był jednak sam.
Dziennikarze włoskiej telewizji ustalili również, że kierujący Peugeotem 206CC jest 30-letni mieszkaniec miasteczka Morciano di Romagna, które oddalone jest od Rimini o kilkanaście kilometrów. Włoch nie był w stanie powiedzieć jak doszło do wypadku. Wiadomo, iż na skrzyżowaniu, na którym doszło do zdarzenia panuje ograniczona widoczność. Ślady na pojeździe wskazują, że Hayden został trafiony przez samochód prostopadle.
Hayden został przetransportowany helikopterem do szpitala w Cesenie, gdzie w środowy wieczór lekarze zrezygnowali z operacji. Medycy zdecydowali się na taki krok ze względu na wysokie ciśnienie śródczaszkowe i powstały krwiak mózgu. U Haydena doszło również do rozległego wylewu krwi do mózgu. 35-latek utrzymywany jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Niezwykle poważne są też obrażenia jamy brzusznej u Amerykanina. Ma on wieloodłamowe złamanie miednicy.
- Nie ma żadnych istotnych zmian u pacjenta w porównaniu do środy wieczorem. Nicky Hayden nadal pozostaje w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Jego życiu nadal zagraża niebezpieczeństwo - czytamy w biuletynie medycznym, który został wydany w czwartkowy poranek przez szpital w Cesenie.
ZOBACZ WIDEO Zapowiedź Rajdu Portugalii