Narządy Nicky'ego Haydena trafią do potrzebujących

Materiały prasowe / Red Bull / Nicky Hayden nie żyje
Materiały prasowe / Red Bull / Nicky Hayden nie żyje

We wtorek w szpitalu w Cesenie zorganizowano konferencję prasową. Poinformowano na niej, że ostatnią wolą Nicky'ego Haydena było, aby po śmierci jego narządy trafiły do potrzebujących. Rodzina 35-latka postanowiła spełnić jego wolę.

W tym artykule dowiesz się o:

W poniedziałek w szpitalu we włoskiej Cesenie zmarł Nicky Hayden. Mistrz świata MotoGP z 2006 roku przebywał tam od ubiegłej środy, kiedy to został potrącony podczas wycieczki rowerowej. We wtorek jego prawnik Moreno Moresi zorganizował konferencję prasową, na której podziękował wszystkim, którzy w ostatnich dniach wspierali "Kentucky Kida".

- Matka Rose, brat Tommy i narzeczona Jackie dziękują wszystkim, którzy zaangażowali się w pomoc Nicky'emu. Dziękujemy też fanom i wielu zawodnikom, którzy żyli blisko niego, a teraz wyrazili swój żal z powodu jego śmierci - powiedział Moresi do zgromadzonych dziennikarzy.

Moresi potwierdził, iż Hayden chciał, aby po śmierci jego narządy trafiły do potrzebujących przeszczepu. Rodzina postanowiła spełnić jego wolę. - Zabieg medyczny, polegający na wycięciu niektórych organów, zakończył się wczesnym popołudniem - dodał Moresi.

Prokurator Paolo Gengarelli, który zajmuje się sprawą wypadku Haydena, wydał też zgodę, aby prochy Amerykanina zostały przetransportowane do ojczyzny. Aby przyspieszyć proces, ciało Haydena zostanie skremowane w Stanach Zjednoczonych. Skraca to proces administracyjny, który w przypadku transportu urny z prochami jest bardziej problematyczny.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Juventus nie dał szans Crotone i jest mistrzem. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

[/color]

- Zgodnie z ustaleniami, gdy tylko będzie zgoda, wynajmiemy prywatny lot i ciało Nicky'ego Haydena wraz z rodziną wróci do stanu Kentucky w hrabstwie Owensboro. To tam przed niemal 36 laty narodził się Nicky - zakończył prawnik rodziny Haydenów.

Tymczasem pod szpitalem w Cesenie zaczęli zjawiać się kibice, którzy chcą oddać ostatni hołd amerykańskiemu motocykliści. Przystanki autobusowe i ławki pokryły się zdjęciami z wizerunkiem Haydena i numerem 69, z którym startował przez całą swoją karierę. Fani zostawiają też kwiaty przy wejściu do szpitala.

Komentarze (0)