Gdyby nie wydarzenia z 2017 roku, kiedy to Patryk Kosiniak przeżył fatalny wypadek na torze w Assen i doznał skomplikowanego urazu nogi, być może Polak odnosiłby właśnie sukcesy na międzynarodowej arenie. W pewnym momencie motocykliście z Tarnowa, który wygrał m.in. prestiżowy puchar Yamahy R6 w Niemczech, groziła nawet amputacja kończyny.
Wypadek zmusił Kosiniaka do przedwczesnego zakończenia kariery, ale tarnowianin odnalazł się w roli menedżera i biznesmena. Założona przez niego firma superbutelki.pl podbiła rynek sprzedaży butelek, w odpowiednim czasie nastawiając się na działalność w internecie.
Były motocyklista część butelek kupuje w ukraińskich hutach szkła, dlatego też rosyjska inwazja utrudniła mu prowadzenie biznesu. Dość niespodziewanie w ostatnich dniach zamówiony przez Kosiniaka towar został wykorzystany przez Ukraińców do obrony przed agresorem.
Zagubiony TIR i koktajle Mołotowa
Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, Kosiniak oczekiwał na kilka transportów butelek. Jeden z samochodów ciężarowych został jednak porzucony pod Kijowem, bo kierowca obawiał się rosyjskich ostrzałów i bombardowań. Po kilku tygodniach okazało się, że TIR-a udało się odnaleźć, ale bez butelek na naczepie.
- Otrzymaliśmy informację od spedycji, że butelki zostały skradzione na koktajle Mołotowa! Firma szacuje straty, ale powiedzieli nam, że wykorzystano na ten cel ok. 8 tys. butelek. Mamy zatem mały udział we wsparciu Sił Zbrojnych Ukrainy - powiedział WP SportoweFakty były motocyklista z Małopolski.
Utracony transport butelek wart był ok. 25 tys. zł. Strat mogło być jednak więcej. - W momencie wybuchu wojny mieliśmy zleconych znacznie więcej transportów, ale gdy zaczęła się rosyjska inwazja, polscy kierowcy w większości uciekli. Nie czekali na załadunek i pojechali "na pusto" spod bram huty - wyjaśnił Kosiniak.
- Kilka ciężarówek zdołało wyjechać. Cztery z nich utknęły w Ukrainie i do teraz nie dotarły do Polski. Dostaliśmy jedynie informację, że jeden z TIR-ów został splądrowany, a butelki wykorzystano na koktajle Mołotowa. Na szczęście kierowcy są cali. Większość z nich służy obecnie w ukraińskiej armii - dodał były motocyklista, a obecnie sprawny biznesmen.
Deficyt szkła w Europie
Kosiniak współpracował dotąd z kilkoma ukraińskimi hutami szkła. Jedna z nich, położona w pobliżu Hostomla, została zbombardowana i całkowicie zniszczona (zdjęcie w nagłówku artykułu). - Na szczęście nasza główna huta jest cała i jestem w ciągłym kontakcie z dyrekcją i pracownikami. Huta nie produkuje, ponieważ możliwości logistyczne w tym momencie są potężnym problemem - zdradził tarnowianin.
Chociaż część Ukrainy nie jest objęta wojną, to prowadzenie biznesu jest w obecnej sytuacji mocno utrudnione. Wynika to z faktu, że transport na Wschód obarczony jest sporym ryzykiem. - Co prawda udało nam się znaleźć kilku śmiałków, którzy zgodzili się na transport i spokojnie przejechali przez większą część Ukrainy, a kolejne transporty już organizujemy, jednak jest to kropla w morzu potrzeb - wskazał Kosiniak.
Właściciel firmy superbutelki.pl nie ma też dobrych wieści dla Polaków. Wojna w Ukrainie oznaczać będzie podwyżki wszelkiego rodzaju słoików i butelek, co przełoży się na wyższe ceny napojów, dżemów, konfitur czy warzyw, które znajdziemy na sklepowych półkach w szklanych pojemnikach.
- Czeka nas potężny deficyt szkła w Europie, ponieważ zarówno Ukraina jak i Rosja były głównym dostawcą tego surowca do krajów Europy. Będziemy mieli bardzo wysokie ceny butelek i słoików, a co za tym idzie produktów spożywczych na półce w sklepie - ostrzegł Kosiniak.
Powrót na tor? Nigdy nie mów nigdy
Kosiniak po zakończeniu kariery wyścigowej odnalazł się w biznesie. Skąd w ogóle pomysł na to, by zająć się sprzedażą butelek? - Kiedy poszedłem na studia ekonomiczne, zacząłem na poważnie wdrażać się w biznes rodziców, którzy do dziś zajmują się przetwórstwem warzywnym, wykorzystującym po części opakowania szklane - wytłumaczył były motocyklista.
- To właśnie wtedy zrodził się pomysł ich odsprzedawania. Osiem lat temu wystawiłem na sprzedaż w internecie pierwszą szklaną butelkę. Niemal od razu zaczęły pojawiać się pierwsze zamówienia, które sam pakowałem i zawoziłem kurierom. Następnie wystawiłem kolejną ofertę z inna butelką. I tak to poszło... - dodał Kosiniak, którego firma posiada obecnie w asortymencie kilka tysięcy pozycji z branży przetwórstwa i gospodarstwa domowego. Na stałe zatrudnia ponad 100 osób.
- Jesteśmy dystrybutorem kilku hut szkła, oraz bezpośrednim importerem produktów z wielu krajów całego świata. Zaopatrujemy w opakowania szklane producentów octów, żurków, zup, piwa, hurtownie ogrodnicze i wiele sklepów internetowych - zdradził tarnowianin.
Czy prowadzenie firmy oznacza, że Kosiniak nigdy więcej nie pojawi się na torze wyścigowym? - Profesjonalne ściganie zakończyłem definitywnie, chociaż nigdy nie mów nigdy. Biznes stał się moją pasją i tutaj świetnie się realizuję - podsumował.
Czytaj także:
Mercedes blefuje? Możliwy szybki powrót do formy
Te słowa naprawdę padły. Rosyjski minister sportu grzmi