Ciąg dalszy wojny polsko-polskiej. Nietrafione tezy milionera [OPINIA]

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Wojciech Śmiechowski (z lewej) i Mateusz Morawiecki, w kółku Robert Kubica
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Wojciech Śmiechowski (z lewej) i Mateusz Morawiecki, w kółku Robert Kubica

Wojciech Śmiechowski osiągnął sukces w biznesie i założył najbardziej utytułowany polski zespół wyścigowy. Ewidentnie ma jednak problem z tym, że nie został on dostatecznie zauważony. Tak można podsumować jego wywody na temat Roberta Kubicy.

Zacznijmy od ustalenia faktów. Wojciech Śmiechowski jest właścicielem polskiej firmy Inter Europol, która odniosła sukces na rynku pieczywa mrożonego. Ogromna rzesza Polaków kupuje jego produkty, a nie jest tego nawet świadoma. Następnie biznesmen założył zespół wyścigowy Inter Europol Competition, w którym od lat rozwija się jego syn - Jakub Śmiechowski. Od pewnego czasu to 33-latek podejmuje kluczowe decyzje w ekipie.

Chociaż Polska nie ma kultury wyścigowej, to IEC w krótkiej historii osiągnął nad wyraz dobre wyniki. Ekipa zbudowana od postaw wygrała w zeszłym roku 24h Le Mans i tym samym Śmiechowski junior jako pierwszy Polak stanął na najwyższym stopniu podium najbardziej prestiżowego wyścigu na świecie. Zespół spod Warszawy należy też do czołówki mistrzostw Europy (ELMS) i mistrzostw świata (WEC).

Robert Kubica rywalizuje w wyścigach długodystansowych od 2021 roku. W tym okresie dwukrotnie został mistrzem Europy (ELMS) i raz mistrzem świata (WEC). Przegrał ubiegłoroczne 24h Le Mans z polskim Inter Europol Competition. W tym sezonie został trzecim kierowcą w historii, który może poszczycić się wygraniem zarówno wyścigu F1, jak i WEC. Wcześniej dokonali tego tylko Mark Webber i Fernando Alonso.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Szczególna data. Żona Wasilewskiego pokazała wspólne zdjęcia

Wojna polsko-polska w wyścigach

O wojnie polsko-polskiej pisałem przed rokiem, gdy Inter Europol Competition rywalizował z Kubicą o zwycięstwo w 24h Le Mans. Wtedy komentatorzy Eurosportu byli nad wyraz stronniczy, trzymali kciuki za polską załogę, bo krakowianin reprezentował wówczas belgijskie WRT, więc nie usłyszelibyśmy Mazurka Dąbrowskiego na podium w razie jego wygranej.

Po roku Wojciech Śmiechowski podczas wyścigu WEC w Bahrajnie na antenie Eurosportu zaczął debatować nad tym, kto jest "bardziej polski". Wytknął Kubicy, że reprezentuje zagraniczne zespoły, że nie promuje Polskiego Związku Motorowego, że nie należy już do najszybszych kierowców w stawce, że ściga się wyłącznie dzięki środkom Orlenu. Słowa te wywołały konsternację wśród wielu polskich kibiców, więc trudno przejść obok nich obojętnie.

Wbrew temu co sądzi polski milioner, nikt nie neguje sukcesów Inter Europol Competition. Wyścigi długodystansowe w naszym kraju pozostają jednak niszą i może je co najwyżej wypromować... Kubica. To on ma bazę kibiców, która pamięta go jeszcze z czasów Formuły 1 i śledzi jego poczynania w każdej możliwej serii wyścigowej.

Inter Europol Competition to najlepszy polski zespół wyścigowy (fot. IEC)
Inter Europol Competition to najlepszy polski zespół wyścigowy (fot. IEC)

Fakty są też takie, że Wojciech Śmiechowski stroni od mediów. Nie jest milionerem w stylu Zygmunta Solorza czy Zbigniewa Jakubasa, którzy chętnie promują się poprzez sport. Inter Europol nie jest powszechnie znany, więc też występy zespołu i syna biznesmena przechodzą bez echa. Ten zarzut w motorsportowym świecie powtarzany jest zresztą od dawna. Był okres, gdy ekipa spod Warszawy nawet nie wysyłała do dziennikarzy informacji o swoich występach.

Przed rokiem "turbo piekarze" wygrali 24h Le Mans. Był to ogromny sukces polskiego motorsportu, porównywalny do zwycięstwa Roberta Kubicy w wyścigu F1 w roku 2008. Tyle że zespół w ogóle nie skonsumował marketingowo swojej chwili chwały. Można było wykorzystać te pięć minut zainteresowania mediów, aby pokazać światu swoją małą fabrykę, opowiedzieć o historii ekipy. Nie zrobiono jednak nic. Wojciech Śmiechowski znów nie wyszedł poza bańkę kilku tysięcy Polaków, którzy śledzą wyścigi długodystansowe.

Nietrafione tezy polskiego milionera

Wojciech Śmiechowski, który ma okazję do kontaktu z fanami podczas transmisji w Eurosporcie, powtarza niektóre frazesy i problem polega na tym, że nie wytrzymują one weryfikacji z faktami. Biznesmen doszedł do wniosku, że "Kubica w żadnej ze swoich załóg nigdy nie był zawodnikiem prowadzącym zespół". Przekonywał w trakcie swojego wywiadu, że właśnie teraz "Robert ma najsłabszy czas".

Wystarczy popatrzeć na dane z 8h Bahrajn. Robert Kubica był najszybszym kierowcą zespołu AF Corse, osiągając czas o niemal sekundę lepszy na okrążeniu od następnego kolegi z załogi. Spędził za kierownicą Ferrari niemal 4 godziny i 30 minut, podczas gdy Robert Shwartzman siedział w kokpicie 2 godziny, a Yifei Ye - 1 godzinę i 25 minut. Czy najsłabszy kierowca otrzymałby najwięcej czasu na torze? Czy Włosi z Ferrari chcieli sobie strzelić w stopę?

W tym samym czasie szef Ferrari ds. wyścigów długodystansowych wyraża nadzieję, że Kubica da się przekonać na kolejny rok współpracy, bo "jest niezwykle cenny dla wszystkich naszych projektów". To nie jest kurtuazja, bo te same słowa padały wcześniej w belgijskim WRT i włoskiej Premie, gdy ścigał się w nich Polak.

Inter Europol Competition wygrał 24h Le Mans przed rokiem (fot. IEC)
Inter Europol Competition wygrał 24h Le Mans przed rokiem (fot. IEC)

Wbrew twierdzeniom właściciela Inter Europolu, nikt nie ma pretensji do niego, że nie kontraktuje polskich kierowców. Motorsport nie jest tani, a po ostatnich sukcesach stawki w IEC poszły w górę - za możliwość jazdy żółto-zielonym samochodem trzeba zapłacić więcej niż wcześniej. Nieprzypadkowo, gdy Mateusz Kaprzyk stracił wsparcie Orlenu, wypadł z grona kierowców "turbo piekarzy" i nie rywalizuje obecnie w wyścigach długodystansowych.

Mamy teraz ogromną rzeszę talentów (Kacper Sztuka, Tymoteusz Kucharczyk, Maciej Gładysz i inni), która ma olbrzymie problemy z budżetem. Inter Europol mógłby częściowo sfinansować ich starty, mając zapewnioną reklamę i promocję, a co za tym idzie - ewentualny dopływ polskich kierowców do swojej ekipy. Zespół Śmiechowskiego tego nie robi, ale ma do tego pełne prawo.

Nie zgodzę się jednak z opinią polskiego milionera, że jego zespół "nie jest w stanie wykreować kierowcy na poziomie Roberta Kubicy". Mógłby do tego przyłożyć rękę, ale najwidoczniej nie chce, bo nie widzi w tym biznesowego zysku. Powtórzę jednak jeszcze raz - ma do tego pełne prawo.

Nie tędy droga

Słowa twórcy Inter Europol Competiton można odebrać jako żal o to, że Kubica budzi większe zainteresowanie niż jego zespół. Problem w tym, że biznesmen zabiera się do sprawy w niewłaściwy sposób. Sam przekonuje, że żyje z dala od mediów, nie pojawia się na bankietach, w sieci ciężko znaleźć jego zdjęcia, ale prowadzenie w podobny sposób zespołu powoduje, że... nikt go nie zna.

Kubica wkrótce skończy 40 lat i biorąc pod uwagę wiek kierowców w wyścigach długodystansowych, najpewniej pojeździ w nich jeszcze przez wiele sezonów. Być może w końcu wygra upragnione 24h Le Mans. Dla Inter Europol Competition to szansa, by budować swoją markę i rozpoznawalność w cieniu krakowianina, bo przecież jego kariera nie będzie trwała wiecznie.

Tyle że działania Śmiechowskiego dają zgoła odwrotny skutek. Po ostatnim wyścigu spora część fanów Kubicy będzie wrogo nastawiona do Inter Europol Competition, a chyba nie o to chodziło.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty