- Jeśli chodzi o fakty, to w czwartek, a więc dzień przed spotkaniem z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, klub z Krosna otrzymał status meczu zagrożonego. To wydarzyło się około godziny 9:00. Dwie godziny później wpłynął wniosek klubu z Krosna, że zmieniły się prognozy pogody. Organizator poprosił o zniesienie tego statusu. Ta prośba została spełniona około godziny 15:00 po wcześniejszej analizie prognoz pogody na właściwych portalach - mówi nam Zbigniew Fiałkowski.
Wiceprzewodniczący GKSŻ zwraca uwagę, że jeśli mecz nie ma statusu zagrożonego, to gospodarza obowiązują przepisy Regulaminu Torów dla Zawodów Motocyklowych na żużlu. - W załączniku A i części pierwszej wszystko jest dokładnie opisane. Bardzo precyzyjnie odnoszą się do tego punkt pierwszy i ósmy. Niestety, wszyscy widzieliśmy, jak została przygotowana nawierzchnia na piątkowe zawody - podkreśla.
Niedzielne spotkanie nie miało już statusu meczu zagrożonego. - Prognozy pogody na niedzielę były bardzo dobre, więc nie można było postąpić inaczej. Gospodarze mieli 36 godzin, żeby zrobić porządek z nawierzchnią. Wierzyliśmy, że wyciągną wnioski, bo przecież również widzieli, co działo się w piątek - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO Woźniak mechanikiem Zmarzlika. "Zawsze to cenne doświadczenie"
Fiałkowski relacjonuje również, co działo się w Krośnie w niedzielę, a więc przed meczem ze Stelmet Falubazem. - O 11:00 przyjechał komisarz toru. Nawierzchnia została uznana za nieregulaminową. Tak samo było cztery godziny przed meczem, dwie godziny później i o godzinie rozpoczęcia spotkania. Zgodnie z regulaminem klub otrzymał dodatkowe 60 minut. Niestety, to też nic nie dało. Jeśli tor nie spełniał warunków regulaminowych, to nie mogło być innej decyzji niż walkower. To wynika z art. 57, co obrazowo wyjaśnił przewodniczący jury podczas transmisji telewizyjnej - wyjaśnia.
Działacz GKSŻ zwraca również uwagę, że tego samego dnia odbywał się mecz w Gnieźnie, gdzie kilka dni wcześniej również pojawiały się problemy z torem.
- W środę media rozpisywały się na temat złego stanu toru w Gnieźnie, gdzie po trzech biegach zostały odwołane zawody DMPJ. W niedzielę Aforti Start jechał z Trans MF Landshut Devils. Tam też nie było statusu meczu zagrożonego. Jako przewodniczący jury wraz z sędzią i komisarzem odebraliśmy tor jako regulaminowy w dniu zawodów i daliśmy gospodarzom wytyczne , co robić. One przez gnieźnian sumiennie były realizowane i nawierzchnia nie sprawiała nikomu żadnych problemów. Mogę zatem zadać pytanie, dlaczego Gniezno potrafiło, a Krosno nie? Odpowiedź nasuwa się sama. Winę za wydarzenia w Krośnie ponosi tylko organizator, który nie zachował się zgodnie z regulaminem - wyjaśnia.
GKSŻ zapowiada, że po skandalu w Krośnie zostaną wyciągnięte wnioski. Można zakładać, że żużlowa centrala będzie patrzeć Cellfast Wilkom mocniej na ręce. - Na pewno reakcja jest konieczna. Nie wykluczamy, że od tej pory komisarz będzie pojawiać się w Krośnie już dzień wcześniej i tor będzie przygotowywany pod jego pełnym nadzorem. Będziemy o tym dyskutować i decyzje zapadną już wkrótce - podsumowuje Fiałkowski.
Zobacz także:
Zmarzlik: Nie o to chodzi w żużlu
To dlatego Polonia zremisowała z ROW-em?