Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Za wami słodko-gorzki mecz PGE Ekstraligi z Fogo Unią Leszno. Z jednej strony wygrywacie w bardzo dobrym stylu, ale z drugiej jedziecie w cieniu okropnego upadku swojego lidera - Nickiego Pedersena. Zawsze w takich sytuacjach mówi się o dwóch przypadkach - dodatkowej mobilizacji lub podciętych skrzydłach, a to wszystko w zależności od tego, jaki udało się osiągnąć rezultat. Zatem czy was ta sytuacja zmobilizowała?
Norbert Krakowiak, zawodnik ZOOleszcz GKM-u Grudziądz
: Wydaje mi się, że każdy z nas jest już na takim poziomie profesjonalizmu, że potrafi sobie poradzić w tego typu sytuacjach. Za wiele się nie zmienia, tylko mentalnie trzeba wrócić do tego, co się działo przed danym zdarzeniem i robić swoje. Na mnie to chyba działa budująco, bo jakby nie patrzeć, to kiedy w ubiegłym roku straciliśmy Nickiego w meczu z Apatorem Toruń, to też pojechałem wtedy dobre spotkanie. Ciężko powiedzieć, od czego to zależy, po prostu tak się ułożyło.
Mówisz o dobrym meczu. Strefa mentalna to jedno, a drugie, to trzeba mieć na czym jechać. Tobie od początku sprzęt spisywał się należycie.
Ta dobra passa zaczęła się trochę wcześniej, bo najpierw zanotowałem zadowalający mecz w Bauhaus-Ligan, a później w U-24 Ekstralidze na własnym torze przeciwko KS Toruń. Też i w tym przypadku trudno powiedzieć, co zagrało, bo na pewno czuję się lepiej na motocyklu, ale i też zmieniła się pogoda. Od początku sezonu pracuję również nad startami, które wychodzą mi coraz lepiej, więc tak naprawdę to wiele czynników.
ZOBACZ WIDEO Ekspert grzmi: To antyreklama żużla! Czy Polska popełnia błąd w szkoleniu?
Trzykrotnie w niedzielę zapoznałeś się z grudziądzkim torem. Pierwszy raz po kontakcie z Piotrem Pawlickim, a z czego wynikały dwa kolejne upadki?
Pierwszy to tak jak wspomniałeś, była to sytuacja torowa, które zdarzają się w naszym sporcie. Ta moja technika nie jest jeszcze idealna w 100 procentach, bo cały czas się uczę, po pierwszym upadku wkradło się trochę nerwów, potem przeszarżowałem. Chcę tego unikać, ale czasem bywa i tak.
W jednym z wywiadów przyznałeś o bólu kolana. Czy kibice mają powody do obaw?
Absolutnie nie. W trakcie jazdy to kolano mi nie przeszkadza, ale muszę uważać w trakcie przygotowywania sobie pól startowych, bo jest uszkodzone boczne więzadło i tak naprawdę nie mogę mocno kopać kolein, bo może ono "uciec".
Wygrana nad Fogo Unią Leszno sprawiła, że w tabeli zrównaliście się dużymi punktami z Betard Spartą Wrocław, zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa oraz For Nature Solutions Apatorem Toruń. W tej chwili play-off są blisko, ale bez Nickiego...
Z Nickim na pokładzie byłoby to trudne zadanie i trzeba byłoby się mocno spinać, aby do tych play-offów awansować, bo kilka punktów nam wcześniej uciekło. Teraz to zadanie będzie jeszcze trudniejsze, ale na pewno w klubie są nastroje, aby awansować do tej szóstki. To jest nasz cel i na tym się skupiamy, więc będziemy dążyć też do tego, aby to się stało. Musimy wygrywać na własnym torze i osiągać, jak najlepsze wyniki na wyjazdach.
We wtorek wystartowałeś w meczu U24 Ekstraligi w Częstochowie. Ty te rozgrywki traktujesz szkoleniowo, a może testujesz np. sprzęt, którego nie używasz na co dzień?
Generalnie skupiam się na trzech podstawowych silnikach i nie chcę sobie mieszać w głowie. Z racji, że są to mecze na torach ekstraligowych, to na pewno ta jazda mi się przyda. Tory może nie są przygotowane tak idealnie, jak na mecze PGE Ekstraligi, ale możemy sobie wiele posprawdzać, a dodatkowo jest ta ciągłość jazdy, bo zamiennie jeżdżę w lidze do lat 24 i w lidze szwedzkiej. Mam nadzieję, że uda nam się tutaj awansować do finału.
Wspomniałeś o Bauhaus-Ligan. Ty jeździsz tam naprzemiennie z Krzysztofem Kasprzakem. Taka jest twoja umowa i wcześniej wiesz, w jakich meczach wystartujesz ty, a w jakich twój kolega, czy na bieżąco ustalacie, bądź też dowiadujecie się o kolejnych startach?
Na bieżąco, chociaż w poprzednim tygodniu zależało mi, aby jechać w meczu w Grudziądzu i nie udałem się do Szwecji. Ja jestem tam zawodnikiem rokującym, w klubie mają na mnie konkretny plan na przyszłość i mocno we mnie wierzą. Ciężko mi powiedzieć, ile pojadę tych spotkań, ale jak jest okazja, to będę chciał z tego korzystać.
Na koniec chciałbym cię zapytać o silniki. Twoje jednostki napędowe noszą nazwy od nazwisk kierowców Formuły 1. Skąd taki pomysł?
Myślę, że każdy jakoś nazywa sobie te silniki. Usilnie nad tym myśleliśmy z tatą oraz z mechanikiem, a że oglądam F1, to postanowiłem, że będę sobie te silniki nazywał właśnie w ten sposób.
I co, przekłada się ich jazda na to, co prezentują dani zawodnicy w rywalizacji na torze?
Nie zawsze (śmiech). Jednak nie wszyscy jeszcze jeżdżą lub też są wśród nas, bo mam na przykład w swojej stajni silnik nazwany na cześć Ayrtona Senny.
Czytaj także:
Czas płynie, a ból pozostaje ten sam
Ekstremalne plany trzykrotnego mistrza świata