Kiedy w przerwie zimowej grudziądzcy działacze poinformowali o podpisaniu kontraktu z Frederikiem Jakobsenem pojawiły się głosy zdziwienia i krytyki. W kadrze ZOOleszcz GKM-u Grudziądz znalazło się więcej seniorów niż miejsc w składzie, o który teoretycznie walczyć miał wspomniany Duńczyk oraz Norbert Krakowiak. Zawieszenie Wadima Tarasienki oraz ostatnia kontuzja Nickiego Pedersena pokazały, że zakontraktowanie byłego zawodnika Startu Gniezno było dobrym ruchem, ratującym ten rok dla żółto-niebieskich.
24-letni Duńczyk ubiegły sezon na pierwszoligowych torach zakończył ze średnią biegopunktową 1,859. Z pewnością nie były to wyniki na miarę oczekiwań brązowego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów z 2018 roku. Po trzech spotkaniach w ramach instytucji gościa w gorzowskiej Stali w sezonie 2019 przyszedł czas na pełnoprawny debiut w PGE Ekstralidze. Z jakimi nadziejami podchodził do startów w barwach GKM-u?
- Żeby być szczerym, to muszę powiedzieć, że moim celem była jazda na takim poziomie, na jaki mnie stać. Chciałem dać z siebie wszystko, ale oczywiście jestem realistą i liczyłem na 6-7 punktów w każdym spotkaniu. Teraz wygląda to jeszcze lepiej, zdobywam po kilka punktów więcej od moich założeń. Po części dzięki dodatkowym startom, które otrzymuję przez absencję Nickiego. Chciałbym mocno podkreślić, że jestem bardzo wdzięczny klubowi z Grudziądza za danie mi szansy i wiarę w moją osobę. Dostałem też sporo swobody. Mam skupić się wyłącznie na jeździe i zdobywaniu punktów dla naszej drużyny - opowiada w rozmowie z naszym portalem Frederik Jakobsen.
ZOBACZ WIDEO Kacper Pludra: Cieszę się, że trafiłem do Grudziądza. Odżyłem
Od kilku spotkań grudziądzanie muszą sobie radzić bez Nickiego Pedersena. Pod jego nieobecność Jakobsen stał się motorem napędowym drużyny, notując wyłącznie dwucyfrowe zdobycze punktowe. W dwumeczu z leszczyńską Unią oraz piątkowym domowym spotkaniu z Włókniarzem zdobył łącznie 31 punktów z pięcioma bonusami, co dało powyżej dwóch punktów na bieg.
- Oczywiście, brak Pedersena w pewien sposób wpływa na nas motywująco, ale nie jest tak, że wracamy do tego przy każdej okazji. Zarówno z Nickim, jak i bez niego bardzo zależy nam na wygrywaniu. Brak lidera nam nie pomaga, każdy musi dorzucić więcej punktów, ale dzisiaj pokazaliśmy, że jest to w naszym zasięgu i stać nas na wygrywanie. Moim zdaniem jesteśmy teraz na dobrej drodze do walki o rundę play-off - komentował kilka minut po zakończeniu piątkowego meczu z zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa.
Obecnie młody Duńczyk jest klasyfikowany na dwudziestej piątej pozycji wśród zawodników Ekstraligi. Średnia 1,674 byłaby znacznie okazalsza, gdyby nie przeciętny początek sezonu. Starty w barwach GKM-u rozpoczął od trzech oczek w Ostrowie oraz jednego punktu w debiucie przy Hallera 4 z wrocławianami. Później było już znacznie lepiej i nie schodził z pewnego poziomu zarówno w meczach domowych, jak i wyjazdowych. Duży progres widoczny jest szczególnie w postawie na własnym obiekcie. Po meczu z częstochowianami zadowolenia z tego faktu nie ukrywał sam zawodnik.
- W poprzednim spotkaniu moje starty nie były idealne, ale miałem dobrą prędkość na trasie. Dzisiaj wyjścia spod taśmy również zagrały i jestem bardzo zadowolony z mojego występu. Jest może lekki niedosyt, bo tych punktów mogło być więcej. W piętnastym biegu prowadziłem, miałem bardzo dobry start, ale nie zrozumieliśmy się z Krzyśkiem Kasprzakiem na drugim łuku. Wyniosłem się nieco szerzej, bo wiedziałem, że za mną jest kolega z drużyny. Kasprzak pojechał jednak na szeroką za mną, a być może powinien przytrzymać krawężnik. Nasze nieporozumienie wykorzystał Kacper Woryna, który dobrym atakiem wszedł pod nas i wyszedł na prowadzenie. Łatwo opowiada się o tym już po biegu, bo w czasie wyścigu nie ma czasu na takie rozważania - dokładnie relacjonuje przebieg ostatniego wyścigu meczu GKM-u z Włókniarzem.
Dobre starty w lidze polskiej oraz duńskiej, a z drugiej spory niedosyt z występów indywidualnych. Po udanym występie w domowym meczu z leszczyńską Unią Jakobsen udał się w daleką podróż do Debreczyna, gdzie startował w turnieju eliminacyjnym do cyklu Grand Prix 2023. Zamiast awansu do GP Challenge było dopiero dziesiąte miejsce i siedem punktów.
- To był dla mnie zły dzień. Czasem tak już jest, że w każdym wyścigu, w każdym starcie czujesz, jak nie możesz trafić z ustawieniami. Próbujesz i nie wychodzi. To był dla mnie rozczarowujący dzień. Tym bardziej, że we wcześniejszych tygodniach jeździło mi się bardzo dobrze, miałem dobre wyniki w Polsce i w Danii, gdzie czułem się świetnie na motocyklu. Na szczęście od razu wróciłem na dobrą drogę. Spróbujemy znacznie poprawić ten wynik w sobotę w Krsko, gdzie powalczę w SEC Challenge. Na Słowenię mam jeden cel - miejsce w czołowej trójce. Będzie bardzo trudno, chociaż raz ścigałem się w Krsko i jest tam świetny tor. Przede mną ponownie długa nocna podróż, tak jak przed Debreczynem, choć to nie problem, prześpię się w busie. Wiem, że stać mnie na wiele, bo z tymi samymi zawodnikami potrafię wygrywać w Ekstralidze, więc w Słowenii może być podobnie - opowiada z wielkimi nadziejami o starcie w sobotnim turnieju SEC Challenge.
Przed grudziądzanami trudny wyjazd na toruńską Motoarenę. Przegrywając pierwsze spotkanie 46:44 GKM postawił się w trudnym położeniu i o wywiezienie z Torunia jakichkolwiek punktów meczowych nie będzie łatwo.
- Startowałem w Toruniu kilka razy. Ostatni raz przed obecnym sezonem, podczas sparingu z Apatorem. Mam z tego obiektu dobre wspomnienia, dlatego już nie mogę się doczekać piątkowego spotkania - kończy naszą rozmowę Jakobsen.
Przeczytaj także:
Żużel. Finały IMP na nieatrakcyjnych torach? Jest komentarz GKSŻ
Żużel. Zaskoczył wszystkich i jechał jak natchniony. "Sam się nie spodziewałem"